Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co za progiem, to też moje - mówi gorzowski przedsiębiorca

Tomasz Rusek
Przedsiębiorca z Gorzowa za własne pieniądze wyremontował teren dookoła swojego obiektu.
Przedsiębiorca z Gorzowa za własne pieniądze wyremontował teren dookoła swojego obiektu. Tomasz Rusek
Przedsiębiorca Waldemar Jesis wydał prywatne pieniądze na upiększenie okolicy wokół swojej firmy. Wymienił chodnik, ustawił ławki, śmietniki, kwietniki. Takich jak on jest w mieście więcej!

Waldemar Jesis to szef firmy Bazar, która jest właścicielem wielkiego, starego budynku przy ul. Zaułek 1. To ceglany kompleks, w którym mieszczą się m.in. kluby Alibi: i C-60 oraz kawiarnia Family Cafe.

Na spotkanie z godzi się z małymi oporami. – A co my takiego wielkiego zrobiliśmy? – próbuje się wymigać, gdy proszę o rozmowę.
Skoro on o to pyta, to może Czytelnikom też warto wyjaśnić?

Bez prowizorki
Jeśli ktokolwiek kiedykolwiek szedł ul. Spichrzową, ten wiedział (albo się domyślał), że koło ogródka przy klubie Alibi zawsze po deszczu była gigantyczna kałuża. Taka na cały chodnik. A nawet... nie na chodnik, bo nie było tam chodnika. Tylko nierówny, spękany, pełny dziur asfaltowy dywanik. Pobocze było porośnięte trawą, której nikt nie kosił. Nie było śmietnika ani miejsca na odpoczynek. Całości dopełniał wygląd budynku, który wołał już o remont.

To nie był koniec
Firma Bazar, której Jesis prezesuje, postanowiła wyremontować obiekt. Bo „to przecież jej własność i o najemców trzeba dbać”. Spółka zleciła projekt, potem oczyściła cegły, a gdzie były w kiepskim stanie, tam zamówiła dokładnie zaprojektowane malowanie. I na tym mogła skończyć prace.

Jednak nie skończyła. Bazar poprosił też o zaprojektowanie modernizacji... całej okolicy. I na własny koszt podniósł poziom ziemi, skuł nierówny asfalt, ułożył prawie 223 mkw. chodnika, a potem postawił ławki, kwietniki, śmietniki, a pobocze wysypał drobnymi kamykami. Całość jest spójna, jednolita, wygląda jak jeden, przemyślany koncept.

Inwestycja kosztowała – uwaga – 300 tys. zł!

– Owszem, wydaliśmy sporo, ale nie chcieliśmy prowizorki – wyjaśnia Jesis.

Wspólna sprawa

Gdy pytamy W. Jesisa, czemu firma wydała taką furę pieniędzy na „nie swoje” sprawy, ten wzdycha, przysiada na biurowym krześle i wyjaśnia: – Zawsze mnie takie podejście złościło. Myślenie: co za progiem, to nie moje. Widać to często w wie¬lo¬rodzinnych budynkach. Mieszkania wychuchane, ale już o klatkę czy podwórko nie ma komu dbać, bo „to nie moje”. Ja nie chcę patrzeć tylko na czubek swojego nosa. Tak, wiem, chodnik nie był nasz, ławek też nie musieliśmy stawiać. Ale przecież okolica także świadczy o nas. Nasi klienci tędy chodzą, tu przysiadają. A jak zdarza mi się usłyszeć, że jakoś u nas wyładniało, to mam najlepszą nagrodę. – dodaje Jesis.

Mieszkańcy faktycznie to doceniają. – Od razu widać, że jest dobry gospodarz. Gdyby tak każdy dbał o okolicę! –wzdycha Danuta Grudzińska, którą spotykamy po sąsiedzku, przy ul. Łużyckiej. A pan Jacek (nie chce nazwiska w gazecie), który w śmietniku nieopodal czasami wypatruje puszek, jest zdania, że podobne inicjatywy świetnie świadczą o przedsiębiorcy. Ujmuje to tak: – Równy gość, że tak dla innych coś zrobił!

Dajcie nam znać
Na trop przedsięwzięcia Waldemara Jesisa i jego inwestycji wpadłem przypadkiem: jadąc pociągiem pomiędzy szaro-burymi garażami i domami zauważyłem śliczny kawałek przestrzeni. Przyciągał wzrok z daleka! Znacie podobne miejsca? Dajcie mi znać!

Mieszkańcy w akcji
Trzy lata temu „nieznany sprawca” dorobił zjazdy dla wózków w przejściu podziemnym pod ul. Jagiełły (urząd nie widział potrzeby montażu takich „ekstradodatków”). Zawstydzone miasto szybko wymieniło je na swoje.

W zeszłym roku Jacek Górecki, właściciel popularnej restauracji Livingroom, która mieści się w kolejowych niszach, za własne pieniądze wyremontował... elewację estakady. Miał dość czekania na remont PKP, więc zrobił go sam. Wydał na to 10 tys. zł.

W tym roku okolice swojego lokalu upiększyli Bartek i Krzysztof Jazowie. Syn z ojcem odnowili kawał dawnego kina Słońce i od razu w tej okolicy zrobiło się ładniej.

Także w tym roku dzięki Andrzejowi Siberze wyładniała okolica ul. Mostowej. Otworzył on tu lokal Pycha Ryba i zadbał o sąsiedztwo, a teraz dodatkowo montuje ogródek, który będzie otoczony kwiatami.

W kwietniu mieszkańcy budynków przy ul. Krótkiej wspólnymi siłami dokończyli budowę osiedlowego miejsca wypoczynku. Jest gdzie usiąść, rozpalić grilla i bezpiecznie się pobawić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto