Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Refleksje ,,dopalaczowe"

mr_hyde
mr_hyde
mr_hyde
Czy walka z dopalaczami to walka z wiatrakami, czy może tylko gra władzy pod przysłowiową publiczkę?

Taktyka rządzącej partii (winno być rządzącego Polską od 1989 roku obozu lewicowo-kosmopolitycznego) jest od lat ta sama. Działanie ,,pod publiczkę", wystąpienia, orędzia, ,,plany", ,,zapewnienia", zwłaszcza w okresie przedwyborczym.
Gdy miną wybory, partia rządząca zaczyna robić swoje, a raczej nic nie robić, a jeśli już robić, to co najwyżej wcielać w życie dyrektywy i inne prawa europejskie. Wyborcy w Polsce chyba nie zdają sobie sprawy, że godząc się w przeważającej większości (choć nie większości bezwzględnej: 83 proc. z 54 proc. uprawnionych do głosowania) opowiedzieli się w 2004 roku za oddaniem suwerenności gospodarczej, prawnej, ale i światopoglądowej Polski. Obecnie mogą sobie tylko wybierać między partiami-mafiami o nazwach PO, PiS, SLD, PSL, które zauważmy że są tylko "przybudówkami-ekspozyturami" partii już paneuropejskich (Europejska Partia Ludowa, Partia Europejskich Socjalistów, Europejscy Liberałowie etc.).
A jak wiemy: prawo wspólnotowe (acquis communautaire) stoi nad prawem polskim. Gdy sprzedawca dopalaczy pozwie Polskę przed ETS za zamknięcie sklepu, czyli naruszenie "swobody świadczenia sprzedaży towarów i usług", proces wygra, a polski rząd (czyt. obywatele) zapłacą horrendalne odszkodowania.
W zasadzie to społeczeństwo samo jest sobie winne. Głosowało na "solidarność" (celowo z małej litery), w rzeczywistości na nomenklaturę solidarnościowo-komunistyczną lub komunistyczno-solidarnościową w zależności od tego, kto akurat rządził w Polsce, a w 1991 r. zagłosowało na partie typu KLD, UD, PC, PSL, PL, SLD, które w komplecie opowiedziały się za "wejściem" do EWG, przedsionka późniejszej Unii Europejskiej.
Być może mało wykształceni robotnicy, mniej obeznani obywatele, żyjący dniem dzisiejszym politycy, nie wiedzieli, czym "pachnie" ten europejski kołchoz. Wiedzieć powinna elita, profesorowie, obywatele zaufania publicznego. Jednak wszyscy parli ku Zachodowi, bo przecież skoro to Wschód był takim piekłem, to Zachód to będzie istny raj. Logika psa Pawłowa.
No i się okazało, że w 20 lat "demokracji" szybciej się z obywateli zrobiło niewolników, niż w 45 lat komuny. Wystarczy popatrzeć na warunki pracy, płacy w zakładach-molochach, na prawo pracy (umowy śmieciowe), na prawa rodziców do wychowania własnych (jeszcze) dzieci, na prawa obywateli do ochrony przed przestępcami etc.
I tu dochodzimy do perfidii i cynizmu działań zawsze zatroskanej o obywateli (dawniej ludu pracującego miast i wsi - wszak dziś mamy zamiast klasy robotniczej społeczeństwo obywatelskie) Polskiej Zjednoczonej Platformy Obywatelskiej. Działa ona jak "klasyczna" partia bolszewicka - dając jedną ręką chleb, a drugą wbijając nóż w plecy, ale i jak "klasyczna" partia lewicowo-liberalna - nie mylić z liberalną UPR - na zasadzie "nie to, tylko tamto".
Gdy ktoś zaproponuje pomysł: karać za posiadanie i sprzedaż narkotyków i dopalaczy, zamykać wszystkie tego typu sklepy, za chwilę "światli psychologowie i socjologowie" powiedzą: to nic nie da, trzeba iść od innej strony: wychowywać, edukować etc.
