Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mroczne sekrety Bałtyku, Bursztynowa Komnata i gdańska wyspa skarbów... czyli tajemnice Pomorza ciągle odkrywane

Ryszarda Wojciechowska
Ryszarda Wojciechowska
- Osobiście przychylam się do teorii, że to, co w tej chwili możemy zobaczyć w Petersburgu, to być może to jest TA Bursztynowa Komnata, odnowiona częściowo - mówi Amadeusz Majtka, eksplorator i poszukiwacz tajemnic, autor książki "Skarby i tajemnice Polski".

Myślałam, że polskie skarby i tajemnice z nimi związane są już całkowicie odkryte.

Ależ skąd. W Polsce nadal jest wiele tajemnic i skarbów do odkrycia. Niektóre mniej znane, niektóre bardziej, a jeszcze inne wręcz słynne na cały świat jak... złoty pociąg. Moja książka jest subiektywnym i wybiórczym zestawieniem dotychczasowych, najciekawszych odkryć w Polsce oraz na świecie, ale dotyczących Polski. Skarby i tajemnice najczęściej kojarzą się z morzami, zamkami, pałacami i podziemiami. W odniesieniu do Polski bodajże najbardziej nawiązują do tragicznego, ale i ciągle pełnego nieodkrytych wątków okresu II wojny światowej. Szacuje się, że w Polsce jest aktywnych ponad 100 tys. eksploratorów i detektorystów. Jak widać nie są to więc tematy niszowe.

Zwłaszcza złoty pociąg podsycał naszą wyobraźnię w ostatnim czasie.

Jak pokazał casus złotego pociągu, polskie tajemnice nie są wcale gorsze od tych o pirackich statkach i starożytnych odkryciach na Bliskim Wschodzie. Potrafią przyciągać telewizje z ponad 200 państw świata, nawet z tak egzotycznych krajów jak Malediwy! Wiadomości o Polsce pojawiały się w mediach z całego świata za pośrednictwem znanych kanałów telewizyjnych i niezliczonej liczby gazet i portali.

Wracając do tych nieodkrytych jeszcze skarbów...

Zdecydowana większość czeka na odkrywców. W wielu przypadkach można wątpić, czy te zaginione skarby uda się kiedykolwiek odnaleźć. Brakuje dokumentów, nawet poszlak, a w związku z tym jednoznacznej opinii. Jednak od czasu do czasu pewne ciekawostki wyłaniają się z mroków. W ubiegłym roku w Bałtyku, blisko Łeby, odkryto na przykład wrak Karlsruhe. Niemiecki parowiec, który po Gustloffie, Goyi i Steubenie był kolejną jednostką uczestniczącą w Operacji Hannibal, czyli największej morskiej ewakuacji w dziejach. Dzięki tej operacji, Niemcy pod koniec wojny przerzucili na zachód około 2 mln uchodźców z Prus Wschodnich. Na wraku statku Karlsruhe zachowały się skrzynie, pojazdy, a być może nawet Bursztynowa Komnata!

Bałtyk zawiera wiele takich mrocznych sekretów...

W Morzu Bałtyckim spoczywa około 3 tysięcy wraków z różnych okresów historycznych. Duża część pochodzi z II wojny światowej, m.in. gigantyczny niemiecki statek pasażerski Wilhelm Gustloff lub lotniskowiec Graf Zeppelin. Wiele z nich jest w dobrym stanie dzięki odpowiednim warunkom panującym w Bałtyku. Ale z tej liczby 3 tysięcy tylko 10 procent zostało zlokalizowanych, opisanych i dokładnie obfotografowanych. To pokazuje, jak odkrywcy mają jeszcze wielkie do popisu. Największy wrak na Bałtyku to Graf Zeppelin, czyli pierwszy niemiecki lotniskowiec. Obiekt o niebagatelnej długości 262 m został przejęty przez Związek Radziecki i zatopiony w 1947 r. Odnalaziono go w 2006 r. podczas prac firmy Petrobaltic. Kolejny odrębny temat to Wilhelm Gustloff. Olbrzymi transportowiec z ponad 10 tys. osób został zatopiony przez wojska rosyjskie w styczniu 1945 r. na wysokości Łeby. I właśnie tę historię, a nie Titanic, określa się mianem największej tragedii morskiej na świecie. Kolejne słynne bałtyckie wraki to Goya, General von Steuben, Cap Arcona, Thielbeck, Stuttgart, Franken i tak można by długo jeszcze wymieniać...

Skarb skarbem, ale dużo tego żelastwa pod wodą.

To prawda. Jest też druga strona tego medalu tej opowieści. Z jednej strony to skarby, ale z drugiej groźne wraki. Już w tej chwili pojawiły się rozszczelnienia np. statku Schranken, który znajduje się blisko Półwyspu Helskiego. Niemiecki tankowiec, który w kwietniu 1945 roku został zatopiony przez armię radziecką, grozi skażeniem całej Zatoki Gdańskiej. Szacuje się, że może wyciec nawet 5 milionów litrów paliwa. Takich bomb ekologicznych jest, niestety, dużo. O tych kłopotliwych skarbach rozmawia się i myśli zdecydowanie za mało. W tej sprawie powinny usiąść do stołu nie tylko polskie instytucje rządowe i firmy prywatne, ale też instytucje zagraniczne, bo przecież Bałtyk nie jest tylko polski.

Jedną z wysp na Pomorzu nazwał pan wyspą skarbów.

Nazwałem tak Wyspę Sobieszewską. Związane jest to z tym, że w 1945 roku podczas operacji Hannibal, czyli ucieczki Niemców z Prus Wschodnich, wielu Niemców zrobiło sobie przystanek właśnie na tej wyspie. W związku z tym przypuszcza się, że na samej wyspie może być zakopanych lub umieszczonych w jakichś ziemiankach czy zakamarkach budynków wiele rodzinnych pamiątek. Inny ciekawy wątek łączy się z pytaniem - dlaczego Wyspa Sobieszewska była tak zaciekle broniona? Są teorie, że być może na terenie dworku Forstera znajdowało się jakieś archiwum NSDAP. Sporo osób słyszało zapewne o torpedowni Gotenhafen Hexengrund na Babich Dołach w Gdyni, bazie U-Bootów w Ustce czy bazie rakietowej w Rąbce koło Łeby.

Niezmiennie trwa też poszukiwanie Bursztynowej Komnaty.

W wielu miejscach w Polsce (jezioro Mamry, jezioro Resko Przymorskie, Człuchów, Pasłęk, Bolków, Walim, Zamek Książ, Międzyrzecki Rejon Umocniony/ MRU w Lubuskiem), odkrywcy i naukowcy poszukiwali i wciąż szukają Bursztynowej Komnaty. Pod koniec wojny została zabrana z Królewca i ślad po niej zaginął. Ostatnią osobą, która ją widziała, był nazistowski żołnierz Erich Koch, który – co intrygujące – przez wiele lat przebywał w polskim więzieniu.

Wierzy pan, że kiedyś się uda odnaleźć Bursztynową Komnatę albo złoty pociąg?

Co do złotego pociągu... Od początku wiedziałem, że to jest mit. Uśmiechałem się pod nosem, słuchających tych pełnych optymizmu zapewnień, że... się wkrótce odnajdzie. A Bursztynowa Komnata to temat na oddzielną książkę. Osobiście przychylam się do teorii, że to co w tej chwili możemy zobaczyć w Petersburgu, to być może to jest TA Bursztynowa Komnata, odnowiona częściowo. Ale Rosjanie nie chcą wywoływać kolejnego zamieszania politycznego i ujawniać niewygodne fakty ze swojej historii. Wiele przemawia za tym, że komnata wcale nie zaginęła, tylko została odnaleziona przez Armię Radziecką i w tej chwili jest w Petersburgu.

W Petersburgu, czyli gdzie?

W Pałacu Carskie Sioło. Oficjalnie mówi się, że to jest replika stworzona kilkadziesiąt lat po wojnie. Ale niektórzy eksperci zwracają uwagę, że to nie musi być replika, tylko fragment prawdziwej Bursztynowej Komnaty z dokomponowaną częścią.

Skąd w panu ta ciekawość do tropienia?

Byłem na to niejako skazany. W dzieciństwie spędzałem wakacje na Dolnym Śląsku w Świerkach/ Ludwikowicach Kłodzkich koło Wałbrzycha, a tam takie historie zawsze wisiały w powietrzu. Można wręcz powiedzieć, że miałem takie opowieści z pierwszej ręki tzn. od dziadka, ojca, sąsiadów i nasiąkałem nimi. Z drugiej strony miałem dziadków na Kujawach i Pomorzu, którzy mieszkali w XIX wiecznym dworku w Kazimierzewo pod Włocławkiem i tam też było czuć historię na każdym kroku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto