Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Anglik szuka swojej polskiej rodziny w Lubuskiem

Maciej Dobrowolski
Po zmarłym Pawle Kluczkiewiczu pozostały pamiątkowe zdjęcia. Jego syn wierzy, że mogą się one okazać kluczowe w poszukiwaniu jego polskiej rodziny mieszkającej w Lubuskiem
Po zmarłym Pawle Kluczkiewiczu pozostały pamiątkowe zdjęcia. Jego syn wierzy, że mogą się one okazać kluczowe w poszukiwaniu jego polskiej rodziny mieszkającej w Lubuskiem archiwum domowe
Mark Kenton żyje w Anglii. Tam się wychował. Ale jego ojciec, Paweł Kluczkiewicz urodził się koło Szybalina na Ukrainie. Po wojnie jego rodzina miała zamieszkać w okolicy Skąpego oraz Świebodzina. Mark marzy o tym, aby ich poznać!

Pomysł, aby odnaleźć rodzinę w Polsce, podsunęła Markowi jego narzeczona Anna Wilczyńska.

- Uważam, że każdy powinien znać swoje korzenie. Kiedy usłyszałam, że ojciec Marka był Polakiem, postanowiłam poszperać nieco w dokumentach i dowiedzieć się, jaka była jego historia - mówi pani Anna. - Mark niewiele wiedział na jego temat, bowiem tata zmarł, gdy miał zaledwie dwa lata. Opowiedział mi jednak wszystko, co usłyszał od rodziny. Dowiedziałam się, że ojciec Marka trafił z polską armią do Anglii. To był punkt wyjścia.

PRZECZYTAJ TAKŻE: W Zielonej Górze powstaje pomnik Czesława Niemena. Za prace odpowiada Artur Wochniak

Narzeczona Anglika prowadziła własne śledztwo

W pierwszej kolejności kobieta sprawdziła dokumenty armii brytyjskiej. Okazało się, że Paweł Kluczkiewicz (ojciec Marka) urodził się 7 lipca 1927 roku w Szybalinie, w okręgu tarnopolskim na Ukrainie. Jego rodzicami byli Paweł i Aniela z domu Walczuk. Kiedy wybuchła wojna, w 1940 roku Paweł Kluczkiewicz, jako młody chłopak, opuścił rodzinny dom na Ukrainie i został wywieziony do Niemiec. Podczas wojennej zawieruchy trafił do Włoch, gdzie dołączył do polskiej armii i walczył z II Korpusem pod Monte Cassino. Stamtąd wraz z armią Andersa w końcu dotarł do Anglii, gdzie ożenił się z Marie Loulii, która sama pochodzi z okolic Grecji. W sierpniu 1958 urodził im się syn - Mark Kenton.

Pani Maria próbowała także pozyskać informacje z polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej, ale nie przyniosło to większych rezultatów.

- Oczywiście przejrzałam także sporo w rzeczy, które pozostawił Markowi jego ojciec. W dużej mierze były to pamiątki rodzinne, które w żadnen sposób nie naprowadzały nas na trop polskiej rodziny. Ale w domu, w starych papierach znalazłam jednak dwie istotne dla naszych poszukiwań fotografie. Na jednej z nich znajdują się dwie dziewczynki wraz z księdzem. Z tyłu zaś można odczytać ręcznie wykonany podpis, z którego wynika, że jedna z nich to siostrzenica Pawła Kluczkiewicza. Udało mi się ustalić, że sam ksiądz miał się rzekomo nazywać Żeligowski - tłumaczy A. Wilczyńska. - Druga fotografia przedstawia samą dziewczynkę z kwiatami. Zdjęcie podpisano: „dla ukochanego braciszka”. Wierzymy, że są to wizerunki rodziny Marka. Wyszukując nazwisko Kluczkiewicz w różnych dokumentach dotyczących przesiedleńców, doszliśmy do wniosku, że cała rodzina mogła trafić po wojnie na ziemie odzyskane, w okolice Świebodzina i Skąpego.

Kim jest tajemniczy ksiądz znajdujący się na zdjęciu?

- Ważnym tropem jest ksiądz Żeligowski, ale niestety na razie nie udało mi się ustalić, gdzie sprawował swoją posługę. Tak naprawdę nie jesteśmy do końca pewni, czy tak się nazywał. Nie zamierzamy się jednak poddawać - podkreśla A. Wilczyńska.

Podczas prowadzonego śledztwa wyszły interesujące fakty, ukazujące jak dziwnie układały się losy ludzi w tamtym okresie. Dla przykładu ojciec Marka był katolikiem, jego matka anglikanką, babcia żydówką natomiast dziadek prawosławnym ortodoksem. Te wyznaniowe różnicie nie przeszkodziły im jednak, aby tworzyć jedną rodzinę.

- Moja matka niewiele mówiła o ojcu. Miała pięciu braci i była mocno związana ze swoją grecką rodziną. Ale dzięki poszukiwaniom Anny udało mi się dowiedzieć, że tata był bohaterem wojennym. To już coś! Bardzo chciałbym poznać swoją rodzinę, zobaczyć ich twarze, po prostu odnaleźć swoje korzenie. Jeśli jest się rybą, to chce się być w wodzie - tłumaczy Mark Kenton.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Zielona Góra. Kobieta jest zrozpaczona po tym, jak z cmentarza przy ul. Wrocławskiej zniknął grób wujka

Rodzina prosi mieszkańców regionu o informacje

Mark i Anna na co dzień mieszkają w Anglii. Z tego powodu ciężko jest prowadzić im poszukiwania. Ale narzeczeni wciąż się nie poddają.

- Jesteśmy zdeterminowani, ale na razie pozostają nam jedynie e-maile oraz telefony. Niestety, ale w ten sposób nie wszystko można załatwić. Skontaktowaliśmy się redakcję, bowiem wierzymy, że po publikacji naszej historii oraz zdjęć w regionalnych mediach uda nam się w końcu odnaleźć bliskich Marka. Nie ukrywam, że liczymy na jakiś przełom w tej sprawie. Z tego powodu prosimy wszystkich, którzy mogą coś wiedzieć o rodzinie Kluczkiewiczów o kontakt e-mailowy pod adresem [email protected] . Wszelkie informacje mogą okazać się cenne - apeluje A. Wilczyńska.

Wszystkie tropy można również przesyłać na adres redakcji, zarówno listownie jak i elektronicznie. Obiecujemy, że przekażemy informacje rodzinie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Anglik szuka swojej polskiej rodziny w Lubuskiem - Gazeta Lubuska

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto