Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kajakarka AZS AWF Gorzów Anna Puławska: Formę szykujemy na olimpijski finał w Tokio

Alan Rogalski
Alan Rogalski
Anna Puławska
Anna Puławska Fan page Anny Puławskiej
- Medal? Nie, ja płynę po najlepszy wyścig w życiu - mówi kajakarka Anna Puławska z AZS AWF Gorzów. Jedna z kandydatek do olimpijskiego medalu na igrzyskach w Tokio w K-2 i K-4 na 500 m.

Rozmawiamy kilkanaście dni przed twoim występem na igrzyskach. Zaczynasz powoli czuć tę olimpijską atmosferę?
Szczerze mówiąc, to nie. Okres przygotowań do igrzysk wygląda tak samo, jak do innych zawodów. Co roku jest taki sam. Nie jest to zatem nic dla mnie wyjątkowego.

Kurczę, to w takim razie kiedy poczujesz się w pełni prawdziwą olimpijką? Dopiero gdy wsiądziesz w Tokio do kajaku?
Nie wiem (śmiech). Nie zastanawiałam się jeszcze nad tym, kiedy ten moment może nastąpić. W każdym razie, jak nastąpi, to będzie. Tak do tego podchodzę.

Tak sobie myślę, że to nie jest wcale złe podejście traktować igrzyska olimpijskie jak każde inne zawody. Ściąga się z siebie pewną presję.
Tak, myślę, że to właśnie jest zdrowe podejście. Ja staram się tak to w głowie poukładać i mam nadzieję, że tak to zostanie do końca igrzysk.

Ale ty tak poukładałaś to sobie w głowie, że w odpowiedzi na pytania o medal nic o tym medalu nie mówisz. Zapowiedziałaś tylko i aż, że chcesz popłynąć najlepszy wyścig w życiu. Sama do tego doszłaś czy ktoś ci z boku podpowiedział, by w ten sposób postępować?
Dużo rozmawiam z innymi dziewczynami z reprezentacji Polski. Też z tymi starszymi, a więc Karoliną Nają i Martą Walczykiewicz, które już mają swoje olimpijskie medale. One już przeżyły te najważniejsze zawody w karierze sportowej, więc mogę dużo czerpać od nich wiedzy i wraz z dziewczynami przyjmować ich dobre rady. Z drugiej strony, sama też do tego doszłam i dzięki temu, tak jak wspominałeś, nie wywieram na sobie aż takiej presji. To mi pomaga w spokojnym przygotowaniu. I mam nadzieję, że przyniesie efekt już niedługo.

A ty uważasz się za faworytkę do zdobycia olimpijskiego medalu?
Na pewno będziemy liczyły się w stawce, a jak będzie, to tak naprawdę okaże się na miejscu i po pierwszych startach. Mistrzostwa Europy pokazały, że możemy zajść wysoko [w tym roku Puławska z Nają były drugie, a w czwórce czwarte - przyp. red.], ale jak wiadomo, igrzyska rządzą się swoimi prawami. Każdy przygotowuje na nie najwyższą swoją formę. Sama ufam trenerowi kadry narodowej Tomaszowi Krykowi. Wiem, że my również przygotujemy taką formę. W tym momencie jesteśmy na bardzo dobrej drodze, by to osiągnąć. I szczerze mówiąc, nie mogę już doczekać się startów.

Ty jako jedna z nielicznych już startowałaś na olimpijskim akwenie, będąc przed dwoma laty w Tokio na próbie przedolimpijskiej. Był to dla ciebie cenny sprawdzian, bo mówiłaś, że ta woda różni się od tych, na których najczęściej się pływa. Na czym ta różnica polega i czym ona może skutkować?
Jest tam słona woda. Zazwyczaj w regatach, w których startowałyśmy, była słodka. A słodka nie przeszkadza w płynięciu przede wszystkim w osadzie. My, jak płyniemy, to zwłaszcza w czwórce trochę się chlapiemy i woda czasami dostaje się do oczu. Jak więc sól dostanie się do oka, to nie jest nic komfortowego. Z drugiej strony, w Sabaudii, gdzie trenowałyśmy przed Tokio, też jest słona woda. Śmiałyśmy się, że przechodzimy we Włoszech aklimatyzację. Podsumowując, mimo że te warunki różnią się tych, które najczęściej znałyśmy, to one nas nie zaskoczą.

Te warunki będą różniły się również tym, że na igrzyskach zabraknie kibiców - ze względu na epidemię koronawirusa. Na ile w takiej dyscyplinie, jak kajakarstwo, ma to znaczenie?
Czy to na mistrzostwach Polski, czy Europy kibiców było bardzo dużo. I coś jest w tym, że fani mogą cię ponieść w trakcie startu. Z drugiej strony, nauczyłam się koncentrować jedynie na starcie i wyścigu. Po prostu nie słyszę tego, co się dzieje dookoła. Wyłączam się. Tak że dla mnie ich brak nie będzie miał żadnego znaczenia. Ale wiem, że przed telewizorami tych kibiców nie zabraknie.

A ty czegoś się obawiasz, będąc tam na miejscu? Pogody, może jedzenia?
Na próbie przedolimpijskiej byłam w podobnym okresie, co teraz. W Japonii jest duża wilgotność, ale na obozie też taką miałyśmy. Sprawdziliśmy to z trenerami i jest właśnie porównywalna. Niczego więc się nie obawiam. Nie chcę w ogóle myśleć tymi kategoriami. Myślę, że forma, którą przygotujemy, będzie na takim poziomie, że takimi myślami nie będę zaprzątać sobie głowy.

Już drugi raz powiedziałaś, że masz nadzieję, że będziecie w najwyższej formie. A to znaczy, że jeszcze takiej nie osiągnęłyście? Rozumiem, że ten szczyt ma przypaść na finałowy wyścig.
Tak, ufam trenerowi, że przygotowuje nas właśnie na te finałowe wyścigi. Bo wiem, że są jeszcze niuanse, które - że tak powiem - trzeba dopieścić.

To dopieszczenie bardziej w dwójce czy w czwórce? Pewnie w czwórce, bo z Karoliną Nają znacie się jak łyse konie. A w czwórce w ostatnim etapie przygotowań Justyna Iskrzycka będzie musiała zastąpić Katarzynę Kołodziejczyk.
Z Karoliną dużo wyciągam z każdego treningu. Cały czas pracujemy, bo poziom dwójek na świecie jest tak wysoki, że z pewnością centymetry będą decydować o tym, kto będzie miał medal, a kto nie. Chcemy więc zrobić wszystko, co możliwe, by się zgrać. Także w czwórce. Chcemy w każdej osadzie po przepłynięciu mety powiedzieć sobie, że zrobiłyśmy wszystko jak należy i popłynęłyśmy swój wymarzony wyścig. W obu mamy na to szansę.

Karolina Kulczyńska

Kibicka Stali Gorzów Miss Ziemi Lubuskiej! Karolina Kulczyńs...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto