12 lat temu proboszczem parafii w Helu był ojciec Klaudiusz Michalski, który zapoczątkował bieg do pustego grobu Jezusa Chrystusa. Zainspirowany historią z Biblii, w której Jan (młodszy i silniejszy), wraz z Piotrem (starszym i słabszym) biegli do grobu Pańskiego.
- Pierwotny zamysł był taki, by bieg do pustego grobu był dla wszystkich, nie tylko dla tych, którzy biegają - mówi ojciec Klaudiusz. - Dlatego wybrałem odcinek około 3 km, myślę, że jest to dystans, który można pokonać jeśli nie biegiem, to truchtem, albo szybkim chodem.
Bieg do pustego grobu Pańskiego w Helu łączy wiarę chrześcijańską, przyjemne i pożyteczne.
- Spotykaliśmy się przy zielonych garażach, biegliśmy przez pewien odcinek lasem, później plażą od strony Bałtyku - wspomina o. Klaudiusz w rozmowie z nami. - Odcinek około 500 m plażą był trudny, ale piękny, gdyż akurat wtedy można było obserwować wschodzące słońce.
Po odcinku biegu po plaży trasa znowu prowadziła przez las, a ostatni odcinek biegu miał miejsce na drodze asfaltowej prowadzącej do kościoła w Helu.
- Wszyscy starali się biec razem, a w kościele, na przywitanie, dzwoniły dzwony dla biegaczy, którzy po krótkiej adoracji pustego grobu otrzymywali pamiątkową pisankę, na której była data - opowiada nam były proboszcz parafii Bożego Ciała w Helu. - Tak było przez 2-3 lata, później zostałem przeniesiony do innej parafii.
Jak wspomina O. Klaudiusz na początku w helskich biegach do pustego grobu brało udział około 30 - 40 osób, ale były też lata, kiedy na starcie pojawiło się około 80 - 100 biegaczy!
W tym roku (2021) na stracie biegu do pustego grobu w Helu stanęła garstka uczestników: ograniczenia i restrykcje związane z pandemią koronawirusa uniemożliwiły bicie rekordów w ilości osób biorących udział w wydarzeniu, ale wśród osób, które stanęły na starcie nie zabrakło stałych uczestników.
- Staramy się podtrzymywać tradycję, którą zapoczątkował ojciec Klaudiusz - mówi Wiesław Wójcik. - Kiedy był naszym proboszczem, był charyzmatyczny, lubił biegać, miał przepiękne kazania, którymi sypał jak z rękawa, był otwarty i potrafił jednoczyć ludzi.
Jak opowiada Wiesław Wójcik, w zapoczątkowanej w 2009 r. tradycji niewiele się zmieniło: - Jedynie ilość uczestników się zmienia - mówi.
Po przeniesieniu ojca Klaudiusza do innej parafii organizacyjną pałeczkę przejął jego wychowanek i wikariusz, ojciec Albin. Natomiast po jego przeniesieniu, wielkanocne bieganie tak weszło w krew mieszkańcom Helu, że sami się organizują na bieg o wschodzie słońca.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?