Wprawdzie były to negocjacje zakończone sukcesem, bo drożdżówki wrócą na teren szkół, ale musicie przyznać, że temat negocjacji był co najmniej śmieszny i absurdalny. Po prostu pani minister naprawiła to, co zepsuła, ale żeby tak od razu poważne negocjacje?
Wystarczyło przecież kilka mądrych głów przy redagowaniu rozporządzenia i problemu by nie było. Piekarze i producenci powinni już rok temu dowiedzieć się ile cukru powinna zawierać drożdżówka, a czego nie powinna zawierać, by przestawić swoją produkcję na potrzeby zdrowego żywienia.
To rodzice decydują o tym, ile drożdżówek zje ich dziecko, dają im bowiem na to pieniądze, zamiast przygotować zdrowe śniadanie w domu. Jeżeli dziecko nie je w domu, to korzysta z kieszonkowego codziennie.
Edukację więc powinniśmy zacząć od dorosłych. Dzieci przyjmują ich wzory zachowań. Sklepiki powinny być wolne od niezdrowego żywienia, ale przyzwyczajeń uczniów nie można zmienić w miesiąc, czy nawet rok. Należy to robić stopniowo, eliminując po kolei tuczące i niezdrowe przekąski. Ale trzeba im dać coś w zamian. A do tego muszą przygotować się producenci zdrowej żywności, sklepikarze i rodzice. Na szczęście w Ministerstwie Zdrowia I Edukacji prowadzi się na ten temat poważne negocjacje! Jak to dobrze, że tylko do 25 października.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?