Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

GORZÓW WLKP. Awantura na stacji paliw. Poszło o... gniazda jaskółek. - Zostałem napadnięty - twierdzi R. Wiśniewski

Sandra Soczewa
google maps
- Zostałem napadnięty przez właściciela restauracji i jego syna tylko dlatego, że robiłem zdjęcia gniazd jaskółek! - zadzownił do naszej redakcji gorzowianin Robert Wiśniewski. Właściciel restauracji inaczej widzi tę sprawę, a Wiśniewskiego nazywa ekoterroystą.

Do naszej redakcji zadzwonił gorzowianin Robert Wiśniewski, który pracuje w Miejskim Zakładzie Komunikacji. Mężczyzna powiedział nam, że został pobity przez właściciela restauracji i jego syna, która mieści się przy stacji paliw przy ul. Kasprzaka.

Przyjechałem zrobić zdjęcia gniazd jaskółek i zostałem pobity! Napadł na mnie właściciel restauracji i jego syn. Syn mnie dusił, aż nie mogłem złapać oddechu. Czuję też, że chyba uszkodzono mi rękę... Tak nie może być!

- poskarżył nam się w rozmowie telefonicznej Wiśniewski i poprosił o opisanie zdarzenia.

Przyjechał na stację w trosce o dobro jaskółek

- Zwierzęta są dla mnie ważne i dbam o ich dobro i bezpieczeństwo - podkreślił gorzowianin na wstępie rozmowy z nami. Pewnego razu zauważył, że na budynku przy stacji paliw (będzie tu hotel) jest wiele gniazd jaskółek. - Dowiedziałem się, że zmieniana będzie elewacja, a ptaki te przecież są pod ochroną do 16 października. Nie wiedziałem też, jak postąpi z nimi właściciel. Chciałem więc zrobić fotograficzną dokumentację dla RDOŚ, by zabezpieczyć te jaskółki - wyjaśnił nam Wiśniewski. Podkreśla, że jego intencje były dobre.

Panu Robertowi potrzebna byla dokumentacja fotograficzna, więc pojechał na stację, wyciągnął telefon i zaczął robić zdjęcia. - Chciałem stworzyć kompletną dokumentację, żeby dostarczyć ją do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska - tłumaczy Wiśniewski.

Gorzowianin twierdzi, że podczas robienia zdjęć napadł na niego właściciel restauracji wraz z synem. Syn miał go podduszać. Mężczyzna powiedział nam, że na ciele ma siniaki i otarcia. - Najgorsze jest to, że zabrali mi telefon i usunęli wszystko co na nim miałem. Wszystko! A miałem tam sporo ważnych zdjęć - ubolewa mężczyzna.

Wiśniewski powiedział nam również, że od czasu awantury na stacji paliw boli go ręka i na dniach pojawi się z urazem u lekarza specjalisty. - Byłem roztrzęsiony tą sytuacją. Ich było dwóch, ja jeden... - opowiada poruszony zajściem.

To nie troska, to ekoterroryzm

O komentarz w sprawie poprosiliśmy Sylwestra Zuzę, który zarządza obiektami przy ul. Kasprzaka. Mężczyzna odrzuca zarzuty, że miałby pobić Roberta Wiśniewskiego. Wyraźnie zaznacza też, że mężyczna go oczernia oraz jego ojca.

- Zamierzamy skierować tę sprawę do sądu - zapowiada od razu S. Zuza. I dodaje: - Są świadkowie, którzy widzieli to zajście, a także kamery, które je zarejestrowały. Niech sąd rozstrzygnie co się tak naprawdę wydarzyło.

Sylwester Zuza mówi też, że Robert Wiśniewski często pojawiał się na terenie stacji, a nawet wchodził do hotelowego budynku i wyglądał z niego przez okna. Raz też przyjechał po to, by rozsypywać ziarna wokół hotelu, restauracji i stacji paliw.

To ekoterroryzm

- mówi Zuza.

Przedsiębiorca podkreśla też, że nikt nie naruszył gniazd jaskółek. - Żadne gniazdo nie zostało ruszone. Nigdy takie zdarzenie nie miało też miejsca. Dobrze wiemy, że jaskółki są pod ochroną. Gdybyśmy chcieli zniszczyć ich gniazda to zrobilibyśmy to o wiele wcześniej, co zresztą byłoby logiczne w takiej sytuacji... A ten pan nachodzi nas notorycznie - mówi Zuza.

Wyjaśnia też, że w gniazda będą zdjęte w dogodnym okresie wtedy, gdy wyrazi na to zgodę ornitolog.

A czy doszło do bijatyki? - Faktycznie zabrałem temu mężczyźnie telefon i skasowałem zdjęcia, jakie zrobił. On kolejny raz wtargnął na nasz teren. Tak nie może być. A jak już powiedziałem, finał tej sprawy będzie w sądzie - kwituje Zuza.

Na miejscu policja była. Postępowania nie ma

Na miejsce zdarzenia wezwano policję. - Poniformowano nas o awanturze na stacji przy ul. Kasprzaka. Żadna z osób nie wymagała pomocy medycznej. Wszystkie osoby zostały poinformowane o swoich prawach i możliwości złożenia zawiadomienia. Nikt jednak na tę chwilę tego nie zrobił. Nie prowadzimy w tej sprawie postępowania - poinformował nas nadkom. Grzegorz Jaroszewicz z zespołu prasowego lubuskiej policji.

Postępowanie z urzędu nie jest prowadzone, ponieważ nie było ku temu przesłanek. Robert Wiśniewski stawił się na komisariacie po zajściu, ale zawiadomienia o przestępstwie nie złożył.

- Wystąpię do sądu z powództwa cywilnego - zapowiada Robert Wiśniewski. W tym samym tonie wypowiada się Sylwester Zuza. - Nie zostawimy tak tej sprawy - mówi mężczyzna.

WIDEO: Nagi mężczyzna zaatakował policjanta na festiwalu Pol’and’Rock. Usłyszał dwa zarzuty

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: GORZÓW WLKP. Awantura na stacji paliw. Poszło o... gniazda jaskółek. - Zostałem napadnięty - twierdzi R. Wiśniewski - Gazeta Lubuska

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto