Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moje wojaże (6). Jemiołów.

Redakcja
Kolejnym miejscem moich wojaży był Jemiołów, miejscowość leżąca tuż obok Łagowa.

Kiedyś, gdy byłem małym chłopcem, Jemiołów kojarzył mi się tylko z... nadajnikiem radiowo-telewizyjnym. Sama miejscowość mnie nie interesowała. Wiedziałem, że położona jest tuż przy Łagowie, że w pobliżu znajduje się duży poligon wojskowy. Widziałem z opowiadań znajomych, że wioska nie posiada żadnych dróg przelotowych. Ot, po prostu dojeżdżałeś do wsi i koniec. Aby wrócić, musiałeś jechać tą samą drogą, tyle że w drugą stronę...
Nigdy nie przypuszczałem, że kiedykolwiek zawitam w tej miejscowości, bo i po co...? Jednak pod koniec sierpnia szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że Jemiołów stanął na drodze moich wędrówek.Tuż przed samą miejscowością, po lewej stronie szosy ujrzałem legendarny już maszt radiowo-telewizyjny. Wysoki na 320 m, robi wrażenie... tak samo zresztą jak sama wioska.
Już na samym początku pobytu duże wrażenie wywarł na mnie wzniesiony w XVIII wieku kościół. Szczególnie pięknie wygląda drewniana wieża świątyni. Kościół był jednak zamknięty i nie mogłem do niego wejść. Poruszając się wzdłuż wsi, trafiłem na skansen starych maszyn rolniczych. Ciekawostką jest to, że powstał on z inicjatywy samych mieszkańców Jemiołowa. W skansenie oprócz narzędzi rolniczych znajduje się również stara kuźnia. Z opowiadań mieszkańców wynika, że skansen odwiedzają liczni turyści nie tylko z Polski.
Chodząc po wiosce, dostrzega się jej piękno. Wioska jest zadbana i widać tu dobrą rękę gospodarza. Jemiołów liczy 300 mieszkańców, z czego większość zajmuje się uprawą ziemi. Panuje tu błoga cisza i można oddychać "świeżym" powietrzem. Brak dróg przejazdowych przez wieś w dzisiejszych czasach okazuje się być wielkim atutem. Jak opowiadała mi jedna z mieszkanek Jemiołowa, nie zawsze było tu tak spokojnie... Jeszcze nie tak dawno temu spadały czasami na Jemiołów... bomby. Co prawda bez ładunku wybuchowego, ale bomby. Niosły za sobą zniszczenia, a wojsko wypłacało duże odszkodowania. Przez wioskę czasami przejeżdżały... czołgi. Wszystko to z racji położonego obok poligonu wojskowego. Jak twierdzi, czasami strach było się bać... Na szczęście czasy te minęły, a obecne manewry wojskowe nie są już tak dokuczliwe.
Wioskę opuszczałem z wielkim niedosytem. Zbyt mało miałem czasu, aby zabawić tu dłużej. Tym bardziej że czekała już na mnie Lubrza. Postanowiłem jednak, że tu jeszcze wrócę ze swoim wnuczkiem, aby to wszystko mu pokazać...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Moje wojaże (6). Jemiołów. - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto