Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nauczyciel: mówili na mnie świnia, idiota, łamistrajk. Bo nie strajkowałem dla dobra moich uczniów! List

(red)
Jak wyglądała strajk nauczycieli z perspektywy tego, który nie strajkował? Dostaliśmy list od nauczyciela jednej z lubuskich szkół, w którym opisuje, jak koledzy nazywali go łamistrajkiem. I co działo się za zamkniętymi drzwiami pokoju nauczycielskiego. Koniecznie przeczytajcie ten list do końca! I napiszcie nam, co sądzicie.

"Dzień dobry.
W pierwszych słowach „listu” odważnie się przedstawiam.
Od niedawna mam nowy przydomek – nazwano mnie: „Łamistrajk”. Nazywają mnie teraz jeszcze inaczej, np. świnia, idiota, bydlę bez zasad.
„Łamistrajk” jednak najbardziej mi odpowiada, gdyż jestem polonistą i na podstawie tego słowa mogę w przyszłości tłumaczyć uczniom, jak funkcjonują w języku ojczystym wyrazy pochodne zwane złożeniami.
Przedstawię Państwu minione dwa tygodnie z mego życia...

Dzień 1.
Mam nadzieję! Do szkoły przyszło sporo uczniów. Niestety… Z minuty na minutę ich jednak ubywa.

Nie dla nich jest dzisiaj szkoła. Stawili się punktualnie, ale w tym czasie, gdy oni wchodzili do szkoły, nauczyciele wieszali już kartki z informacją: „Strajk” i chyłkiem przemykali do oplakatowanego pomieszczenia. Schowali się. I już nie wychodzą. Wygląda to trochę na taki happening. Uczniowie cenią swoich nauczycieli za ich pomysłowość. Są przekonani, że za chwilę wszyscy „stamtąd” wyjdą i rozpoczną zajęcia.

Minuty mijają. Nikt jednak nie wychodzi. Legalna ucieczka ze szkoły uczniów nieco niepokoi. Ale nie mają wyjścia. To ICH miejsce nie jest dzisiaj miejscem dla NICH.

Dzień 2.
Uczniów już nie ma. Tylko jedno pomieszczenie w szkole tętni życiem. Tam znajduje się większość kadry pedagogicznej. Po szkole przechadza się już tylko jej duch i utyskuje na śmiertelność nieśmiertelnych zasad.

Dzień 3.
Udaję się na egzamin gimnazjalny. Wita mnie grupa wystraszonych dzieciaków w galowych strojach. Nerwowo ściskają w dłoniach szkolne legitymacje i pęk długopisów.

Z przerażeniem patrzą na mnóstwo obcych twarzy i niewiele rozumieją z rzeczywistości. A już na pewno nie mają świadomości, że są trybikiem w rękach wielkiej polityki. I nie mają pojęcia, ile zarabiają nauczyciele. Potulnie przekraczają progi „sali egzaminacyjnej”. W przyjaznej świetlicy, w której spędzali niegdyś tyle godzin, siedzą teraz ich sympatyczni wychowawcy. Zza drzwi słychać śmiechy i odgłosy szurających krzeseł oraz stukot otwieranej szuflady, w której pani ze świetlicy trzymała zawsze kolorowe kredki i pyszne czekoladki – na okoliczność, gdy jakiemuś maluchowi zrobiło się dziwnie smutno.

Gimnazjalistom drżą ręce. Trudno im opanować nerwy. „Obcy” są, co prawda, sympatyczni, ale wychowawczyni tak dobrze ich znała, żartowała z nimi i umiała rozładować napięcie. Pani teraz jest jednak w tamtej zamkniętej świetlicy i podobno – właśnie intensywnie walczy.

Dzień 4.
Drugi dzień egzaminu. Gimnazjaliści stresują się jakoby nieco mniej. Jeden odważny podchodzi i pyta, czy jestem strażakiem, bo tak „mówiono wczoraj w mediach”. Przedstawiam się młodzieży: „Jestem nauczycielem. Ale gdybym był strażakiem, to byłbym z tego bardzo, bardzo dumny. Podobnie jak jestem dumny z tego, że jestem nauczycielem i że mogę dzisiaj tu z wami być.” Biją brawo, choć prawdopodobnie nadal nie rozumieją, co się wokół nich dzieje, oraz nie mają świadomości bycia pionkiem w wielkiej politycznej grze. Tylko nieliczni zerkają już na zatrzaśnięte drzwi świetlicy, gdzie zamknęli się ich nauczyciele. Gimnazjaliści chcą po prostu zdać pierwszy ważny egzamin w ich życiu i zrealizować swoje zamierzenia. Wychowawcy tak często podkreślali, że to ich – uczniów - dobro jest dla nich – nauczycieli najważniejsze. Trzeciego dnia egzaminu świadomość uczniowska sięga zenitu: „Chcą naszego dobra? Nie pozwolimy go sobie odebrać!”

Po trzech dniach egzaminu przychodzą rodzice gimnazjalistów. Bardzo nam dziękują, że pomogliśmy. Mają w oczach łzy. Dzisiaj to im trzęsą się ręce i drżą głosy.

Wracam do swojej szkoły. Puste korytarze. Słychać śmiech zza zaryglowanych drzwi.
Nagle zauważam, że „oświaty kaganek” bardzo przygasa – jak gdyby został zdmuchnięty powiewem tych wszystkich zamykanych drzwi, za którymi zgromadzili się strajkujący nauczyciele.

Za chwilę wybiegną na swoje korepetycje, do prywatnych szkół językowych, dodatkowych zajęć. Tam będą próbowali płomiennie wzniecać oświatowy płomień, aby udowodnić, że nauczyciel naprawdę ma klasę. Trafi pewnie do nich niejeden pozostawiony bez nauczycielskiego wsparcia zbłąkany maturzysta – aby nieco lepiej przygotować się do egzaminu dojrzałości.

On jednak jest już dorosły, ale gimnazjalista lub ósmoklasista pewnie przestał wierzyć w lekcje wychowawcze, podczas których tak dużo mówiono o tym, aby nie zostawiać ludzi w potrzebie, zawsze podawać pomocną dłoń i „stawać się odpowiedzialnym za to, co się oswoiło”. To cytat z „Małego Księcia” – lektury, na której bazował tegoroczny egzamin ósmoklasisty.

Trudno powiedzieć, jak młodzież sobie z tą egzaminacyjną „odpowiedzialnością” poradziła, skoro w trakcie egzaminu okazało się, że uniwersalne wartości lektur jakoś niewiele mają wspólnego z rzeczywistością…

Łamistrajk pozdrawia i skruszony wraca do swoich szkolnych obowiązków. Nie ma pojęcia, co zrobił złego. Wie, że zachował się w zgodzie z tym, co podpowiadało mu sumienie. Uczeń w szkole jest dla niego najważniejszy. I tej wersji będzie się trzymać!

Nauczyciel"

Polecamy też:
SKANDAL, NAUCZYCIELE JUŻ PLANUJĄ, KIEDY ZACHORUJĄ! OPINIE CZYTELNIKÓW

Biedne dzieci są wyśmiewane w szkole: spadaj, wieśniaro, jesteś dla nas za biedna... Przeczytajcie poruszający list Czytelniczki

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto