Zbiórka jest o 20.30. Są na niej pracownicy pomocy społecznej, schroniska Brata Alberta, a także strażacy, policjanci, strażnicy. Na wielkiej tablicy mapa miasta z powbijanymi pinezkami. To najważniejsze punkty do sprawdzenia. Dwa lata temu, podczas podobnej akcji, trzeba było odwiedzić 50 lokalizacji. Teraz już 79.
Trafiam do zespołu z Violą Kuszewską (pracownica u brata Alberta) i z Sebastianem Staszakiem (z Gorzowskiego Centrum Pomocy Rodzinie i Polityki Społecznej). Nasz patrol ma do sprawdzenia centrum. Idziemy.
Latarką po krzakach
Zaczynamy od skwerku koło dawnego Empiku. Latarkami świecimi po krzakach. - Zdarza się, że ludzie tam sypiają - mówi Sebastian. Widzi moją minę i dodaje: - Sam w to na początku nie wierzyłem.
W krzakach jednak nikogo nie ma. Nie znajdujemy też nikogo w Parku Róż. Zabawnie jest na Skwerze Wolności (koło pomnika Mickiewicza). Podchodzimy do gościa kręcącego papierosa. Sebastian grzecznie zagaduje, a facet w śmiech: - Nie jestem bezdomny. Jestem budowlańcem i nie przebrałem się po pracy - odpowiada.
Trafienie mamy pod niszami. Dwie panie, dwóch panów. Podchmieleni. Dowcipkują najpierw, ale potem kobiety przyznają: wszyscy są bezdomni. - Będziemy spać tej nocy w klatce schodowej - mówi młodsza z nich. Viola i Sebastian podają im namiary na noclegownie. Znają je. Nie są zainteresowani.
Po chwili znajdujemy kolejną bezdomną. Ma koło 60. Prosi o złotówkę. Nie dostaje. Mówi, że przegrała życie... - Chciałabym spokoju. Ciszy i spokoju - dodaje zziębnięta. Czuć od niej alkohol. Chyba pójdzie do ogrzewalni przy Walczaka. Ale raczej chyba... Idziemy dalej. Do sprawdzenia mamy jeszcze kamienice za ZUS-em, dworzec PKS i PKP, kamienice przy dawnej wytwórni win. I jeszcze niewysokie budynki przy ul. Żelaznej za gazownią. Zaglądamy w ruiny, piwnice, zejścia, wszystkie zaułki.
Trzeba się wyłączyć
Moi towarzysze z patrolu z bezdomnością i biedą mają do czynienia na co dzień. - Jak wy to wytrzymujecie? - pytam. Sebastian mówi, że jedynym sposobem jest rozdzielenie pracy od życia prywatnego. - Wychodzę z pracy i staram się nie myśleć o tym, co widziałem, czego byłem świadkiem, co się zdarzyło - tłumaczy.
Viola ma podobne podejście ale przyznaje, że zdarzało się jej przeżywać, nawet płakać. Podkreśla też, że bezdomność może dotknąć każdego. - To jak domino. Tracisz pracę, nie masz więc pieniędzy na utrzymanie rodziny. Pojawia się wtedy alkohol, zaczynają kłótnie z żoną, potem jest rozwód, utrata mieszkania i już jesteś na ulicy. Pamiętam, że raz w schronisku mieliśmy byłego przestępcę i sędziego, który go kiedyś skazał. U nas się spotkali. Kto by pomyślał, że to możliwe? - mówi Viola. Ostatecznie kończymy obchód naszych miejsc na ul. Żelaznej z wynikiem: trzy bezdomne, dwóch bezdomnych. Raport trzeba zdać do czwartku, do 11.00. Teraz można iść spać.
Dwa razy więcej
W czwartek o 11.02 poznaję wyniki akcji. W nocy w mieście naliczono 205 bezdomnych. 172 było w placówkach, ale 33 lodowatą noc spędziły na ulicach.
To w sumie dużo?S. Krasińska wyciąga statystyki. W 2007 r. bez dachu nad głową było 107 osób. - Czyli w osiem lat liczba bezdomnych w mieście prawie się podwoiła. Przerażające, prawda? - mówi szefowa schroniska. Prawda.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?