Ala ma 5 lat, jej młodsza siostra Hania dwa i pół roku. Dziewczynki nie chodzą do przedszkola. Ich rodzice mają nadzieję, że uda się przekonać córki, by w przyszłości nie poszły do szkoły.
– Chcemy uczyć dzieci w domu – wyjaśnia Hubert Pietruszewski, tata dziewczynek. – Pomysł na domową edukację pojawił się kilka lat temu. Na początku myśleliśmy, aby posłać dzieci do przyjaznej, małej szkoły prywatnej, ale stwierdziliśmy, że najlepiej będzie uczyć dziewczynki w domu.
Szkoła jest nieudolna
Według Pietruszewskich w domu dzieci nauczą się więcej i lepiej. Będą miały większą możliwość rozwijania zainteresowań.
– Dzięki temu, że uczymy dzieci w domu, możemy dostosować się do ich potrzeb. W szkole, to niemożliwe – mówi Hubert. – Poziom nauczania musi być tam uśredniony, nie ma miejsca na indywidualizm.
– Rodzic ucząc dziecko w domu, może mu poświęcić sto procent czasu, skupić się na jego pytaniach – dodaje Gosia, żona Huberta. – W 30-osobowej klasie to niemożliwe.
Według Pietruszewskich nauka w domu pomaga także w budowaniu więzi rodzinnych.
– Gdy dziecko po południu przychodzi ze szkoły, a rodzic z pracy, nie ma na to czasu. Wszystko odbywa się w biegu – mówi Gosia.
– Kiedy Ala przestała chodzić do przedszkola, poprawiły się jej relacje z siostrą – dodaje Hubert. – Teraz są najlepszymi koleżankami.
Wystarczy jedno podanie
– Któreś z nas musi zrezygnować z pracy – mówi Gosia. – Nie da się uczyć dzieci w domu, wracając po 16 z pracy.
Wśród znajomych Gosi i Huberta jest kilka rodzin, które chcą, by ich dzieci realizowały obowiązek szkolny w domu. Wielu z nich to nauczyciele.
– Można sobie wtedy pomagać – mówi Gosia. – Każdy rodzic jest specjalistą w innej dziedzinie.
Dwa lata temu Gosia i Hubert pojechali na zjazd osób, które prowadzą edukację domową.
– Dowiedzieliśmy się, jak wygląda w praktyce uczenie dzieci w domu oraz jak uregulować to prawnie – mówi Gosia.
Okazało się, że edukacja domowa nie wymaga wielu formalności.
– Trzeba najpierw zapisać dziecko do szkoły a potem złożyć podanie do dyrektora z informacją, że dziecko będzie uczyć się w domu – tłumaczy Hubert. – Później dziecko musi tylko zdawać egzaminy sprawdzające.
Dla sąsiadów jesteśmy dziwakami
O edukacji domowej mówi się mało. Wielu ludzi twierdzi, że to zamykanie dzieci wdomu.
– Ludzie patrzą na nas trochę jak na dziwaków – mówi Hubert. – Często spotykamy się z niezrozumieniem dla naszej decyzji.
Inni ludzie zarzucają im, że pozbawiają dzieci kontaktu z rówieśnikami.
– To nieprawda – mówi Gosia. – Nasze córki mają mnóstwo koleżanek. To dzieci naszych znajomych, dzieci z podwórka, czy koleżanki poznane na zajęciach pozaszkolnych. Nie tylko w szkole zawiązuje się znajomości i przyjaźnie.
Wielka przygoda
Ale może okazać się, że dziewczynki będą miały inne plany. Ala, chociaż zrezygnowała z przedszkola, bardzo chce iść do szkoły.
– We wszystkich bajkach misie i lale kupują tornistry i idą do szkoły. Nie jest to bez wpływu na dziecko – mówi Gosia. – Dla Ali pójście do szkoły wiąże się z wielką przygodą, dlatego nie może się doczekać.
Jeśli Ale będzie chciała iść do szkoły, rodzice na to pozwolą. Ale będą się starali przekonać córkę, by wybrała naukę w domu.
– Za rok będzie szła do zerówki, przez ten czas chcemy, aby jeszcze uczyła się w domu – mówi Hubert. – Potem zdecyduje co jej bardziej odpowiada.
Zdjęcie:
Dziewczynki nie chodzą do przedszkola, uczą się w domu. Rodzice mają nadzieję, że nauczą córki samodzielnego zdobywania wiedzy.
Fot. Jakub Jurcan
Anna Gawriołek
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?