Polki najpierw wygrały eliminacje, następnie półfinał, ale w finale wystartowały także te osady, z którymi do tej pory Biało-Czerwone w Japonii nie rywalizowały. I to właśnie Węgierki, prowadzone przez legendę światowego kajakarstwa Danutę Kozak, i Białorusinki wyprzedziły naszą załogę na mecie, chociaż na finiszu reprezentantki Polski zbliżyły się do Białorusi. Ten sukces osiągnięty przez nasze panie jest tym większy, że na półmetku były czwarte, dodatkowo za Nowozelandkami, z gwiazdą Lisą Carrington.
– Jestem naprawdę bardzo szczęśliwa. To pierwszy medal w czwórce, bo każda z nas dała z siebie wszystko – mówiła dla TVP Sport Puławska, a Naja dodawała: – Wydaje mi się, że zrobiłyśmy bardzo dobry start. Później przeszłyśmy na swoją pracę w środku. Wiedziałyśmy, że jest pod wiatr i mimo wszystko ten środek trzeba popłynąć mocno. Liczyłyśmy na finisz, który miałyśmy zawsze imponujący. I to on wyciągnął nas na brązowy medal. Jesteśmy z tego bardzo zadowolone. Myślę, że to był poprawny bieg. Czy można było więcej? Można tylko gdybać.
Karolina Naja - legenda nie tylko polskiego kajakarstwa
I właśnie gwiazdą multimedalistką jest też Naja, bo to jej drugi krążek w Tokio i czwarty w historii IO, po brązie w Londynie w 2012 r. i brązie pięć lat temu w Rio de Janeiro, ale pierwszym w czwórce, a nie dwójce. Kajakarka z Tychów, która przez 10 lat pływała dla AZS AWF Gorzów tym samym dołączyła do panteonu wybitnych sportowców, gdyż ma na swoim koncie tyle samo olimpijskich medali co:
- Robert Korzeniowski,
- Kamil Stoch,
- Witold Woyda
- i Adam Małysz, doliczając do tej grupy medalistów zimowych igrzysk.
Więcej, bo pięć ma Justyna Kowalczyk i Jerzy Pawłowski, a siedem, najwięcej, Irena Kirsztenstein-Szewińska.
– Jestem bardzo szczęśliwa, że tym składem sięgnęłyśmy po ten brązowy medal. Wiem, że apetyty były na więcej, jednak myślę, że to był nasz bieg, piękny bieg. Dziękuję dziewczynom. Miałam swoje własne zawody. Zależało mi, by jak najwięcej polskich nazwisk wciągnąć na listę medalistów olimpijskich – powiedziała czterokrotna medalistka olimpijska.
Ba, na kartach historii zapisuje się też Anna Puławska, bo pochodząca z Mrągowa zawodniczka, prowadzona przez klubowego trenera Marka Zacharę, jest pierwszą przedstawicielką gorzowskiego klubu, która na jednych igrzyskach olimpijskich dwukrotnie stanęła na podium.
Nasza czwórka była przed igrzyskami wymieniana w gronie kandydatów do medali, ale po tym, jeszcze w trakcie przygotowań do Tokio niestety doznała Katarzyna Kołodziejczyk, dyspozycja tej osady stała pod znakiem zapytania. Tym bardziej, że z Justyną Iskrzycką ta załoga do tej pory nie rywalizowała na imprezach rangi mistrzowskiej. Na szczęście forma wszystkich podopiecznych selekcjonera Tomasza Kryka, wypracowana w trakcie obozów we Włoszek, okazała się wyborna.
Polki przełamały również klątwę, która ciążyła na biało-czerwonej czwórce. Na IO w Sydney nasze reprezentantki w K-4 500 m były czwarte, tak jak w Atenach, w Pekinie i Londynie.
- Chłopiec, który stał się żywą legendą. Bartosz Zmarzlik na starych zdjęciach
- Co robią sportowcy, gdy nie jeżdżą na żużlu? Oto zajęcia Andersa Thomsena i innych
- Nowa piękna blondwłosa podprowadzająca na co dzień jest cheerleaderką
- Lubi Bartka Zmarzlika, a jeszcze bardziej pole dance. To nowa podprowadzająca
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?