Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jeszcze nie ma wakacji, a pijacy już obsiedli skwery, ławki, zaułki

Tomasz Rusek
materiały policji
Zza chmur wyszło słońce, z kryjówek wyszli pijacy. Są - naprawdę! - wszędzie. Mieszkańcy ul. Wodnej narzekają, że pijackie towarzystwo upodobało sobie... kępkę krzaków przy głównym skrzyżowaniu (tę za przystankiem autobusowym). Na ziemi jest tam masa pozostałości po imprezach: butelek, puszek i innych śmieci.

Przeszliśmy całe centrum. Okazuje się, że alkohol leje się co krok.

Tylko dwie godziny
Na przystanku tramwajowym przy katedrze spał (na chodniku!) jegomość, obok stało piwo. Widzieliśmy, jak podjeżdża do niego karetka. Dwóch panów raczyło się winem w parku koło biblioteki publicznej, kolejni pili obok sklepu pod niszami. Dwóch innych na ul. Łużyckiej. Pijaków w trakcie imprezy spotkaliśmy także: przy ul. Dworcowej (na schodkach nieczynnego sklepu, kawałek od Żabki), za krzakami koło pomnika kolejarzy - czyli w okolicy dworca PKP i blisko sąsiedniego dworca PKS (pili koło nieczynnego kiosku - obok jest wyjazd z ZUS-u).
Oczywiście pijacy byli też na skwerze koło kwietnego motyla, przy dawnym Empiku (w tym stały bywalec - pan z brodą o kulach), pito też nieopodal bulwaru (okolice tarasu widokowego) i koło Spichlerza.
O! I jeszcze koło rzeki (przy zejściu od „ślepego” Wału Okrężnego).
I to wszystko obserwacje tylko z jednego dnia, z około dwóch godzin, ze ścisłego centrum. - Oczywiście wszyscy znikają, gdy z daleka zobaczą policję. To taka zabawa w chowanego trochę. Chyba nie do ostatecznego załatwienia - ocenia z westchnięciem Jerzy Antonowski, który odpoczywa koło stołu pingpongowego przy bibliotece (obok leżą puste butelki po jakimś pijaku).

Panią Martę spotkamy w Parku Róż z synem Nikodemem i córką Mają. - Pijacy mi nie przeszkadzają, póki piją gdzieś schowani. Ale gdy widzę takiego z butelką w parku, koło placu zabaw, to włącza mi się tryb alarmowy. Na szczęście w samym parku jest tego dużo mniej, bo, uczciwie przyznam, często zagląda tu policja - mówiła nam gorzowianka.

Patrole mają na oku
Sierż. Grzegorz Jaroszewicz z wydziału prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie zapewnia, że funkcjonariusze mają na oku miejsca, gdzie zbierają się pijaczki.
- Rowerowe patrole w trakcie służby obowiązkowo objeżdżają wszystkie miejsca, które w naszych raportach przewijają się jako lubiane przez pijących pod chmurką. Robimy to nawet, jeśli nie ma zgłoszeń. Prewencyjnie - zapewnia Jaroszewicz. I podkreśla, że wszystkie miejsca, jakie teraz opisaliśmy, i te, które zgłaszają ludzie, będą sprawdzane. - I to nie w ramach akcji, tylko rutynowo. Są na naszej liście od zeszłego roku - dodaje.
Przypomnijmy: w 2014 r. po materiałach "GL" problemem zainteresował się ówczesny wojewoda Jerzy Ostrouch. Nakazał policji zdecydowane działania. I nagle liczba mandatów wzrosła lawinowo. Bo w lipcu, sierpniu i wrześniu 2013 r. było ich 386. Tymczasem w tych samych trzech miesiącach zeszłego roku już... 940. I wielka była w tym zasługa rowerowych patroli, które dzień w dzień przeczesywały miasto. Znowu działają. Oby skutecznie!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto