Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcinkiewiczowie wracają do gry

Wojciech Wyszogrodzki
Wojciech Wyszogrodzki
Arkadiusz Marcinkiewicz był radnym przez 20 lat. Po czteroletniej przerwie chce znów zdobyć mandat.
Arkadiusz Marcinkiewicz był radnym przez 20 lat. Po czteroletniej przerwie chce znów zdobyć mandat. Tomasz Rusek
O dzieciach i wnukach, które wyfrunęły z gniazda oraz o udziale brata, byłego premiera, w jesiennych wyborach samorządowych mówi były radny Arkadiusz Marcinkiewicz.

Gdzie pan był, jak pana nie było?Byłem na tzw. wczasach od polityki. Odszedłem na kilka lat, ale ciągle obserwowałem, co się dzieje.Chyba ktoś w tym odejściu pomógł, bo sam pan publicznie mówi, że zdradzili przyjaciele...Owszem, zdradzili, ale to ja opuściłem PiS i od tego momentu byłem na „politycznej emeryturze".Przypomnijmy, że cztery lata temu władze PiS zdecydowały, że nie chcą pana na liście wyborczej do Rady Miasta. Podaje pan nadal rękę Markowi Surmaczowi czy Elżbiecie Rafalskiej? W końcu nie stanęli w pańskiej obronie...Nie mam żadnych pretensji do Marka Surmacza, bo on jest cały czas moim przyjacielem i mam nadzieję, że tak będzie zawsze. Są jednak inne osoby, które mnie zdradziły, ale nie chcę wymieniać ich nazwisk.Zastanawiał się pan później, skąd wzięła się taka niechęć do pana? Czy to była zemsta ze strony Jarosława Kaczyńskiego za współpracę pańskiego brata Kazimierza z Donaldem Tuskiem?Tego na pewno nie wiem, sądzę, że przyczyn musiało być więcej, a nie tylko niechęć Jarosława Kaczyńskiego do naszego nazwiska. Tę decyzję podjęło ostatecznie prezydium PiS w naszym regionie.W latach '90 w tym samym czasie w tym samym ugrupowaniu w Radzie Miasta było trzech braci Marcinkiewiczów, dziś najstarszy Mirosław jest w Sejmiku z ramienia PO, o średnim Kazimierzu słychać głównie w tabloidach, a pan, najmłodszy z nich, szefuje kampanii Ireneusza Madeja, który odszedł z PiS. Bracia nie grają już razem, czasy się zmieniły. Jest sens wracać do polityki?Wie pan, widzę w tym jakiś sens, bo obserwuję moje dzieci. Troje z nich, wykształconych na dobrych uczelniach, już do Gorzowa nie wróciło. Czwarty syn jest jeszcze z nami, ale tylko dlatego, bo chodzi do gimnazjum. Moje dzieci nie widziały tutaj perspektyw rozwoju zawodowego.Najstarsza córka Magda skończyła UAM i mieszka z rodziną w Edynburgu w Szkocji. Michał wybrał Politechnikę Gdańską, a Mateusz – Uniwersytet Szczeciński. A jeśli są szczęśliwi poza Gorzowem? Może po prostu jako dziadek tęskni pan za wnukami i za dziećmi, które wyfrunęły z gniazda?(śmiech) Ależ panie redaktorze, gdyby chodziło tylko o mnie, mógłby pan powiedzieć, że jakiś sfrustrowany dziadek boi się samotności. I moja córka, i synowie mówią, że bardzo chętnie by tutaj wrócili. Mieszkają gdzie indziej, bo tam są inne zarobki, stać ich na wakacje i na normalne życie. Podobnie jest z potomkami moich znajomych. Chcę zrobić coś, co skłoniłoby młodych ludzi do pozostania w Gorzowie. Na pewno nie zachęci ich praca za najniższą średnią krajową.Magda skończyła polonistykę, a pan i pańska żona jako nauczyciele doskonale wiecie, ile oni zarabiają...Ale Magda poza kierunkiem nauczycielskim skończyła też dziennikarstwo, choć nie wiem, czy i w tym zawodzie w Gorzowie można wyżyć (śmiech).Zatrzymajmy się może na wykształceniu. Politycy prawicy jak niepodległości bronią PWSZ, ale nie słyszałem, by ktoś tam wysłał swoje dzieci. Z Marcinkiewiczów to chyba tylko Maciej, pierworodny Kazimierza, tam studiował...Początki PWSZ były takie, a nie inne...Polonistyka była od zawsze...Owszem, ale Magda wymarzyła sobie studiowanie na uniwersytecie i to była jedyna przyczyna wyjazdu. Michał po I LO jako ścisłowiec wybrał Wydział Matematyki Stosowanej Politechniki Gdańskiej – w Gorzowie nie można było wtedy zdobyć tytułu inżyniera. Zresztą wyemigrowało też rodzeństwo Macieja: do Gdańska i Warszawy. Dla rozwoju miasta na pewno niezbędna jest akademia. Wszyscy o tym mówimy, ale......nie posyłacie tam dzieci.Po prostu nie potrafimy współpracować na rzecz nowej uczelni. Brakuje nam porządnego lidera, który zjednoczy wszystkie siły polityczne i doprowadzi do powołania akademii. Nadchodzące wybory, mam nadzieję, wyłonią taką osobę. Musimy znaleźć przyczynę tego, że młodzi ludzie stąd uciekają.A może młode pokolenie Marcinkiewiczów, które – oprócz Macieja i Magdy działających dawniej w młodzieżowej radzie miasta – nigdy nie chciało mieć nic wspólnego z polityką, nie chce teraz słyszeć w Gorzowie, że znani tatusiowie coś załatwili?Nigdy nie miałem wrażenia, że dzieci boją się naszego nazwiska. Przeciwnie, są z niego dumne. Jako rodzina mamy duży dorobek społeczny, obywatelski czy polityczny. Kiedy patrzę w przeszłość, widzę wiele fantastycznych rzeczy, które istnieją do dziś. Jako nauczyciel współtworzyłem przecież trzy szkoły katolickie w mieście: podstawówkę, gimnazjum i liceum. Przez 20 lat jako radny uczestniczyłem w wielu inwestycjach, z których jesteśmy mniej lub bardziej dumni.Maciej Marcinkiewicz uznał, że nie ma sensu siedzieć w opozycji i wycofuje się z polityki. Mówiło się za to, że jego ojciec Kazimierz miałby rzucić wyzwanie obecnemu prezydentowi w najbliższych wyborach...Oczywiście, wiedza i doświadczenie byłego premiera byłyby przydatne do budowania lepszego Gorzowa, wybrał on jednak inną drogę i tam się realizuje. Życzy nam jak najlepiej i w naszym stowarzyszeniu będzie ekspertem, wesprze nas w kampanii wyborczej.Czyli Marcinkiewiczowie wracają?Może na razie jeden (śmiech). 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Marcinkiewiczowie wracają do gry - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto