Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grad zniszczył przed salonem nowe auto. Diler uważa, że to problem klienta. Klient samochodu już nie chce. Kto ma rację?

Redakcja
Tak przed gradem auta zabezpieczali mieszkańcy Gorzowa: kocami, kartonami, folią bąbelkową
Tak przed gradem auta zabezpieczali mieszkańcy Gorzowa: kocami, kartonami, folią bąbelkową Poscigi.pl/Czytelnicy GL
Czytelnik zamówił auto z salonu. Jednak zanim je opłacił i odebrał, to 11 czerwca zniszczył je grad. - Zażądałem rozwiązania umowy i zwrotu pieniędzy. Tymczasem diler twierdzi, że auto jest moje i jeszcze żąda opłaty za postój - mówi GL Czytelnik.

Czytelnik (dane do wiadomości redakcji) jest woj. zachodniopomorskiego. Auto zamówił w gorzowskim salonie w maju.
11 czerwca dostał telefon, że samochód jest gotowy do odbioru, a dokumenty auta i faktura zostały wysłane kurierem.
11 czerwca późnym popołudniem w Gorzowie miało miejsce potężne gradobicie.
12 czerwca Czytelnik dostał dokumenty auta i poszedł zarejestrować auto (w swoim urzędzie w Zachodniopomorskiem). Dostał też informację z salonu, że aby odebrać wóz z Gorzowa, musi już opłacić fakturę (choć termin upływał 18 czerwca). Opłacił ją 12 czerwca po 14.00.
13 czerwca dowiedział się o uszkodzeniach, a po ich zobaczeniu (wgniotek spowodowanych przez grad było kilkadziesiąt) postanowił odstąpić od umowy.

Tak wyglądała gradowa burza z 11 czerwca

Gotowe, ale nie odebrane

I wtedy zaczęły się problemy. Prawnicy dilera przysłali mu pismo, że nie ma mowy o żadnym zwrocie 124 tys. zł, ponieważ... auto formalnie należy do Czytelnika, a jeśli będzie zwlekał z zabraniem z dilerskiego parkingu swojego auta, to dodatkowo będzie naliczana opłata za postów w wysokości - uwaga - 300 zł za dobę.
W tym samym liście prawnicy dowodzą, że przecież auto było gotowe do odbioru od 11 czerwca, na kilka godzin przed gradobiciem, i że już od tej pory na Czytelniku spoczywały obowiązki właścicielskie - w tym należytego zabezpieczenia samochodu.
Czytelnik jest zaskoczony taką interpretacją, bo 11 czerwca nie miał szansy na rozporządzanie autem: nie miał dokumentów, kluczyka i możliwości, by w sposób zadbać o samochód - był przecież w swojej miejscowości w Zachodniopomorskiem, a wóz stał w Gorzowie.

To samo w odpowiedzi napisała jego prawniczka. Wskazała na jeszcze jedną ważną sprawę: nie mogło dojść do wydania pojazdu w dniu 11 czerwca także z tego względu, że Czytelnik nie zapłacił w tym dniu za auto. Dopiero 12 czerwca dostał fakturę, zapoznał się z nią i wtedy też zapłacił. Czyli w tym dniu - dzień po gradobiciu - została wypełniona umowa. Tyle że w tym momencie Czytelnik kupował już auto zniszczone, a nie nowe. O czym jeszcze nie wiedział.

Trzy takie same opinie

Opisaliśmy historię trzem gorzowskim prawnikom. Wszyscy, niezależnie od siebie, powiedzieli to samo: Czytelnikowi nie wydano samochodu przed gradobiciem. Czyli nie władał nim w chwili gradobicia i jak ma prawo odstąpić od umowy. - To absolutnie oczywiste. Salon odpowiada za auto do momentu, aż nie przejmie go klient. Ten klient go nie przejął - mówi nam gorzowski prawnik (ze względów osobistych prosi o zachowanie danych do wiadomości redakcji). Kolejny dodaje: - Zwracam uwagę na chronologię: diler domagał się opłacenia faktury już po gradobiciu, wiedząc, że klient zapłaci za uszkodzony samochód.
Trzecim prawnikiem jest Tomasz Gierczak, miejski rzecznik konsumentów. Dla niego też sprawa jest oczywista. - Nie miało miejsca wydanie rzeczy. Czytelnik ma prawo odstąpić od umowy, bo kupił nowe auto, a każe mu się odebrać uszkodzone.

Niewykluczone, że sprawa zakończy się w sądzie.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Grad zniszczył przed salonem nowe auto. Diler uważa, że to problem klienta. Klient samochodu już nie chce. Kto ma rację? - Plus Gazeta Lubuska

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto