Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Biznesmen dał się oszukać. Rutkowski złapał oprawcę

Jarosław Miłkowski
Krzysztof Rutkowski (z prawej) i Adam Niedźwiecki przestrzegali przed pożyczkami bez umowy.
Krzysztof Rutkowski (z prawej) i Adam Niedźwiecki przestrzegali przed pożyczkami bez umowy. Jarosław Miłkowski
Biznesmen pożyczył od byłego esbeka duże pieniądze. Oddał dwa razy więcej. To nie wystarczało. Oprawca chciał więcej...

- Jeśli ktoś pożycza powyżej 9 tys. zł, niech ta kwota będzie przelewana przez konto. Wtedy wszystko jest czarno na białym. Pożyczki nie kończą się superokazją, tylko super dramatem – apelował w poniedziałek w gorzowskim hotelu Mieszko Krzysztof Rutkowski, znany w całej Polsce właściciel biura detektywistycznego. Na specjalnej konferencji prasowej przedstawiał historię Adama Niedźwieckiego, 29-letniego biznesmena, który stracił majątek, bo kilkaset tysięcy złotych, a także dwa samochody, wyłudził od niego były funkcjonariusz służby bezpieczeństwa. Historia brzmi niczym scenariusz słynnego filmu „Dług”, w którym dwóch biznesmenów chce założyć własną firmę i jest szantażowanych przez mężczyznę, by oddać niepożyczone pieniądze.

Adam Niedźwiecki to biznesmen z Mieszkowic w Zachodniopomorskiem (godzi się na podanie nazwiska i zdjęcie). Pod Myśliborzem kupił starą cementownię, którą przerobił na firmę produkującą galanterię drzewną. W 2016 r. chciał ją rozwinąć, więc starał się o pożyczkę w banku. Nic z tego jednak nie wychodziło, więc skorzystał z podpowiedzi, by pieniądze pożyczyć od jego znajomego swojego kolegi.

Tym sposobem trafił do Wiesława K. To z kolei mieszkaniec wielkopolskich Wronek, który w przeszłości był funkcjonariuszem służby bezpieczeństwa.

- Ta służby chyba przewróciły mu w głowie. A może to w związku z tym, że im teraz zabierają emerytury – mówił wczoraj Rutkowski.

Wiesław K. pożyczył Niedźwieckiemu pieniądze. Ile? Tego już 29-latek nie chce ujawniać. Wiemy jednak, że biznesmen oddał dwa razy tyle, ile pożyczył, a nawet z „górką”. Według tego, co mówił nam już kilka dni temu Rutkowski, doszło w sumie do wyłudzenia 700 tys. zł. Oprócz tego stracił dwa samochody: luksusowy mercedes E klasy oraz skodę fabię. Zdarzyło się też, że pobił 29-latka.
- Wiesław K. zażądał też fikcyjnego zatrudnienia w firmie. Brał 7 tys. zł pensji. Oprócz tego zażądał 1 mln zł, co nie miało żadnego związku z pożyczką – mówił wczoraj na konferencji właściciel biura detektywistycznego.

Niedźwiecki płacił. Firma zaczęła upadać. Trzeba było sprzedać firmową nieruchomość. Następnie mieszkanie.

- Moja stopa życiowa spadła do poziomu posadzki – mówił wczoraj pan Adam. Widać było, że opowiadanie swojej historii sprawiało mu ból.

Gdy w tym roku 29-latek zaczął podupadać na zdrowiu, udał się na komendę policji w Gorzowie. Tam miał usłyszeć, że powinien zgłosić się do Centralnego Biura Śledczego Policji w Szczecinie lub w Poznaniu. Ostatecznie zgłosił się do biura detektywistycznego Rutkowskiego. By zatrzymać wciąż niezaspokojonego finansowo Wiesława K., w ostatni piątek przygotowało ono misterną akcję. Rutkowski powiadomił o niej gorzowską policję.

Młody biznesmen umówił się ze swoim oprawcą w restauracji, która jest przy stacji paliw obok jednej z dróg wylotowych z Gorzowa. Tam miał mu przekazać 90 tys. zł.

Wiesław K. przyjechał na spotkanie ze swoją partnerką Anną P. (Rutkowski sugeruje, że to ona mogła stać za organizacją całego procederu). Przez pół godziny cała trójka jadła posiłek. Po nim Wiesław K. powiedział, że pieniądze mają mu zostać przekazane w aucie, w którym przyjechał biznesmen.

By zyskać na czasie, koperta, której grubość miała przekonywać, że jest w niej 90 tys. zł, została zapakowana w kolejną kopertę. 29-latek wsiadł do samochodu na przednie siedzenie, Wiesław K. z partnerką usiedli z tyłu. Gdy były esbek rozerwał pierwszą z kopert i zaczął rozrywać drugą, do akcji wkroczył Rutkowski ze swoimi agentami. Na miejsce dojechała też policja, która przejęła zatrzymanego i jego partnerkę. Oboje zostali przewiezieni na komendę policji. Biznesmen przekazał policjantom materiały dotyczące m.in. zastraszania, szantażowania i wymuszania. W poniedziałek Wiesław K. oraz Anna P. zostali aresztowani.

Pokrzywdzony 29-latek przyznał wczoraj na konferencji, że w ten sam sposób przez Wiesława K. został oszukany kolega, który polecił mu „usługi pożyczkowe” byłego esbeka. Dowiedział się o tym, gdy sam już padł ofiarą 62-latka.

- Rok temu śmiałem się z kolegi… - mówił pan Adam.

Zdaniem Rutkowskiego, jest duża szansa, na odzyskanie wyłudzonych pieniędzy. Zabezpieczone zostało bowiem mienie Wiesława K.

- Myślę, że ta sprawa będzie też refleksją dla wszystkich tych, którzy działają w nieudokumentowanych pożyczkach – mówił schowany za okularami i pod zieloną czapką z daszkiem Rutkowski.

Po tym, gdy zatrzymany został Wiesław K. (pisaliśmy o tym na gazetalubuska.pl), do Rutkowskiego zgłosiła się 52-latka, która też została oszukana przez Wiesława K.

- Jeśli takich osób jest więcej, niech zgłaszają się one do mnie lub na policję – apeluje Rutkowski.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto