Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorzów podzieli się na dzielnice? Czy to dobry pomysł?

Tomasz Rusek
Gorzowskie osiedla mogą przekształcić się w dzielnice
Gorzowskie osiedla mogą przekształcić się w dzielnice Archiwum GL
Prezydent spełnia przedwyborczą obietnicę: ruszają prace nad dzieleniem miasta na dzielnice. Sprawdziliśmy, co to może oznaczać. O zdanie zapytaliśmy też znanych, osiedlowych działaczy.

Po co dzielić Gorzów na dzielnice? Po to, żeby mieszkańcy poszczególnych części miasta mogli się integrować, organizować i mieć realny wpływ na to, co miasto planuje względem ich osiedli. Jednak przede wszystkim rady dzielnic byłyby dla magistratu i rady miasta „jednostką pomocniczą”. Niewykluczone też, że dzielnice miałyby swoje budżety, a przewodniczący dzielnic pobieraliby diety.

Nic na hura!

Dziś Gorzów nie ma dzielnic. Ba, nie ma w zasadzie nawet osiedli - bo choć potocznie o nich mówimy, to wcale nie stanowią one odrębnych bytów (np. w skład os. Górczyn wchodzą przecież Sady, Spółdzielnia Włókno i spora część właśnie spółdzielni Górczyn).
Tylko czy formalny podział na dzielnice faktycznie jest potrzebny i czy sprawdzi się w tak niewielkim mieście jak 120-tysięczny Gorzów? Zapytaliśmy praktyków.
Elżbieta Daszkiewicz, działaczka obywatelska z os. Staszica, jest za dzielnicami. - Żeby było jasne: jak ktoś chce, to może działać już teraz. Jednak gdyby były lokalne rady dzielnic, można by łatwiej i szybciej wcielać pomysły w życie - mówi. Jednak jej zdaniem nie powinno się pomysłu wprowadzać „na hura”. - Najpierw edukacja, rozpoznanie potrzeb. Żeby nie było tak, że jedna dzielnica będzie tryskać pomysłami i mieć masę aktywnych ludzi, a w drugiej nie będzie miał kto przyjść na spotkanie - mówi Elżbieta Daszkiewicz.
Alicja Dychowska (mieszka w centrum co rok aktywnie walczy o inwestycje z budżetu obywatelskiego) też jest „za”. - Razem łatwiej się działa i zmienia rzeczywistość. Jednak trzeba znaleźć takie rozwiązania, by ludzie się potem nie wykruszali. Społeczne działanie nie jest proste - przestrzega.
Pomysł podoba się też naszemu czytelnikowi Bernardowi Kukuckiemu. - Każde „wciąganie” ludzi w życie miasta jest dobre. Jednak przed wprowadzeniem podziału trzeba mieć już ludzi chętnych do działania. Odwrotna kolejność przyniesie porażkę - ocenia.

Życie pokaże

Wprowadzenie dzielnic to jedna z wyborczych obietnic prezydenta Jacka Wójcickiego. - Ludzie chcą współdecydować o mieście, a ja chcę się władzą dzielić - tłumaczył „GL”.
Teraz obietnica nabiera kształtów. Jest już gotowy harmonogram dzielenia miasta. Co można z niego wywnioskować? Że dzielnic byłoby osiem (planuje się bowiem osiem spotkań roboczych - linia podziału odpowiadałaby podziałowi na rejony, jakie obowiązywał podczas ostatniego głosowania nad budżetem obywatelskim).
Nie wiadomo na razie, jakie kompetencje miałyby rady dzielnic ani czy zasiadanie w nich byłoby płatne. Wszystko to ma być określone właśnie po spotkaniach z mieszkańcami, które mają być w maju i czerwcu.
Przewodniczący rady miasta Robert Surowiec o pomyśle mówi więcej niż ostrożnie. - Życie pokaże, czy taki pomysł się obroni. Moje obawy? Mam kilka. Choćby tą, że im częściej zawraca się głowę mieszkańcom, tym rzadziej mogą mieć ochotę zabierać głos. Już teraz na niektóre spotkania przychodzi ciągle ta sama garstka ludzi - powiedział nam wczoraj Surowiec. Zastanawiał się też, czy Gorzów po prostu nie jest za mały na dzielnice.
Nie jest. Funkcjonują one w 53-tysięcznej Ostrołęce, 119-tysięcznym Wałbrzychu, 17-tysięcznych Gryficach czy 109-tysięcznym Koszalinie.

Jak to robią inni?

Wałbrzych
A 119-tysięcy ludzi i 11 rad dzielnic. Diety za zasiadanie w nich nie ma. Budżet rad wynosi po 44 tys. zł .

Koszalin
A 109 tys. mieszkańców, a rad aż 17. Przewodniczący i sekretarze rad mają po 200 zł, członkowie - po 80 zł (koszty administracyjne: 293 tys. zł rocznie). Łączny budżet rad to 1,3 mln zł.

Gliwice
A 186 tys. obywateli i 21 rad. Ich utrzymanie kosztuje 377 tys. zł, a głównie wydawane są na siedziby rad i ich kulturalno - sportowe imprezy dla ludzi.

Gorzów
Z planu miasta wynika, że rad miałoby być osiem. Sprawdzając przykłady z innych miast, nasze rady najpewniej opiniowałyby inwestycje dotyczące „swoich” rejonów, włączałyby się w pomoc w rozwiązywaniu problemów na linii obywatel - administracja osiedla, opiniowałyby lokalizację, np. nowych placów zabaw, garaży czy centrów handlowych.
Miasto planuje w styczniu i lutym akcję informacyjną, w marcu i kwietniu badania ankietowe, a w maju i czerwcu konsultacje. W lipcu radni głosowaliby nad powołaniem dzielnic i rad .
(oprac. na podst. mat. UM)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto