By zachować pozory normalności, codziennie pracuję w siedzibie naszej redakcji w Gorzowie. Proszę nie ciskać we mnie gromów, bo raczej nie stanowię zagrożenia epidemicznego. Wychodzę z domu na pustą ulicę. Z pustego przystanku wsiadam do pustego autobusu. A do pustego Parku 111, gdzie mieści się redakcja, przychodzę rano. W redakcji pracuje mi się lepiej niż w domu. I w razie czego - jestem „na posterunku”.
Gdy zaczął się ten cały problem z koronawirusem, myślałem, że najbardziej będę tęsknił za odwołanymi zawodami żużlowymi, za brakiem koncertów w filharmonii. Z tym, że ich przez może i wiele miesięcy nie będzie, już się nawet jakoś pogodziłem. Z jednym mi się jednak pogodzić nie sposób. To puste ulice mojego miasta.
Choć ta nasza „społeczna kwarantanna” trwa zaledwie dwa tygodnie, ja już tęsknię za każdym człowiekiem, którego spotykałem na ulicach. Za jego uśmiechem, za jego zamyśleniem, czasami nieustanną pogonią. Podczas przebywania w domu czy w pustym mieście tego nie zobaczę. Tym bardziej że od dziś obostrzenia są jeszcze większe. Moja tęsknota za tętniącym życiem miastem jest już tak duża, że gdy to wszystko się skończy, pewnie będę przybijał „piątkę” z każdym przechodniem.
Mam nadzieję, że to nasze wspólne przebywanie w odosobnieniu długo nie potrwa. A „złodzieja pięknej polskiej wiosny”, który wdarł się do nas na początku marca, przegonimy jeszcze w kwietniu.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?