Dodaj zdjęcie profilowe

avatarJamajka

Gorzów Wielkopolski

Słodycze, dzieciaki i kłopoty

2013-07-03 11:41:56

Nie od dziś mówi się, by ograniczać cukier. Bo niezdrowo, bo tuczy, bo szkodzi na zęby, a nawet widziałam gdzieś artykuł, że uzależnia jak narkotyk. I coś w tym jest - wystarczy nie jeść słodkości dłuższy czas i organizm przestaje się upominać. A jak się go spożywa, to ciągle i ciągle chce się więcej. Wiem, bo sama mam z tym problem nie od dziś, niestety.


Ale próbuję w mojej córce wykształcić inne nawyki, staram się jej nie dawać słodyczy, ciastek, lizaków, wafelków itp., choć też bez popadania w przesadę - czasami kawałek gorzkiej czekolady dostaje ;). Choć to właśnie potwierdza to, co pisałam wcześniej - słodycz uzależnia. Dam jej kostkę - chce następną, dostanie następną - prosi o kolejną. A przecież ma wystarczająco dużo cukru w bananach, jabłkach, serkach, soczkach itp.


Podobno w Polsce w ciągu 20-stu ostatnich lat trzykrotnie wzrosła liczba dzieci z nadwagą. Czyja to wina? Przecież nie samych dzieci, tylko nasza - dorosłych. To my w nagrodę dajemy słodycze. To my zamiast kanapki do szkoły dajemy pieniądze na pączka, czy inne "danie" ze sklepiku. To my na wszelakich festynach ustawiamy się z dziećmi w kolejkach za watą cukrową, czy lodami. To my je uczymy, że słodycze są fajne. I dopóki sami nie zmienimy naszego podejścia, to naszym dzieciom może nie być kiedyś łatwo.


Do czego zmierzam - martwi mnie to, że teraz jeszcze jakoś mogę nad tym doborem i ilością słodyczy zapanować, ale co dalej? Wszędzie, gdzie nie spojrzeć - słodycze. W sklepikach szkolnych - uważam, że powinno się zabronić sprzedawania słodyczy, chipsów itp. Tylko co ma zrobić dyrekcja szkoły, skoro wynajem kiosku to dodatkowy pieniądz dla i tak skromnej kasy szkoły? Kiedyś w szkołach były śniadania, było mleko. A dzisiaj? Jestem ciekawa, jakie byłoby zainteresowanie, gdyby zamiast automatu ze słodyczami, czy napojami, stanął na przykład mlekomat? Pewnie zerowe.


Na przeróżnych festynach rodzinnych to samo - lody, wata cukrowa, żelki, ciastka, ogrom przeróżności. Bo przyciąga maluchy. I te starsze dzieci też zresztą. Nie uświadczysz owoca, dzieciaki pragną słodycze. A dorośli im dają z dwóch powodów: sprzedawcy - bo to biznes. Rodzice - bo to przecież normalne, że dziecko chce lizaka, czy watę.
Całkiem niedawno widziałam przerażającą scenkę: stoi mama z małą córeczką, na oko dziewczynka miała ze trzy latka. Stoją na festynie i mama trzyma watę cukrową w dłoni, palcami urywa kawałek i wkłada małej do buzi. Dziecina, chyba rozsądniejsza od swej rodzicielki, wypluwa i mówi - nie chcę, niedobre. Mama uparcie odrywa kawałek waty i wpycha małej do buzi, ta zdecydowanie wypluwa i powtarza - nie chcę. A matka swoje. Ale najgorsze jest to, że ta mała dziewczynka już miała potężną nadwagę. Straszne.


Inna scenka - idę do przychodni, a tam mała - ponieważ wzbudza uśmiechy na buziach nawet personelu medycznego - dostaje czekoladowego cukierka w nagrodę. No nie, nie dostała w końcu, bo powiedzieliśmy pani, że mała nie je takich rzeczy, czym wzbudziliśmy chyba niemałe zdziwienie. Dostała gumową małą zabawkę :).


A np. urodziny w fikolandzie? Paluszki, cukierki, ciastka, chipsy, słodkie napoje - to podstawa. O półkach sklepowych i reklamach wszelkiej maści produktów zawierających przede wszystkim cukier nie wspomnę.


Jak w przyszłości ustrzec swoje dziecko przed nadmiernym spożyciem cukru, który nie dość, że w nadmiarze zdrowiu nie służy, to jeszcze wywołuje u niej wulkan energii, bez tej dawki i tak ogromny? A może przesadzam i nie powinnam się martwić na zapas i liczyć na jej zdrowy rozsądek? ;) 

Jesteś na profilu Jamajka - stronie mieszkańca miasta Gorzów Wielkopolski. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj