Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorzów: Pani Krystyna i jej szafla z żywnością dla potrzebujących na podwórku przy ul. Sikorskiego. W samym centrum miasta

Aleksandra Szymańska
Aleksandra Szymańska
Szafkę przy ul. Sikorskiego w Gorzowie pani Krystyna zaopatruje codziennie. Marzy się jej, żeby przy innych domach też takie były
Szafkę przy ul. Sikorskiego w Gorzowie pani Krystyna zaopatruje codziennie. Marzy się jej, żeby przy innych domach też takie były Aleksandra Szymańska
Na drzwiczkach jest kartka „Szafka na żywność dla potrzebujących”. W szafce? To zależy. Pani Krystyna stara się, żeby były jakieś kanapki, warzywko... To wszystko w centrum Gorzowa.

„Szafka na żywność dla potrzebujących” jest w podwórku przy ul. Sikorskiego. Nie przy ośrodku pomocy, schronisku dla bezdomnych czy innej organizacji społecznej, ale przy zwykłych gorzowskich blokach.

Nie powiesiła szafki opieka społeczna, schronisko dla bezdomnych czy inna organizacja społeczna. Szafka to „sprawka” lokatorki Krystyny Osipczuk, wspieranej przez sąsiadkę Marzannę Drzewiecką, i popieranej przez ADM nr 3.

Ten sam ADM nr 3 nie dość, że się zgodził, to jeszcze wysłał fachowca Andrzeja Rynkiewicza, żeby szafkę profesjonalnie zamontował. Pan Andrzej sprawił się nawet lepiej, niż pani Krystyna myślała, bo szafkę dał pod daszek, żeby jej deszcz nie zalewał.

Pani Krystyna już od jakiegoś czasu tę szafkę planowała. Zdążyła nam nawet o tych planach powiedzieć, gdy pisaliśmy o ogródku na betonowym podwórku przy Sikorskiego. Ogródek to też robota pani Krystyny i sąsiadki Stanisławy Czarnoty. Podobnie betonowy gazon. Stał taki zawalony śmieciami, więc go pani Krystyna obsadziła zielenią. Tak jak wcześniej - z sąsiadką Stanisławą - obsadziły skwerek na betonowym podwórku.

CZYTAJ TEŻ:
Pani Krystyna z Gorzowa upiększa zaśmiecone podwórko i pomaga potrzebującym, choć ma już 82 lata i mogłaby nic nie robić

Kto zna panią Krystynę, tego jej „inicjatywy” nie dziwią. Kto nie zna, ten się złapie za głowę, skąd u 82-latki (w życiu na tyle nie wygląda) taki zapał, takie pomysły, taka bezinteresowność.

Skąd? Na pewno dużo tego pani Krystyna wyniosła z rodzinnego domu. Nie bez powodu pomaganiem zajmowała się też zawodowo - jako pielęgniarka, opiekunka społeczna. Mieć, choćby mało, ale się podzielić, jak ktoś potrzebuje - dla pani Krystyny to nie jakieś górnolotne sentencje. Jak więc tylko usłyszała od siostrzenicy z Jeleniej Góry, że tam szafki na żywność to żaden ewenement, od razu pomyślała, że trzeba by pomysł przeszczepić do Gorzowa.

CZYTAJ TEŻ:
Choć Jadłodzielnia działa tylko nieco ponad tydzień, już wiadomo, że to strzał w dziesiątkę

Szafka jest z odzysku. Ktoś postawił ją koło śmietnika, bo już nie potrzebował. Wyczyszczona, podszykowana, rękoma pana Andrzeja zawieszona na solidnej, murowanej altanie śmietnikowej, od razu zaczęła spełniać swoją rolę.

Pani Krystyna, jak postanowiła, codziennie rano wkłada do szafki a to coś do kanapek, a to jakiś jogurt, warzywko owoc.

Ktoś, kto najwyraźniej potrzebuje, codziennie szafkę opróżnia. Nie grzebie już za to w śmietnikach. Jeszcze ktoś inny, co ogromnie panią Krystynę cieszy, ostatnio włożył do szafki trzy solidne kostki masła, porządny kawałek sera. Szafka się sprawdza, bez dwóch zdań.

Pani Krystyna widziałaby takie jeszcze na innych gorzowskich ulicach, bo - po pierwsze - tych, co chodzą głodni, wcale dziś nie brakuje. Po drugie - jedzenie, chociaż coraz droższe - ciągle się nam w domach marnuje.

ZOBACZ WIDEO: W 50 polskich miastach powstały "jadłodzielnie". Miejsca, w których można przekazać nadmiar żywności potrzebującym

Racja w tym jest, co widać po jadłodzielniach, czyli miejscach, do których - jak do szafki pani Krystyny - można przynieść jedzenie i z których - jak z szafki pani Krystyny - można jedzenie zabrać. Jadłodzielni powstaje coraz więcej. Swoją, założoną przez społeczników, ma Międzyrzecz przy ul. Marcinkowskiego. W Słubicach podobną zorganizował właśnie Ośrodek Pomocy Społecznej przy pl. Wolności.

Fachowo takie dzielenie się jedzeniem jest nazywane foodsharingiem (z języka angielskiego). W Niemczech choćby foodshering „stosuje się” już dobrych parę lat i angażuje się w niego kilkadziesiąt tysięcy wolontariuszy.

W Polsce pierwsze były Warszawa, Poznań, Wrocław, Kraków. W Lubuskiem - Zielona Góra i Świebodzin. W Gorzowie mamy Bank Żywności przy ul. Słonecznej, a jak np. po świętach odbywają się akcję „Podziel się posiłkiem”, to jedzenie przyjmuje m.in. Klub Abstynenta przy ul. Łużyckiej czy Towarzystwo Pomocy im. św Brata Alberta przy Strażackiej.

Gorzów. Pierogi, bigos, rybka właśnie trafiają do potrzebujących.

„Szafkę na żywność dla potrzebujących” przy ul. Sikorskiego w Gorzowie pani Krystyna zaopatruje codziennie. Marzy jej się, żeby na innych ulicach, przy innych domach w mieście, też takie były.

ZOBACZ WIDEO: Freeganie w Poznaniu walczą z marnowanie żywności

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto