Tylko na rondzie Gdańskim auta wjeżdżały pod tramwaje już pięć razy!

A kilka dni temu mogła być kolejna. - Kierowca czerwonej toyoty, pędzący od ul. Bierzarina, w ostatniej chwili zahamował przed wagonem. Gdyby się rozwalił, to na własne życzenie - napisał w mailu Czytelnik Radosław. Na końcu dodał: - Może miasto rozważy zamontowanie tam sygnalizacji?
Miejski inżynier ruchu Rafał Krajczyński odpowiada jednak zdecydowanie: - Nie, świateł tam nie będzie. Nie ma takiej potrzeby. A wszelkie zmiany organizacji ruchu czy przebudowę ronda zostawiamy sobie na potem, gdy realizowane będą plany budowy drugiej nitki ul. Walczaka i Bierzarina.

Oznakowanie jest dobre
Co robić do czasu przebudowy? Robert Furman, miłośnik tramwajów, a na co dzień kierowca, radzi: - Do tej pory jeździmy uważnie i pamiętamy, że tramwaje mają pierwszeństwo. No i nie staną w miejscu, gdy wjedziemy nagle na tory. Jest nawet żart: Jak hamuje motorniczy? Dzwonkiem! A tak na serio - oznakowanie jest wystarczające. To kierowcy zawodzą.

Zdaniem Furmana największy problem z tramwajami mają kierowcy spoza Gorzowa. - Nieprzyzwyczajeni do tego, że coś, czyli tramwaj, nagle przecina im ulicę. Oko kierowcy szuka innych użytkowników dróg. A tramwaje często pojawiają się znikąd i przecinają jezdnię - Furman tłumaczy przyczyny kolizji.

Wina kierowców
A te - jak wynika ze statystyk - najczęściej powodują kierowcy, a nie motorniczowie. Mamy statystki z ostatnich lat. Za każdym razem kolizji i wypadków jest w sumie kilkadziesiąt rocznie, a tych zawinionych przez MZK po kilka.
W 2011 r. na 58 karamboli 7 było z winy motorniczych. W 2012 r. na 24 zdarzenia - 2. W 2013 r. z 41 - tylko 4. Rok temu wagony brały udział w 32 kolizjach, ale prowadzący je zawinili 5 razy. A obecnie (dane na 26 czerwca) na liście jest 17 zdarzeń, z których 15 to wina kierowców samochodów.

Uwaga: jak tłumaczą nam w MZK, scenariusz kolizji na nieszczęsnym rondzie Gdańskim jest zawsze identyczny. Kierowca jedzie od ul. Bierzarina, ze skrzyżowania zjeżdża w ul. Górczyńską, ale nie patrzy w lewo, a właśnie stamtąd nadjeżdża tramwaj. Jak się to kończy, wiadomo...