Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Futrzasty słodziak? To groźny szkodnik! Szop pracz panoszy się w regionie! Czy to już inwazja?

Magdalena Marszałek
Magdalena Marszałek
Szop pracz to groźny drapieżnik, który może być niebezpieczny nie tylko dla innych zwierząt, ale również dla człowieka.
Szop pracz to groźny drapieżnik, który może być niebezpieczny nie tylko dla innych zwierząt, ale również dla człowieka. Pexels
Na pierwszy rzut oka to bardzo sympatyczne i zupełnie niegroźne stworzenie. Jednak pozory mylą, bo w rzeczywistości szop pracz jest groźnym drapieżnikiem, który może być niebezpieczny nie tylko dla innych zwierząt, ale również dla człowieka. Wyrządził już wiele szkód u naszych zachodnich sąsiadów, a od pewnego czasu kolonizuje także nasz region. Czy to już inwazja?

Skąd wzięły się szopy pracze w Polsce?

Szopy pracze jeszcze przed II Wojną Światową sprowadzili do siebie Niemcy, którzy chcieli je hodować dla ładnych futer na czapki. Problem w tym, że zwierzęta uciekały z ferm do lasów lub były do nich świadomie wypuszczane. Na wolności i w sprzyjających warunkach klimatycznych doskonale sobie radziły, a także szybko się rozmnażały. Coraz częściej zaczęły pojawiać się również w naszym kraju. Jednak o ich obecności nie mówiło się przez lata. Obecnie nikt nie ma wątpliwości, że wcześniej znane głównie z amerykańskich bajek szopy pracze stały się częścią polskiej fauny.

Na zachodzie kraju szopy są już plagą

Najliczniej szopy pracze występują w województwie zachodniopomorskim oraz Wielkopolsce, ale nie brakuje ich także w naszym regionie. I nie jest to dobra wiadomość, bo choć te zwierzęta wzbudzają serdeczne uczucia, to są poważnym zagrożeniem dla rodzimych gatunków. A także dla ludzi. O problemach z tym związanych dyskutowano na początku marca podczas seminarium zorganizowanego przez Instytut Nauk Biologicznych Uniwersytetu Zielonogórskiego, Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska oraz Polski Związek Łowiecki z Gorzowa i Zielonej Góry.

Przeczytaj również: Lubuskie. Wilki coraz śmielej podchodzą do zabudowań. Czy jest się czego obawiać?

Inwazja groźna dla równowagi biologicznej

Problem z szopami nie jest niczym nowym. Inwazyjny drapieżnik jest często widywany między innymi w Kostrzynie nad Odrą. Problem z nim ma również sąsiedni Dąbroszyn, gdzie w ubiegłym roku szopy zaczęły coraz śmielej podchodzić do zabudowań. Chociaż zwierzęta są wyłapywane, to szybko się rozmnażają i w ich miejsce pojawiają się kolejne. Od lat z szopami walczy także Park Narodowy "Ujście Warty", który notuje się stały wzrost liczebności populacji tych zwierząt. Szopy sieją tam spustoszenie głównie wśród ptaków polując na nie, na ich pisklęta i wyjadając jajka z gniazd.

Szopy pracze są dużym problemem. Ci przybysze wypierają rodzimą faunę i florę i zakłócają równowagę biologiczną. Przede wszystkim niszczą nam kolonie ptaków lęgowych, ale zajmują też miejsce naszych rodzimych gatunków zwierząt, takich jak lisy czy kuny. Ponadto szop pracz jest nosicielem i wektorem wielu groźnych chorób, między innymi nosówki, wścieklizny czy nicieni, które są bardzo niebezpieczne również dla człowieka. Szopy pracze doskonale pływają, sprawnie wspinają się na drzewa, kryją się w trawie i to jest duży kłopot, jak je złapać - mówi Konrad Wypychowski, dyrektor Parku Narodowego "Ujście Warty".

Park Narodowy "Ujście Warty" notuje się stały wzrost liczebności populacji szopa pracza.
Park Narodowy "Ujście Warty" notuje się stały wzrost liczebności populacji szopa pracza.
Park Narodowy "Ujście Warty"

Lubuski park narodowy realizował nawet specjalny projekt usuwania gatunków obcych, w ramach którego kupił klatki do ich wyłapywania. Jednak stawianie pułapek jest uciążliwe i wymaga sporo pracy. A zwalczenie tego inwazyjnego gatunku może trwać latami.

Podobny problem był przed laty w nutrią, która również była hodowana na masową skalę w celu pozyskania futra. Zmieniła się moda i zaczęto zwalczać ten inwazyjny gatunek. Zajęło to kilkadziesiąt lat. Dlatego w przypadku szopa trzeba działać już teraz, bo na pewno w rok sobie z tym problemem nie poradzimy - dodaje Konrad Wypychowski.

Wyłapane na terenie parku narodowego szopy posłużyły m. in. jako obiekty badań dla Instytutu Ochrony Przyrody w Krakowie, gdzie prowadzone są badania na temat genetyki i pasożytów występujących u tych zwierząt.

Brandenburgia od lat walczy z szopami

Choć zwierzęta te wyglądają niepozornie, okazuje się, że mogą stanowić ogromny problem dla ekosystemu. Wyrządziły już wiele szkód w niemieckiej Brandenburgii. O inwazji szopa pracza kolonizującego tamte tereny wiadomo od lat. Obecnie te zjawisko uległo jeszcze większemu nasileniu. Niemieccy przyrodnicy nie mają wątpliwości, że obecnie jedynym wyjściem jest likwidacja szopów.

W Brandenburgii nie ma już właściwie miejsca, gdzie nie występowałyby szopy pracze. U nas one są gatunkiem łownym z całorocznym okresem polowań, ale myśliwi mają swój kodeks, zgodnie z którym między marcem a październikiem nie dokonują odstrzałów ze względu na samice z młodymi. Mieliśmy taki szczyt w 2017 i 2018 roku, gdzie tylko w samej Brandenburgii ustrzelono ponad 35 tysięcy tych zwierząt - mówi dr Georg Moskwa z Ministerstwa Rolnictwa, Środowiska i Ochrony Klimatu z Brandenburgii.

Jak zapobiegać inwazji szopów?

Świadomość, że szop pracz to dla polskiej przyrody kłopot mają również myśliwi. Mogą z nim walczyć, bo pod koniec ubiegłego roku gatunek ten został wpisany na inwazyjnych gatunków obcych. W związku z tym myśliwi mogą polować na szopy pracze bez ograniczeń i nie zważając na okresy rozrodcze czy ochronne.

Brandenburgia jakoś sobie z tym radzi, ale my możemy mieć problem. Te przepisy są nowe i dopiero raczkują, więc tak naprawdę musimy dostosować procedury i sposoby zwalczania tych gatunków inwazyjnych, żebyśmy mogli być skuteczni. Druga rzecz to narzędzia. W przypadku Brandenburgii i odłowu, jest możliwość korzystania z broni krótkiej. U nas myśliwi posługują się bronią długą centralnego zapłonu, co rodzi duże komplikacje. Do tego dochodzi jeszcze wymagana odległość od zabudowań i możliwość działania na terenach dzierżawionych obwodów łowieckich, a także wyłączenie obszarów miejskich, gdzie myśliwy nie może przemieszczać się z bronią - tłumaczy Wojciech Pawliszak, Łowczy Okręgowy z Polskiego Związku Łowieckiego Okręg w Gorzowie Wielkopolskim.

Strzelać do szopów nie mogą osoby prywatne. Ale w sytuacji, kiedy go złapią, nie mogą go również wypuścić na wolność. Jeśli szop znalazł się w pobliżu naszego miejsca zamieszkania, powinniśmy powiadomić o tym urząd miasta lub gminy. Możemy też skontaktować się z azylem dla dzikich zwierząt. Przyrodnicy przypominają, że tych zwierząt nie należy dokarmiać i udamawiać.

Zobacz również:

Obejrzyj wideo: Gazeta Lubuska. Targi wojskowe w Międzyrzeczu

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto