Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jutro będzie targ, czyli co ma Gorzów do języka irlandzkiego?

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
Anna i MacDara Ó Conaola mieszkają na wyspie Inis Mór wraz Michelle Elizą i Seánem Kazimierzem
Anna i MacDara Ó Conaola mieszkają na wyspie Inis Mór wraz Michelle Elizą i Seánem Kazimierzem Archiwum Anny i MacDary Ó Conaola
Maluchy z Trzynastki w Gorzowie będą uczyć Irlandczyków... ich ojczystego języka. Jak to możliwe? Za sprawą gorzowianki i jej męża Irlandczycy przypominają sobie, że znają nie tylko angielski.

- Ten język jest totalnie innych od wszystkich znanych mi języków. Początkowo można odnieść wrażenie, że brzmi trochę jak arabski, bo ma dużo dźwięków „ch”, ale ma też rosyjsko brzmiący dźwięk „l”. Czyta się go inaczej niż pisze - mówi nam Anna Ó Conaola. Gdy jeszcze mieszkała w Gorzowie, była Anną Łukjanow. Od 17 lat mieszka jednak w Irlandii. I wspólnie z mężem, Irlandczykiem - MacDarą - przypomina mieszkańcom Zielonej Wyspy o ich języku. Ba! Robi to nawet przy udziale uczniów z gorzowskiej Szkoły Podstawowej nr 13.

Wyspa jak kawałek Gorzowa

Mąż pani Anny wychował się na Wyspach Aran. To trzy niewielkie wyspy na zachód od głównej wyspy Irlandii. Największą z nich jest Inis Mór (po polsku: Duża Wyspa), która jest wielkości 1/3 Gorzowa, a mieszka na niej niespełna 1 tys. osób. Ta część Irlandii jest dwujęzyczna. Oprócz angielskiego mówi się tu też po irlandzku.

Irlandzki to język, który powstał około 2,5 tys. lat temu. Przez wiele wieków był to język literatury. A ponieważ kilkaset lat temu Irlandczycy zaczęli tracić suwerenność na rzecz Anglii, język stopniowo zaczął zanikać.

- Dziś, według oficjalnych danych, mówi nim 70 tys. osób, ale z naszych obserwacji wychodzi, że pewnie jeszcze mniej. I ciągle on zanika. Młodzież wybiera angielski. Owszem, irlandzki jest w szkołach, ale młodzi ludzie nie znają go bardzo dobrze. Gdy kończą szkołę, przestają mówić po irlandzku i stopniowo język zapominają. To jest problem. Irlandzki walczy o przetrwanie - mówi MacDara, mąż gorzowianki.

Jutro będzie targ, ale akcja jest dziś

Irlandzki wybranek pani Anny na co dzień jest muzykiem, ale również menadżerem Gael-Taca, organizacji języka irlandzkiego w hrabstwie Cork. A teraz, wraz z żoną, która jest pomysłodawczynią całej akcji, przypomina o irlandzkim.
Małżeństwo stworzyło projekt Gaelic Green Tongue, czyli Zielony Język Irlandzki.

- Już teraz biorą w nim udział szkoły z 11 krajów, ale cały czas zgłaszają się kolejne. Akcja polega na tym, że dzieci z różnych stron świata śpiewają bardzo znaną irlandzką piosenkę. Nosi ona tytuł „Beidh Aonach Amárach”, czyli „Jutro będzie targ”. To taki odpowiednik naszej polskiej piosenki „Jedzie pociąg z daleka”. Każdy jej się uczy, gdy ma sześć-siedem lat - opowiada nam pani Anna.

W wymyślonej przez gorzowiankę akcji biorą udział szkoły m.in. z Zambii, Nowej Zelandii, Francji, Japonii czy Szwecji. Reprezentację ma też Polska. Piosenkę po irlandzku śpiewają maluchy ze Szkoły Podstawowej nr 13. Robi to klasa Jolanty Stankiewicz.

- Pomysł na tę szkołę wpadł mi do głowy, gdy przechodziłam obok niej podczas naszego pobytu w Gorzowie, jeszcze przed pandemią. Mąż przez kilka tygodni uczył dzieci irlandzkiego i tej piosenki. Na końcu wszystko nagraliśmy kamerą - opowiada nam dalej pani Anna, która jest absolwentką nieistniejącej już SP3, która była na Dolinkach.

No, dobra... a jak zatem piosenkę śpiewają po irlandzku dzieci zambijskie czy japońskie?

- Uczenie odbywało się przez internet. Dzieciaki same nagrywały piosenkę. W Zambii piosenkę „śpiewały” dzieci niesłyszące. Były zdziwione, że w Irlandii mówi się po irlandzku, ale bardzo chętnie wzięły udział. Nauczyciele też szybko „łapali słówka” i piosenkę. Dzieci migały i tańczyły - mówi gorzowianka.

Gdy jej pomysł ujrzał światło dzienne i zaczęły pojawiać się informacje w internecie, zaczęły nadchodzić zgłoszenia z całego świata.
- Dostaliśmy też wiele maili od Irlandczyków, że przypomnieliśmy im o piosence z dzieciństwa i że po naszej akcji ćwiczyli zapomniane słówka po irlandzku - dodaje pani Anna

Polski trudniejszy od irlandzkiego

Państwo Anna i MacDara Ó Conaola mają dwoje dzieci: 7-letniego Seána Kazimierza i 5-letnią Michelle Elizę. Maluchy są już trójjęzyczne. Poza angielskim, który jest dla nich językiem podstawowym, uczą się też oczywiście irlandzkiego i polskiego. Który przychodzi im trudniej?

- Polski, niestety. Mieszkamy w strefie dwujęzycznej i nasze pociechy otoczone są sąsiadami i dziećmi, które mówią po irlandzku - mówi gorzowianka. Ona same też uczy się irlandzkiego. - Jestem na poziomie siedmiolatka. Będę musiała się sama przyłożyć, by syn mnie już prześcignął, a ja nie chcę zostać w tyle - śmieje się pani Anna.

Akcja gorzowianki stała się tak popularna, że telewizja zamówiła już nawet program. Po jego premierze irlandzką piosenkę śpiewaną przez dzieci z różnych stron świata będzie można je zobaczyć także w internecie (gaelicgreentongue.com).
- Na razie można nas zobaczyć na koncie na Twitterze - mówi pani Anna.

Nie ma Śmigusa Dyngusa

Irlandia to kraj, w którym - podobnie jak w Polsce - dominującą religią jest katolicyzm. Wielkanoc różni się jednak od polskiej. - Nie ma malowania jajek ani święconek. Śniadanie nie jest huczne, a o białej kiełbasie czy żurku nikt na tutaj nie słyszał - śmieje się pani Anna. Irlandzkie świętowanie zaczyna się w niedzielę rano, kiedy dzieci szukają czekoladowych jajek ukrytych przez króliczka wielkanocnego w zakamarkach domu i ogródka. Tak jak w Polsce spotykamy się w Wielkanoc przy śniadaniu, tak w Irlandii tradycyjnym tego dnia posiłkiem jest obiad. Pojawia się na nim pieczona jagnięcina z sosem miętowym i jabłkowym, a na deser mnóstwo czekolady i hot cross buns, czyli wielkanocne słodkie bułeczki.

Śmigusa Dyngusa też nie ma. Świąteczny poniedziałek jest co roku dniem pamięci Powstania Wielkanocnego z 1916 r., które miało wpływ na odzyskanie przez Irlandczyków niepodległości od Wielkiej Brytanii.

Gorzowianka wraz z rodziną tegoroczne święta spędzi w Irlandii. Tu, w Inis Mor, gdy przyjdzie do dzielenia się jajkiem, z ust mieszkańców padać będą życzenia: Cáisc Shona, czyli po prostu Wesołej Wielkanocy.

Czytaj również:
Ilu wiernych wejdzie w święta do Twojego kościoła?

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto