Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niech ożyją fontanny w mieście!

Tomasz Rusek
Anna Rimke
Po czym poznać, że wiosna w pełni? Po tym, że fachowcy reperują i czyszczą fontanny. Bez wodotrysków miasto straciłoby urok.

Tylko która fontanna jest najlepsza? Ba, dobre pytanie, ale nie ma na nie jednej, słusznej odpowiedzi.
Bo na przykład Waldemar Dębiak lubi tę w parku Kopernika. - Nie jest ona najnowsza, wiem, ale tutaj w latach 70. i 80. chodziło się na randki z sympatiami. No i dookoła jest pięknie. Te wielkie, stare drzewa… Tu jest prawdziwy klimat – mówi gorzowianin (choć, jego i naszym zdaniem, przydałoby się wymienić ławki i ceglane ozdoby dookoła wodotrysku).

Plaża na Górczynie
Z kolei pani Anna z synem Bartkiem i jej koleżanką Joanna z córką Julką wolą fontannę w parku Górczyńskim. - Bez niej park był po prostu miejscem do spacerów. Teraz jest miejscem do wypoczynku i naprawdę można tu spędzać długie godziny - mówią obie panie.
To prawda. Od kiedy jest tu wodotrysk, w gorące dni okolica zamienia się w coś w rodzaju plaży: ludzie robią tutaj pikniki, zalegają na kocach, czytają, opalają się. W sezonie działa też lokal z lodami i chłodnymi napojami (już jest otwarty), jest też siłownia, nieopodal plac zabaw, ścieżka rowerowa.

W mieście jest jeszcze kilka fontann, jak choćby ta na Starym Rynku, ufundowana dokładnie w 1897 r. przez landsberskiego przedsiębiorcę Hermanna Pauckscha. Jej współczesna wersja (oryginał zdemontowano w czasie drugiej wojny) to dla wielu najpiękniejszy wodotrysk w Gorzowie.

To nie wanna
- Przecież w ciepły dzień to najprzyjemniejsze miejsce w centrum. Daje chłód, „robi klimat” - uważa Helena Litwiniak, z którą rozmawiamy właśnie na Rynku, trzy kroki od rzeczonej fontanny. Jedyne, co jej przeszkadza, to… kultura, a raczej jej brak, w korzystaniu z wodotrysku. - Ludzie potrafią tu psa wykąpać. Dzieci tu wchodzą. No i wiecznie są tam jakieś śmieci - dodaje ze smutkiem gorzowianka.

Wszędzie ten problem
Akurat kultury czy zwykłego porządku brakuje przy wielu fontannach. I to najczęściej „zasługa” nas samych, a nie zaniedbań miasta i urzędników.
Co jest prawdziwą zmorą? Kilka rzeczy. Po pierwsze, zaśmiecanie. Odpadki różnej maści czy nawet pobite butelki zostają najczęściej po weekendach. Po drugie, kąpiele. Pomimo wyraźnych komunikatów (tabliczek za nic nie da się przeoczyć) rodzice i tak pozwalają swoim pociechom, żeby się chlapały w fontannach.
Widać nie obawiają się chorób skórny czy innych, jakie grożą po takiej zabawie. Woda w wodotryskach nie jest bowiem badana i krąży w układzie zamkniętym, czyli to co wylewa się z dyszy, wraca do zbiornika i po chwili znowu tryska... Dlatego też, gdy coś się stanie, nie będzie można mieć pretensji do urzędu czy sa-nepidu. Za wodne igraszki dzieci odpowiedzialność ponoszą wyłącznie rodzice. Dlatego po 1 maja korzystajmy z chłodu fontann, ale z głową! a ą

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto