Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miasto nie połączy się z gminami.Nikt dzisiaj nie ma takich planów.

Tomasz Rusek
- Gorzów i sąsiednie gminy świetnie współpracują. I bez wspólnych granic jesteśmy jak puzzle. Łączy nas tak wiele, że dla ludzi granice często są tylko na papierze - mówi Krzysztof Karwatowicz, dyr. wydziału rozwoju miasta i aglomeracji.
- Gorzów i sąsiednie gminy świetnie współpracują. I bez wspólnych granic jesteśmy jak puzzle. Łączy nas tak wiele, że dla ludzi granice często są tylko na papierze - mówi Krzysztof Karwatowicz, dyr. wydziału rozwoju miasta i aglomeracji. Tomasz Rusek
Nie będzie wielkiego Gorzowa. Nie wchłoniemy Deszczna, Kłodawy, Bogdańca, Lubiszyna i Santoka. Na razie...

„Zielona Góra jest szóstym miastem w Polsce!”, „Zielona Góra dostanie 100 mln zł za połączenie z gminą!”, „Zielona Góra będzie teraz największa w Lubuskiem” - od stycznia to główne wiadomości dotyczące naszych południowych sąsiadów.Wszystko dlatego, że miasto Zielona Góra połączyło się z okalającą je gminą Zielona Góra. I teraz liczba mieszkańców południowej stolicy województwa wzrosła z ok. 118 tys. do niemal 136 tys., a powierzchnia - z 58 km kw. do 278 km kw.

Gigant? Nie do końca. Bo tylko sama podgorzowska gmina Kłodawa ma... 235 km kw. I gdyby przyłączyć ją do Gorzowa (który ma 86 km kw.) to już bylibyśmy trzecim miastem w Polsce pod względem powierzchni (za Warszawą i Krakowem). A gdyby dodać do nas jeszcze Deszczno, to... niemalże zrównalibyśmy się wielkością z Warszawą. Z kolejnymi gminami bylibyśmy już najwięksi. - Ale przecież nie o powierzchnię chodzi - mówi Krzysztof Karwatowicz, dyrektor wydziału rozwoju i aglomeracji w gorzowskim urzędzie miasta. Wtórują mu wójtowie podgorzowskich gmin, którzy - delikatnie mówiąc - do łączenia się nie palą. - Taka operacja na dziś nie ma sensu. Zielona Góra musiała się powiększyć, bo zwyczajnie się dusiła. A Gorzów ma wolne tereny, ziemi pod inwestycje, pod rozwój mu nie brakuje i przez lata nie zabraknie - uważa wójt Deszczna Paweł Tymszan.

Jednak wielki Gorzów, choćby nawet tylko powierzchniowo, kusi. W badaniu opinii publicznej, które specjalnie dla nas wykonał instytut Homo Homini na 1 tys. osób, większość opowiedziała się za przyłączeniem do miasta sąsiednich gmin. Zdecydowanie tak odpowiedziało 16,3 proc. pytanych. Raczej tak - 32,9 proc. Raczej nie - 18,3 proc. Zdecydowanie przeciwnych takiemu pomysłowi było 14,9 proc. ankietowanych. Niezdecydowanych - 17,6 proc. respondentów. Tylko że dziś taka zmiana granic to pieśń przyszłości. - Popatrzmy spokojnie, co z tego wyniknie dla mieszkańców, którzy od stycznia są zielonogórzanami - radzi wójt Kłodawy Anna Mołodciak.
Inna rzecz, że dziś granice między gminami a Gorzowem są... głównie na papierze. Bo gorzowianie mają domy za miastem i tam też wypoczywają, a ludzie z gmin w mieście chodzą do szkół, na basen i tutaj pracują.

Granice są papierowe

Katarzyna Thiemann mieszka w Wawrowie. Czyli w gminie Santok. Ale uczyła się w gorzowskim Chemiku, tutaj spędza czas, tu korzysta z kultury czy rozrywki. - Dla mnie Wa-wrów to prawie Gorzów. Jak kolejne osiedle miasta, tyle że w innej gminie - śmieje się. Dojazd do centrum zajmuje jej 12 minut. No, kwadrans, jak są korki. Dłużej do centrum jedzie się więc np. z jak najbardziej gorzowskiego Górczyna.
Martyna Florczak z os. Poznańskiego (to już gmina Deszczno): - Granice administracyjne pomiędzy gminami a miastem są tylko na papierze. Od lat przecież mieszkańcy pokonują je kilka razy dziennie - czy do pracy, czy do kina, czy do domu, bo wielu pracujących w mieście ma domy za miastem. Jesteśmy połączeni, nawet jeśli nie łączą nas formalnie granice - mówi pani Martyna.

Nikt się nie pali

No to może faktycznie przyłączyć gminy do Gorzowa? Taki pomysł lansował poprzedni prezydent Tadeusz Jędrzejczak. Ale idea upadła, bo wójtowie nie palili się do niej. Nowe władze Gorzowa też już nie widzą takiej potrzeby. - Zielona Góra połączyła się z gminą. Jedną, niemal okalającą miasto. U nas jest pięć gmin. I nie ma z ich strony takiej woli. Taka operacja nie wchodzi więc w grę - mówią zgodnie prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki i Krzysztof Karwatowicz z wydziału rozwoju i aglomeracji.
Może więc przyłączylibyśmy do miasta po kilka najbliższych wsi? Też bez sensu. Bo diabeł tkwi w szczegółach. By łączenie się opłacało (czyli by otrzymać bonus z budżetu państwa), jedna z gmin musi zniknąć zupełnie. Czyli gdyby np. Kłodawa oddała nam Chwalęcice, to sama straci podatników, a my i tak nie dostaniemy żadnych dodatkowych pieniędzy za przyłączenie miejscowości. Trzeba by „anektować” całą Kłodawę. - A my na dziś nie chcemy być włączeni. Cenimy sobie wiejski charakter gminy, to, że nikt nie jest u nas anonimowy. Niech będzie, jak jest - mówi wójt Anna Mołodciak. Ale dodaje: - Może kiedyś będzie taka konieczność lub chęć. Dziś jej nie ma.

Już współpracujemy
Jednak brak wspólnej granicy nie przeszkadza miastu i gminom współpracować. Od lat działamy razem w Związku Gmin MG6. Razem organizujemy np. przetargi na śmieci. Właśnie kończy się wspólna rozbudowa kanalizacji i wodociągów, wszędzie dojeżdżają autobusy Miejskiego Zakładu Komunikacji (gminy dokładają się do jego usługi), w przyszłości będzie też wspólne schronisko dla zwierząt. Wspólnie też walczymy o unijne pieniądze (na uzgodnione razem inwestycje dostaniemy niemal 50 mln euro, czyli 200 mln zł). Bez porozumienia i spotkań, i współpracy tego wszystkiego by nie było.

Poczekajmy na zmiany
I jeszcze jedno. Nikt tego wprost nie powie, ale łączenie budzi obawy przede wszystkim z powodu... utraty przez gminy podmiotowości. Czyli nagle spore samorządy - każdy powierzchniowo większy od Gorzowa - mają stracić prawo do decydowania o sobie i stać się peryferiami miasta?
- To dlatego Gorzów chciał być przedtem w Lubuskiem: by decydować o sobie i w innym, wielkim województwie nie być jednym z wielu miast. To dlaczego my mielibyśmy z tego rezygnować i wielkim mieście być jednym z wielu osiedli na peryferiach? - mówi mi jeden z urzędników gminnych.
Krzysztof Karwatowicz z gorzowskiego magistratu doskonale te obawy rozumie. Dlatego tłumaczy, że gdy dyskusja o połączeniu kiedyś wróci, to dobrze by było, gdyby trafiła na lepszy czas. - Oby było wtedy już rozwiązanie prawne, które pozwoli łączyć gminy w taki sposób, by te mniejsze, dołączane, nie traciły podmiotowości - mówi dyr. wydziału rozwoju miasta.
Krystyna Pławska, wójt Bogdańca: - Nie spieszmy się z łączeniem. Popatrzmy na ten eksperyment z boku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Miasto nie połączy się z gminami.Nikt dzisiaj nie ma takich planów. - Gorzów Wielkopolski Nasze Miasto

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto