Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jakieś 40 km od Gorzowa Konfederaci bili się z wojskami Unii. Jak w serialu „Północ - Południe”. Z romansem w tle

Aleksandra Szymańska
Aleksandra Szymańska
W sobotę 25 lipca w Giżynie koło Myśliborza rekonstruktorzy z Polski, Czech i Niemiec odtworzyli kampanię Richmond-Petersburg z czasów amerykańskiej wojny secesyjnej
W sobotę 25 lipca w Giżynie koło Myśliborza rekonstruktorzy z Polski, Czech i Niemiec odtworzyli kampanię Richmond-Petersburg z czasów amerykańskiej wojny secesyjnej Robert Bogusz
Dlaczego Konfederacji starli się z Unią w Giżynie? Rekonstrukcja walk upamiętniła Herosa von Borcke. Życiorys tego chojraka warto znać.

- Raz do roku we wsi Giżyn (powiat myśliborski w Zachodniopomorskiem - dop. red.), w ostatni weekend lipca, odbywa się rekonstrukcja jednej z bitew z okresu wojny secesyjnej – wyjaśnia Robert Bogusz, autor zdjęć z walk, które stoczono w sobotę 25 lipca.

STRONA KOBIET – CIEKAWE INFORMACJE

Polacy, Czesi i Niemcy w serii bitew

Jak tłumaczy pasjonat fotografii, wybór miejsca nie jest przypadkowy. „Wieś jest bowiem domniemanym miejscem pochówku Herosa von Borcke, oficera kawalerii, który służył w armii Konfederacji Północnej Wirginii podczas wojny secesyjnej. Doroczne widowisko plenerowe poprzedzone jest zawsze upamiętnieniem Herosa von Borcke.

CZYTAJ TEŻ:
Plażing w Długiem i rejs po malowniczych Lubuskich Mazurach. To po prostu trzeba przeżyć!

W wydarzeniu w ostatnią sobotę brali udział rekonstruktorzy z Polski, Czech i Niemiec. Tym razem inscenizacja oddawała serię bitew toczonych wokół miasta Petersburg w Wirginii od 9 czerwca 1864 r. do 25 marca 1865 r., określanych mianem kampanii Richmond-Petersburg. Kolorytu tegorocznemu wydarzeniu dodawała obecność wśród publiczności grupy żołnierzy amerykańskich” – relacjonuje autor fotosów, które są niczym kadry z popularnego niegdyś serialu „Północ – Południe” w gwiazdorskiej obsadzie.

"Nasi" na polu bitwy

Robert Bogusz przypomina też, że od lat w organizacji imprezy biorą udział dwie grupy rekonstrukcyjne z Polski, odtwarzające 58th New York State Volunteer Regiment i 14th Louisiana Infantry Regiment.

"58th New York State Volunteer Regiment, znany także jako „Polish Legion”, był dowodzony przez Polaka, pułkownika (później generała brygady) Włodzimierza Krzyżanowskiego. Regiment ten był oddziałem wojny secesyjnej o największej liczebności naszych rodaków i walczył po stronie Unii (Północy) od pierwszego roku wojny.

W skład 14th Louisiana Infantry Regiment wchodził pułk. Został założony przez dwóch Polaków: majora Kacpra Tochmana oraz pułkownika Walerego Sulakowskiego, który był jego pierwszym dowódcą. W formacji tej służyło około 20 Polaków, najwięcej spośród wszystkich pułków w armiach Konfederacji".

Heros, czyli bohater

Co wiemy o bohaterze rekonstrukcji w Giżynie? Życiorys Herosa, a właściwie Johanna Augusta Heinricha Herosa von Borcke (1835-1895), to gotowy scenariusz filmowy.

Dzieciństwo spędził w rodzinnym majątku w Giesenbruegge, czyli dzisiejszym Giżynie. Jak możemy przeczytać na blogu „Tuż za horyzontem”, pruski szlachcic, wyszkolony żołnierz, wyruszył do dalekiej Ameryki, żeby pokazać, jakim jest… herosem i zasłużyć na rękę ukochanej Magdaleny Honig.

Jako wyszkolony żołnierz szybko zdobył uznanie w szeregach Konfederatów, którzy akurat triumfowali pod wodzą słynnego generała Roberta E. Lee (Heros akurat służył pod równie słynnym generałem Jebem Stuartem i ponoć był jego prawą ręką). W końcu jednak kula wroga trafiła naszego Herosa – w 1863 r. pod Middleburgiem.

Rana miała być śmiertelna, ale von Borcke tylko wrócił do domu, żeby w końcu ożenić się z wybranką serca i – w rodzinnym majątku w Giżynie – wychowywać trzech synów.

Myślicie, że to szczęśliwy koniec tej historii? Cóż, życie to nie film... Gdy ukochana żona zmarła nagle po kilkunastu latach udanego pożycia, Heros – nie znajdując ukojenia w pracy i życiu rodzinnym – znów ruszył do Stanów, na zaproszenie dawnych towarzyszy broni i był tam fetowany jak przystało na bohatera.

Zmarł w Berlinie z powodu posocznicy, gdy po latach odezwała się rana spod Middleburga – a dokładnie ołowiana kula, którą cały czas miał w płucu. Za życia Herosa nad jego majątkiem w Giżynie zawsze powiewała flaga Konfederacji.

Jak możemy przeczytać w „Wikipedii”, grób Herosa von Borcke w Giżynie został zniszczony przez Armię Radziecką podczas II wojny, ale z 2008 r. Organizacja Synowie Weteranów Konfederacji ufundowała mu nowy.

ZOBACZ WIDEO: Tu można stracić głowę, rekonstrukcja bitwy pod Legnicą

Oprac. Aleksandra Szymańska

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jakieś 40 km od Gorzowa Konfederaci bili się z wojskami Unii. Jak w serialu „Północ - Południe”. Z romansem w tle - Gazeta Lubuska

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto