Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Coś nie gra w Filharmonii Gorzowskiej

Tomasz Rusek
Monika Wolińska podczas koncertu Filharmonii Gorzowskiej na tegorocznych Dniach Gorzowa. Występ naszych muzyków, pomimo fatalnej pogody, oklaskiwało liczne grono melomanów.
Monika Wolińska podczas koncertu Filharmonii Gorzowskiej na tegorocznych Dniach Gorzowa. Występ naszych muzyków, pomimo fatalnej pogody, oklaskiwało liczne grono melomanów. Tomasz Rusek
- Zaraz może zacząć się upadek - mówią muzycy o sytuacji w filharmonii w Gorzowie. Ich zdaniem lada dzień może odejść dyrygent Monika Wolińska.

- Mamy świadomość, że dla przeciętnego Kowalskiego to, co dzieje się w filharmonii, to jakiś odległy świat. Ale dlaczego sytuacją nie przejmują się władze miasta? Ważni urzędnicy od kultury? Dlaczego nie pomagają rozwiązywać problemów, tylko tworzą nowe? - dziwią się muzycy, z którymi spotkaliśmy się w poniedziałek.

To nasz problem

Kreślą czarny scenariusz: jeśli z instytucję pożegna się Monika Wolińska, zawali się cała sprawna maszyna, budowana przy ul. 9 Muz od lat. - Wszczynamy alarm po to, by tak się nie stało - mówią muzycy.

Filharmonia to największa, najbardziej znana i... najbardziej kosztowna instytucja kultury w mieście. W zeszłym roku odwiedziło ją 43 tys. osób, a jej budżet doszedł do 7 mln zł (z czego 5,7 mln zł stanowiła miejska dotacja). Dlatego to, jak działa i co się w niej dzieje, powinno interesować każdego - bo każdy dokłada się do jej działania z podatków.

Radni za dyrektorką

Tymczasem przy ul. 9 Muz nie dzieje się dobrze. Konflikt zaczął się, gdy dyrektor Małgorzata Pera po konsultacjach z panią dyrygent postanowiła pożegnać się z pięciorgiem muzyków. Kończyła się im umowa, ich ocena wypadła gorzej niż innych, więc dyrekcja nie chciała przedłużyć im umów (i miała do tego prawo). Ci wszczęli rwetes. Skarga muzyków trafiła na sesję rady miasta. Radni zdecydowali, że Pera miała rację, ale ona zaraz po tej ocenie... zrezygnowała z funkcji.

Chwilę potem w spór zaangażował się związek zawodowy, radna Grażyna Wojciechowska i szefowa miejskiego wydziału kultury Ewa Hornik oraz pełniąca obowiązki dyrektora filharmonii Adriana Chodarcewicz.

W efekcie całej zwolnionej piątce zaoferowano... umowy na stałe. To z kolei jednak wzburzyło część zespołu, w tym czwórkę naszych rozmówców: - Przywrócono ich wbrew stanowisku najlepszego eksperta, naszej pani dyrygent. Ugięto się przed żądaniami związków. Tym samym pokazano, że nie liczą się umiejętności i zaangażowanie, ale poparcie kilkorga urzędników.

Zdaniem naszych rozmówców taki obrót sytuacji może sprawić że Wolińska złoży wypowiedzenie. - To tytan pracy. Perfekcjonistka. Od innych wymaga tego samego. Podważono jej autorytet. Rozbito cały porządek - mówi nam osoba zorientowana w sytuacji.

Bez komentarza

Co na to Monika Wolińska? Na naszą prośbę o rozmowę odpisała: „Proszę wybaczyć, ale nie będę komentowała tej sprawy. W odpowiednim czasie wydam oświadczenie”.

Co na to Ewa Hornik, zarządzająca miejską kulturą, jeden z filarów porozumienia z piątką muzyków? Czy nie boi się, że przymusowy powrót muzyków rozbije zespół? Takie pytania stawia jej „GL”.

- Nie. Raczej go skonsoliduje, bo większość orkiestry poparła apel o przywrócenie do pracy tej piątki. Osoby, z którymi pan rozmawiał, to mniejszość - odpowiada „Gazecie” dyr. Hornik.

- Jednak dyrygent Monika Wolińska chyba jasno oceniła kompetencje tych muzyków, których pani godzi się przywrócić do pracy? - pytamy.

- Ale pani Wolińska nie decyduje o zatrudnieniu. Opiniuje tylko pewne kwestie. I nasze działania były jak najbardziej zgodne z prawem i przepisami - odpowiada E. Hornik.

Są już chętni

Tylko czy to nie spowoduje odejścia M. Wolińskiej? Dyr. Hornik chyba się z tym liczy, bo od razu odpowiada, że „od złożenia wypowiedzenia do faktycznego odejścia z filharmonii minie wiele tygodni”. - Co chce pani przez to powiedzieć? Że znajdziecie kogoś na jej miejsce? - dociekamy.

- Jest kilkoro chętnych - odpowiada Ewa Hornik.

Według muzyków Wolińska to jednak ktoś więcej niż tylko dobry dyrygent. To nazwisko - instytucja. Wielcy twórcy i muzycy przyjeżdżali do Gorzowa często niejako dla niej, nawet po niższych stawkach. - A w Polskę poszła wiadomość, że Gorzów ma świetną, młodą orkiestrę, która jest już w polskiej czołówce. Po odejściu Wolińskiej odejdzie część muzyków. Nagle okaże się, że filharmonia może dawać dwa koncerty miesięcznie. Więc taniej będzie zrobić z instytucji impresariat. I miasto pożegna się z orkiestrą - nasi rozmówcy z orkiestry kreślą czarny scenariusz.

Meloman Roman Buszkiewicz (z karnetem do filharmonii „od zawsze”, od kiedy są karnety) nie widzi straty w ewentualnym odejściu Wolińskiej. - Za jej czasów pożegnano wybitnych muzyków. Przypominało to czystki. Straciliśmy wspaniałych artystów, często z błahych powodów. Dlatego jeśli taka będzie jej wola, niech odchodzi - powiedział wczoraj. Jego zdaniem orkiestra i tak się obroni.

Koncert w piątek

Prezydent Jacek Wójcicki ma jednak nadzieję, że Wolińska zostanie i sytuacja się uspokoi. - Nie ingerowałem w porozumienia w filharmonii. Bardzo jednak cenię panią profesor. Dzięki niej filharmonia osiągnęła znakomity poziom - mówi.

To samo usłyszeliśmy od pełniącej obowiązki dyrektora filharmonii Adriany Chodarcewicz. - Wypracowane z muzykami porozumienie to naprawdę kompromis. Wierzę, że po zażegnaniu konfliktu uda nam się skupić już tylko na pracy - powiedziała.

Najbliższy koncert pod batutą Moniki Wolińskiej powinien być w piątek. Próby trwają. - Oby to nie był ostatni koncert Wolińskiej - mówią nam muzycy, z którymi rozmawialiśmy.

Zobacz też: Filharmonia Gorzowska na Woodstocku 2014

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto