Sprawa ma początek w 2016 r. To wtedy nowy prezes miejskiej spółki A. Czyżewski powiadomił radnych o wynikach audytu w firmie, który wskazywał na wiele nieprawidłowości (miały one narażać spółkę na straty). Potem Czyżewski skierował sprawę do prokuratury, a śledczy zawiadomili Centralne Biuro Korupcyjne.
Pod koniec zeszłego roku postawiono zarzuty dwóm osobom: byłemu prezesowi (już w Inneko nie pracuje) i jednej z dyrektorek (wciąż zatrudnionej w zakładzie na dyrektorskim stanowisku). Oboje mierzą się z zarzutem narażenia firmy na szkodę majątkową.
Co ciekawe, problemy tych dwóch osób zostały nagłośnione właśnie teraz, 21 lutego, czyli... około trzy miesięce po postawieniu im zarzutów. - Według mnie to nie jest przypadek. Te zarzuty są z listopada. A wypływają teraz, gdy w Inneko prezes jest w sporze z częścią pracowników - mówi nam jedna z osób zorientowanych w sytuacji spółki.
To prawda: część załogi kilka tygodni temu nagłośniła spór z prezesem A. Czyżewskim i zarzuty wobec niego (głównie chodziło o złe relacje), interweniowały władze miasta, a pismo z żądaniem odwołania Czyżewskiego trafiło do prezydenta Jacka Wójcickiego.
Sprawa zakończyła się komunikatem, w którym można było przeczytać, że "rada nadzorcza, postanowiła rozszerzyć skład zarządu i powołać jej nowego członka, w osobie Seweryna Stuły. Decyzja ta będzie skutkowała dwuosobowym podejmowaniem wszystkich decyzji, w tym kadrowo-płacowych. Ponadto rada nadzorcza zarekomendowała zarządowi spółki współpracę z ekspertem ds. komunikacji. Chodzi o usprawnienie procedur przebiegu informacji tak, aby pracownicy uzyskiwali aktualną i wiarygodną wiedzę na temat sytuacji w firmie, aby członkowie załogi mieli możliwość na szybką ocenę sytuacji".
Nasz informator mówi: - Nagłośnienie teraz sprawy z zarzutami to chyba ostatni cios w tej wymianie uderzeń.
Prezes Czyżewski zapewnia tymczasem, że w kwestii prokuratorskich zarzutów "niczego nie ocenia i o niczym nie przesądza". A prokuraturę zawiadomić musiał, skoro audyty wskazywały na nieprawidłowości.
Udało nam się skontaktować z panią dyrektor. Zapewniła, że "sprawa niedługo się rozwiąże" i podkreśliła, że zawsze dobro spółki było u niej na pierwszym miejscu. - Wszystkie kwestie, które badała prokuratura, były jawne, podnoszone przez nas wcześniej. Nie trzeba było niczego wykrywać, nikt nie był zatrzymany - zapewniła.
Według naszych informacji chodzi o 600 tys. zł, których zwrotu Inneko nieskutecznie domaga się od niedoszłego kontrahenta, z którym interesy miała robić miejska spółka jeszcze za czasów poprzedniego prezesa.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?