Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czyj jest ten holownik?! Wodniacy go remontują, ale czy prawnie należy do nich? [zdjęcia]

Tomasz Rusek
Maj 2011 r. Łukasz Burak za chwilę spełni swoje marzenie: holownik znowu będzie na wodzie. Dziś holownik wygląda lepiej niż cztery lata temu, ale remont statku cały czas nie jest zakończony.
Maj 2011 r. Łukasz Burak za chwilę spełni swoje marzenie: holownik znowu będzie na wodzie. Dziś holownik wygląda lepiej niż cztery lata temu, ale remont statku cały czas nie jest zakończony. Kazimierz Ligocki
Pamiętacie Sławka? To ten holownik, który latami stał na nadbrzeżu koło spichlerza. Od roku powinien pływać po Warcie. Czemu nie pływa? Bo jest problem.

Cofnijmy się o cztery lata. Jest maj 2011 r. Na Zawarciu, przy ul. Fabrycznej, wielkie poruszenie. Olbrzymi dźwig unosi starego, wymalowanego sprayem Sławka i po latach rdzewienia na lądzie stawia znowu na wodzie. A potem rzeczny holownik powolutku, na oczach setek ciekawskich gorzowian i przy odgłosie migawek aparatów, ciągnie Sławka do portu.

(Nie)spełnione marzenie
Tak oto spełnia się wielkie marzenie członków Stowarzyszenia Wodniaków Gorzów - Przystań.
Jego prezes Łukasz Burak, podekscytowany, mówi wtedy: - Potrzebujemy około 300 tys. zł i dwa, trzy lata. Ta jednostka znowu będzie pływała! - cieszy się.
Mijają jednak cztery lata. Jest maj 2015 r. A Sławek - teraz już nazywany Kormoranem, bo tak miał oryginalnie „na imię” - cały czas nie pływa. Dlaczego? I co się z nim dzieje?
Dzieje się nieźle. - Mamy zaprojektowaną nadbudówkę. Wymieniliśmy dno statku. Kupiliśmy też silnik rekin. To 120-konna jednostka od rybackiego kutra. Nasz Kormoran stoi w porcie, jest oczyszczony, pomalowany, wypiaskowany, zabezpieczony, ale... nie pływa. Fakt. Bo remont ma przestój - przyznaje Łukasz Burak.

Co ciekawe, największą przeszkodą nie są wcale pieniądze (choć też ich wiecznie brak). - Co jakiś czas ktoś deklaruje, że mógłby się dorzucić, ale kończy się na niczym, gdy okazuje się, że ciągle nie jest unormowana sytuacja własnościowa statku. I nad tym teraz najbardziej się skupiamy... - zdradza prezes. To nie żart!
Cztery lata po przekazaniu Sławka vel Kormorana nie wiadomo w zasadzie, czyj on jest. Wszystko dlatego że Muzeum Lubuskie im. Jana Dekerta, które oddało wodniakom statek, nigdy jednostki nie miało w swoich rejestrach. Choć nie ma wątpliwości, że od lat 80. (patrz ramka) faktycznie władało i zarządzało „złomem” stojącym na nadbrzeżu Warty.
Skoro przez ten czas nikt się o Kormorana nie upomniał, to skąd obawy? - Boję się sytuacji, że znajdę sponsorów, władują w dokończenie remontu 100 tys. zł, a zjawi się gość i pokaże kwitek, że holownik jest jego. Co wtedy się stanie? - odpowiada pytaniem na pytanie Łukasz Burak.
Dyrektor muzeum Wojciech Popek przyznaje: - To nigdy formalnie nie był nasz statek. Można jednak powiedzieć, że należał do wszystkich, bo stał na miejskim gruncie latami.
Ł. Burak zapewnia, że gdy tylko upora się z kwestiami własnościowymi, remont będzie kontynuowany.

Prawnik uspokaja
Prawnik Krzysztof Grzesiowski, specjalista prawa cywilnego, uważa, że stowarzyszenie nie powinno mieć obaw. - Można uznać, że doszło do „zasiedzenia” statku w dobrej wierze. Potrzeba do tego trzech lat. A przecież już tyle stowarzyszenie dba o holownik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto