Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

20 lat bez Edwarda Jancarza

Redakcja
Edward Jancarz
Edward Jancarz Zdjęcie z mojego archiwum
Dziś, 11 stycznia, mija 20 rocznica śmierci Edwarda Jancarza, najlepszego żużlowca w dziejach gorzowskiego speedwaya.

Marsz ku sławie rozpoczął w kwietniu 1965 roku. Dziewiętnastoletni wówczas Edward Jancarz oznajmił swojemu ojcu, że zapisał się na żużel. Ojciec nie był temu przeciwny. Prawdę mówiąc, wiedział, że ten dzień w końcu nadejdzie. Edka po raz pierwszy zabrał na zawody żużlowe, gdy ten miał 6 lat. Od tamtej pory Eddy stał się zagorzałym kibicem gorzowskiej Stali. Już pierwsze treningi na torze wzbudziły podziw gorzowskich szkoleniowców. Zarówno Kazimierz Wiśniewski, jak i Edmund Migoś wiedzieli, że mają do czynienia z wielkim talentem. W niespełna dwa miesiące od rozpoczęcia szkolenia Jancarz zdobył licencję zawodnika...
Dwa lata później Jancarz zdobywa Srebrny Kask i staje na najwyższym podium Młodzieżowych Mistrzostw Polski. Już na początku 1968 roku imponuje wspaniałą formą i świetną, techniczną jazdą. Zostaje powołany do reprezentacji Polski i zaczyna podbój światowych torów. W tym samym roku przechodzi przez sito trudnych eliminacji, w rezultacie czego kwalifikuje się do Finału Indywidualnych Mistrzostw Świata. Mając 22 lata, na torze Ullevi w Goteborgu zdobywa brązowy medal. Na wyższych stopniach podium stanęli legendarni Nowozelandczycy Ivan Mauger i Barry Briggs. To była wielka sensacja, a światowa prasa nie mogła wyjść z podziwu pięknej jazdy Polaka.
Następne lata aż do pamiętnego wypadku to pasma sukcesów naszego zawodnika. Edward Jancarz startował nieomal wszędzie, od angielskich torów poprzez Antypody aż po Kalifornie. Uwielbiany był przez kibiców całego świata. Multimedalista różnych mistrzostw, zarówno polskich, jak i światowych. Wraz z Zenonem Plechem tworzyli przez wiele lat eksportową podziwianą na cały świecie parę.
Rok 1984 utkwił w mojej pamięci na zawsze. Byłem na tym meczu, widziałem ten makabryczny wypadek. Karambol z młodym Włochem Valentino Furlanetto praktycznie zakończył wspaniałą karierę Wielkiego Eddy'ego. Co prawda Jancarz wrócił na tor, ale nie dał rady. Wypadek zostawił w nim psychiczny uraz.
Po zakończeniu kariery nie mógł znaleźć swojego miejsca na Ziemi. Drugie życie, jakie dostał od losu, nie było łatwe. Tęsknił za żużlem, żył wspomnieniami. Z czasem nowe towarzystwo, nowe znajomości, alkohol. Rozstał się z żoną Haliną i znalazł nową towarzyszkę życia Katarzynę. Nie układało mu się najlepiej. Ci, którzy poklepywali go po plecach, odeszli. Praktycznie został sam. Życie zaczęło wymykać się spod kontroli. Alkohol i częste rodzinne kłótnie pisały scenariusz codziennego dnia. Podczas jednej z takich awantur Jancarz został pchnięty nożem przez żonę Katarzynę. Gdy umierał, nieopodal trwał sportowy bal...
Mija właśnie 20 lat od tego smutnego wydarzenia. Edward Jancarz na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Ten wspaniały zawodnik zawsze był wierny Stali Gorzów. Rozsławiał nasze miasto i był chlubą Gorzowa. Pamięć o nim zawsze będzie trwać. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: 20 lat bez Edwarda Jancarza - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto