Dziś z ul. Łokietka mają zniknąć kosze na śmieci. Mieszkańcy będą musieli wynosić odpadki na dalekie podwórko. Ze stoperem w dłoni zmierzyliśmy, że niektórych czeka kilkuminutowy spacer!
Komunikat na kartkach pojawił się już kilka dni temu. Jest krótki, ale konkretny. „Uwaga: zmiana docelowego miejsca ustawienia pojemników na odpady komunalne. Administracja Domów Mieszkalnych nr 4 informuje, że z dniem 10.12.2018 r. zostają przestawione w miejsce docelowe pojemniki na odpady komunalne, tj. na teren podwórka przy Kłodawce ul. Łokietka - Drzymały. Prosimy mieszkańców i najemców lokali użytkowych o wynoszenie śmieci do ustawionych we wskazanym miejscu pojemników”.
To oznacza, że dziś znikną pojemniki sprzed Biblioteki Pedagogicznej, a altana dla tej części centrum będzie w podwórku za zrujnowaną od lat kamienicą przy ul. Łokietka 17.
Dobrze ponad 300 metrów
Znany regionalista Robert Piotrowski, który mieszka na rogu ul. Dąbrowskiego i Łokietka, szybko dostrzegł problem. - Taka lokalizacja śmietników oznacza dziś dla części mieszkańców długie spacery z workami pełnych odpadów. Widać to na mapie. Jak taką trasę mają pokonać osoby starsze? Mniej sprawne? Do tego np. po śniegu? Czy ktoś pomyślał o nich? - powiedział GL Piotrowski.
Pojechaliśmy na miejsce. Problem jest bez dwóch zdań. Od skrzyżowania ul. Łokietka z Dąbrowskiego do nowej lokalizacji śmietników jest ponad 300 metrów. Trzeba przejść ul. Łokietka do ul. Drzymały, skręcić w lewo, pójść 60 metrów prosto i skręcić w lewo, w podwórko. Zejście do koszy prowadzi dość stromą uliczką (dla zdrowego człowieka to pikuś, dla starszej osoby, o lasce, na śniegu, może być to spory wysiłek, który skończy się upadkiem i zjazdem na pupie). W sumie żwawym krokiem nasz reporter - bez worków ze śmieciami i na zdrowych nogach - pokonał trasę w niecałe 3 minuty. Ale może niektórym ona zająć nawet i pięć minut.
Trzeba będzie się dogadać
- Ja to chyba będę się dogadywać z sąsiadami i przechodzić przez ich kamienicę. No bo chodzić dookoła mi się nie uśmiecha - powiedziała nam starsza pani, którą spotkaliśmy w piątek koło koszy przy (jeszcze) dawnej lokalizacji.
Z kolei inny senior, pan Waldemar, powiedział, że będzie wynosił odpady „na raty”. - Nie dam rady zabrać kilku worków na taką odległość - ocenił.
Nowa lokalizacja koszy to pomysł ADM-u nr 4. Jego kierowniczka Anna Dominiak podkreśliła w piątek w rozmowie z GL, że opisana przez nas i Czytelników sytuacja będzie tymczasowa. - Od strony ul. 30 Stycznia i od ul. Łokietka budowane są przejścia do podwórka, na którym będą kosze. To element ścieżki wzdłuż Kłodawki. Ma być ona otwarta pod koniec grudnia. Wtedy każdy będzie miał do pojemników dużo bliżej - zapewniła.
To jednak oznacza, że przynajmniej od dziś przez około trzy tygodnie mieszkańców czekają długie spacery ze śmieciami.
- Mieszkańcy wiele razy sygnalizowali, że nie chcą koszy na chodnikach, w pasie drogowym. Dlatego przenosimy je na podwórko - dodała jeszcze kierowniczka ADM-u nr 4.
POLECAMY RÓWNIEŻ PAŃSTWA UWADZE:Gorzów: głośny protest w centrum miasta. "Dość wyzysku"