Cała perfidia tego stwierdzenia polega na faktycznym przyzwoleniu na narkomanię: otóż z jednej strony nie karajmy, a z drugiej strony rodzice edukujcie ... ale jednocześnie obóz rządzący wprowadza coraz to nowsze uwarunkowania prawne i ekonomiczne, które najbardziej rozbijają właśnie rodzinę, tworząc podatny grunt pod dalszy rozwój narkomanii i innych patologii.
Dzięki rządom PO pracownik socjalny ma prawo zabrać dziecko naturalnym rodzicom za np. "zbytnią ingerencję rodziców/partnerów(!) w prawa dziecka", czyli np. w prawo do zapalenia skręta; klaps, a nawet krzyk to już prosta droga do więzienia; mnożą się niebieskie linie ...
Dalej mówi się: poświęcajmy dzieciom więcej czasu... jednocześnie rodziców zmusza się do pracy poza miastem, po godzinach, za marne grosze, często bez umowy lub na zlecenie, lub na 5 dni jak w TPV, lub poza granicą.
Tysiące nastolatków wychowują de facto albo babcie i dziadkowie, albo ulica. Swoje robi propaganda TV i internetu. W latach 80-tych butapren i rozpuszczalnik zażywał nastoletni margines, dziś po "sole energetyzujące" może sięgnąć każdy, byleby tylko potrafił obsługiwać komputer, kupiony np. na komunię (!).
Widać więc, że państwu "zależy" na walce z narkomanią, czyli na "biciu piany". Z jednej strony przycichają tematy podwyżek, podatków, bo wszyscy zatroskani o dobro dzieci oglądają z zapartym tchem informacje o ofiarach dopalaczy, z drugiej strony premier zostaje przedstawiony jako szeryf dbający o dobro dzieci i narodu (!), prawie jak Wujek Dobra Rada i Słońce Karpat w jednym, a z trzeciej ... tworzy to grunt pod legalizację marihuany i tzw. lekkich narkotyków.
Ten postulat środowisk lewackich jest w Polsce lansowany od dawna, ale nigdy nie było klimatu do jego "zagospodarowania". Dziś klimat do tego jest jak nigdy.
Politycy ze środowisk lewicowo-liberalnych stosują od dziesiątek lat "sprawdzoną" metodę opartą na filozofii Hegla: teza plus antyteza równa się synteza. Polega ona w skrócie na tym, że jeśli chcemy osiągnąć jakiś cel, należy zastraszyć ludzi, a oni wtedy w atmosferze "terroru" zgodzą się na rozwiązanie "połowiczne", które od początku było planowane, ale na które ludzie w "normalnych" warunkach by się nigdy nie zgodzili.
Na takiej filozofii bazował i Trocki, i Lenin, i Hitler, i Bush (kto w 2000 r. wyobrażał sobie oddanie całej prywatności na lotniskach).
Dziś mamy w Polsce sprawę dopalaczy... wkrótce ona przycichnie albo i nie, opublikuje się sondaże, czy jesteś za wycofaniem dopalaczy... a potem odbędzie się "debata", w której udział wezmą psychologowie, terapeuci, socjologowie, etycy (obowiązkowo Środa), eksperci (obowiązkowo Sierakowski, Szwed), którzy będą w TV urabiać społeczeństwo, lansując tezy pt.: MŁODZIEŻ NIE BRAŁABY DOPALACZY, GDYBY MOGŁA LEGALNIE KUPIĆ MARIHUANĘ.
Potem jeden sondaż Homo Homini, potem drugi SMG KRC Millward Brown, potem trzeci TNS OBOP (odpowiednio: 45, 52, 57 proc. za legalizacją "maryśki"), i w 2011 r. nowy parlament uchwali odpowiednią ustawę. A o nagonce na dopalacze mało kto będzie już pamiętał. Zresztą po co, ważny jest kolejny odcinek serialu, i tańców z gwiazdami, a dziecko jest bezpieczne, bo "marycha" nic groźnego mu nie zrobi, i w ogóle mój syn jest normalny, bo żadnych dopalaczy nigdy nie brał...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Refleksje ,,dopalaczowe" - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto