Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Studniówki dla bogaczy?

Agnieszka Kubik
fot. Agnieszka Kubik
Coraz więcej maturzystów rezygnuje z udziału w balach studniówkowych. Powód? Głównie finansowy.

Pani Hanna wyliczyła, że za imprezę studniówkową córki, która uczy się w klasie maturalnej skierniewickiego LO im. B. Prusa, zapłaci około tysiąca złotych. 380 zł kosztuje wejściówka wraz z osobą towarzyszącą, około 200 złotych sukienka, ponad sto złotych żakiet, drugie tyle nowe buty, około 60 złotych fryzjer. Do tego kilka seansów w solarium, czerwona bielizna oraz obowiązkowa podwiązka w tym samym kolorze. - Ale ja liczyłam się z takim wydatkiem, dlatego rozłożyłam go na raty - mówi pani Hanna. - Czy to duży koszt? Tak, ale w końcu bal studniówkowy jest raz w życiu!


Dyrektorzy skierniewickich szkół średnich zauważają nową, lecz nasilającą się już tendencję: z roku na rok ze studniówki rezygnuje coraz więcej uczniów. 


- Z moich wyliczeń wynika, że w tym roku to nawet około 30 procent - mówi Irena Czajkowska-Karpińska, dyrektor ZSZ nr 1 czyli budowlanki. - Z rozmów z młodzieżą wynika, że decydują o tym głównie względy finansowe. Wiele osób nie wytrzymuje też ciśnienia związanego z porównaniem się z innymi. 


Na studniówkę nie wybiera się też spora grupa młodzieży z ZSZ nr 3. 
- Jest to grupa większa niż zwykle i zdarza się to nam po raz pierwszy - przyznaje Henryk Kobyłecki, dyrektor ekonomika, który nie chce jednak powiedzieć, o ile konkretnie osób chodzi. - Bal kosztuje mniej niż w roku ubiegłym, więc nie finanse odgrywają tu decydującą rolę, tym bardziej, że w naszej szkole fundusz rady rodziców dofinansowuje wejściówkę uczniom będącym w takiej potrzebie. Nie płacimy za osoby towarzyszące - zaznacza. 


Co w takim razie ma wpływ? 
- Część może niezbyt dobrze czuje się w swojej klasie, nie jest dostatecznie zintegrowana? Część to typowi samotnicy - może z góry zakładają, że będą się źle bawić? Może nie mają z kim na ten bal iść? - zastanawia się dyrektor Kobyłecki. 


W ZSZ nr 2 jest to samo zjawisko. Dyrektor zdecydowanie zrzuca to na karb braku pieniędzy. 
 - Oficjalnie tego nie powiedzą, ale ja wiem, że wielu na studniówkę zwyczajnie nie stać - mówi Maria John, dyrektor mechanika. - Przychodzi matka i płacze, że sama chowa syna, i dla niej 300-400 złotych to ogromny wydatek. Innego ucznia nie ma przez tydzień czy dłużej w szkole. Choruje czy co? Matka usprawiedliwia: chłopak załapał jakąś fuchę, musi dorobić. Na jakieś wyjścia czy imprezy nie stać nawet tych zaocznych, a oni przecież pracują! Piotr Bigos złości się czasem, że nie chcemy całą szkołą chodzić do kina na filmy. Mówię, że za darmo to każdy pójdzie. Bo jak przychodzi do płacenia, to jest problem. 


Dyrektorzy zastanawiali się nawet, czy z powodu niższej frekwencji nie wrócić do formuły sprzed lat - do studniówek w sali gimnastycznej. 
- Gdy na ten temat debatowaliśmy, wstał ojciec jednego z uczniów, strażak z zawodu, i zaczął wyliczać, ile warunków musielibyśmy spełniać i jak wiele przy organizacji imprezy masowej istnieje ograniczeń - dodaje Maria John. - No i za wszystko odpowiedzialny jest dyrektor. Tymczasem idąc na studniówkę na tzw. salę, jestem gościem rodziców. To oni organizują imprezę. Na razie daliśmy więc spokój. 


Irenie Czajkowskiej-Karpińskiej marzy się powrót do przedwojennych balów maturalnych. 
- Wielotygodniowe przygotowania do studniówki, choćby ćwiczenie poloneza, wybijają uczniów z rytmu, a to przecież okres, kiedy powinni maksymalnie zająć się nauką - mówi. - Na balach bawiono się już po zdaniu matury, w charakterze abiturienta. To jest nawet zdrowy układ, bo bez problemów nauczyciel wypiłby nawet z takim absolwentem lampkę szampana. A tak nauczyciel bawi się z uczniem w sobotę, a w poniedziałek odpytuje go na lekcji - dodaje. 


Kuratorium oświaty, które coraz rzadziej gości na balach studniówkowych, twierdzi, że o wszystkim decydują rodzice. - Oni bale organizują, oni zapraszają, oni ponoszą odpowiedzialność - mówi Mirosława Kasprzyk ze skierniewickiej delegatury kuratorium. - My do tego nic nie mamy. 


Jest jeszcze jeden powód, dla którego młodzież nie chce się bawić na studniówkach pod okiem dyrekcji, nauczycieli, no i rodziców: oficjalny zakaz picia alkoholu. 
W Skierniewicach studniówki dopiero przed nami, pierwsza odbędzie się w najbliższą sobotę. 


W Łowiczu pierwszy bal już się odbył. W ZSP nr 2 kilkunastu z 196 tegorocznych maturzystów nie wzięło w nim udziału. Nie było ich stać na wydatek rzędu 500 złotych za samą wejściówkę. 
wsp. rk

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto