Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szlakiem Żarskich Legend

JP
Szlakiem Żarskich Legend
Szlakiem Żarskich Legend Urząd Miejski w Żarach
Jedna z legend żarskich mówi o łbie konia. Nawiązuje do jedynego w świecie konia, którego łeb wystaje z wieży kościelnej. Te i inne osobliwości można zobaczyć na wyjątkowym szlaku legend łużyckich. Wybierz się na spacer Szlakiem Żarskich Legend.

Legendy o Tkaczu, Bazyliszku, Czerwonym Jeleniu, Łbie Konia i Czarnym Rządcy łączy trasa, która na dobre wpisała się w krajobraz miasta Żary. Każda z tych legend wiąże się z historycznym miejscem na starówce żarskiej. Na wieży kościoła garnizonowego wystający łeb konia przypomni nam o ślicznej dziewczynie ocalonej przed niechcianym zalotnikiem, a odpoczywającego bazyliszka, który żył w łużyckich pokładach węgla brunatnego spotkamy na studni w rynku.

To tylko niektóre z lokalnych osobliwości warte zobaczenia.

Aby w łatwy sposób poruszać się po Szlaku Legend Żarskich została wydana specjalna mapa, na której zostały zaznaczone miejsca przypisane opowieściom. Na jej odwrocie zamieszczono opis każdej z legend w języku polskim i niemieckim. Dokładnie tak samo opisane zostały tablice informacyjne przy każdym miejscu. Żarskie legendy doczekały się również dwóch wydań książkowych.

Zwiedzanie miasta stało się dzięki temu bardziej ekscytujące.

Wielką osobliwością Żar jest jedyny w świecie koń, którego łeb wystaje z wieży kościoła garnizonowego. Te i inne ciekawostki można zobaczyć na wyjątkowym szlaku legend łużyckich.

Łeb konia

Mistrz piekarski mieszkał swego czasu w centrum Żar, gdzie dzisiaj przebiega ulica Bolesława Chrobrego. O jego prześlicznej i wielce cnotliwej córce Aldonie marzyło wielu młodzieńców, jednak ta o żadnym z nich nie chciała słyszeć, swą rękę bowiem potajemnie przyrzekła starszemu czeladnikowi z zakładu ojca.

Tak więc zalotnicy jeden po drugim odchodzili jak niepyszni.

Aldona miała jedną słabość - bała się dzikich ognistych koni, co perfidnie wykorzystał jeden z odtrąconych adoratorów - począł codziennie płoszyć swego rumaka, aby uczynić go szczególnie narowistym.

Kiedy pewnego razu dziewczyna wracała z kościoła przyklasztornego (dzisiaj mieści się tu kościół garnizonowy), runęło na nią spłoszone i oszalałe zwierzę.

Przejęta ogromnym strachem Aldona umykała po schodach na wieżę kościelną, straszliwy koń pędził za nią. Szaleńcza gonitwa sięgała coraz wyżej i wyżej. Wreszcie schody skończyły się, nie było już żadnej możliwości ucieczki. Nieszczęśliwa uciekinierka w ostatniej chwili ujrzała wąskie okienko w murze wieży.

W obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa przecisnęła się przez nie i polecając swą duszę Bogu, zamknąwszy oczy, runęła w otchłań. Jednak wyrokiem boskim nie dane jej było zginąć. Suknia zawadziła o występ dachu, rozdzierając się długim pasmem i znakomicie łagodząc upadek. Dziewczyna bez żadnych obrażeń znalazła się na dole.

Oszalały koń pędził za nią aż do otworu okiennego. Jego łeb utkwił jednak w wąskiej szczelinie. Zwierzę trzeba było zabić i poćwiartowawszy znieść na dół. Podstępny zalotnik zbiegł z obawy przed karą.

Na pamiątkę ocalenia córki szczęśliwy ojciec kazał wykuć z kamienia łeb konia i umieścić go na kościelnej wieży. Jest tam do dzisiaj.

Margarete Gebhardt

Źródło: www.zary.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto