Idealnie tutaj nie jest. Przydałyby się remonty, a sam teren jest nieciekawie położony - gdy Warta jest wysoka, zdarzają się podtopienia. Jednak placówka nikomu nie wadzi (nie ma w zasadzie sąsiedztwa), a przez lata dorobiła się zgranego grona wolontariuszy. Wśród nich jest choćby Sara Nizioł.
- Lubię tu być. Lubię pomagać, opiekować, czuć się tym psiakom potrzebna. Szczerze? Wolałabym, żeby „schron” był tu, gdzie jest i funkcjonował jak funkcjonuje - mówiła nam wczoraj młoda gorzowianka. Ale prawda jest taka, że miasto i okoliczne gminy od lat zastanawiały się, czy i gdzie zbudować nowe schronisko, od podstaw. Większe, bardziej pojemne, z boksami dla kotów. Takie, które dałoby radę działać nie tylko na rzecz samego Gorzowa, ale też właśnie gmin skupionych w związku MG 6 (Kłodawa, Deszczno, Lubiszyn, Santok, Bogdaniec), a może i tych dalszych, które nie mają swojego schroniska, a bezpańskie psy - niestety - już tak. Jeszcze trzy lata temu urzędnicy skłaniali się ku lokalizacji gdzieś przy ul. Bierzarina i Łukasińskiego.
Teraz jest jednak nowy pomysł. - Zaproponowaliśmy budowę schroniska na naszej działce w Chróściku. Koło naszego zakładu, blisko lasu, ponad kilometr od najbliższych domów - powiedział nam wczoraj Marek Wróblewski, szef Zakładu Utylizacji Odpadów i prezes Gorzowskiego Ośrodka Technologicznego (formalnie to inicjatywa ośrodka właśnie). Wróblewski mówi, że rozwiązanie ma wielkie plusy. Działka z dala od innych budynków, na zboczu, ewentualne hałasy kierowane byłyby na las, a nie na zabudowania. Do tego (a może jest to nawet najważniejszy argument) jest inwestor, który wziąłby na siebie koszty budowy schroniska, a potem utrzymywał się z pieniędzy od gmin, które co rok muszą planować wydatki na wyłapywanie i opiekę nad zwierzętami. Minusem, który Wróblewski też widzi, jest kłopotliwy dojazd.
Pomysł jest zaawansowany, bo trafił już do projektu planu przestrzennego, który lada tydzień ma być uchwalany na sesji. I tu... zaczynają się schody.
Okazuje się, że do urzędu zaczynają wpływać pierwsze uwagi i protesty przeciwko schronisku.
Potwierdził to miejski wydział urbanistyki. Mieszkańcy Chróścika obawy mają różne. Od nadmiernego hałasu, po strach o zdrowie psów (lokalizacja koło odpadów). - To niezrozumiałe. Przecież obecne schronisko latami było koło wysypiska śmieci. A jeśli chodzi o szczekanie, to powtarzam: hałas pójdzie w las. Nie do domów - zapewnia na wszelki wypadek Marek Wróblewski. I_podkreśla, że nowy „schron” pomieściłby, nie 150 jak teraz, ale w sumie aż 300 psów i kotów.
Miasto na razie nie podjęło żadnej decyzji - przed uchwaleniem planu przestrzennego nie ma to faktycznie najmniejszego sensu. A przed przegłosowaniem planu radni muszą zdecydować, które uwagi mieszkańców uwzględnić. Każdy może więc dołączyć jeszcze własne.
***
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?