Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Plusy i minusy emigracji

Redakcja
Na moim fyrtlu prawie nie widać mężczyzn pomiędzy dwudziestym, a czterdziestym piątym rokiem życia. Gdzie się podziali? Wyjechali. Zebrałam wypowiedzi emigrantów i ich rodziców.

Pracują wszędzie, tylko nie tutaj, gdzie powinni, gdzie zostawili swoje rodziny, przyjaciół, znajomych. Przyjeżdżają na chwilę i wracają tam, gdzie zarobią trochę kasy na godne życie. Jedni wyjechali całymi rodzinami, inni sami borykają się z życiem w obcym kraju. Część z tych osób zostanie na stałe tam, gdzie teraz jest, część pewnie wróci za jakiś czas, ale tych chyba nie będzie za wielu.
Zapytałam paru emigrantów i ich rodziców, co sądzą na temat emigracji, zapytałam kilku dojeżdżających setki kilometrów do pracy, jak się czują, nie mogąc pracować we własnym kraju.
Oto ich odpowiedzi:
M. – Na 2-3 tyg. jadę do pracy w Belgii. Dzieci z żoną mieszkają tutaj, nie chcemy ich odrywać od dziadków, rodziny, kolegów. Tu maja szkołę, przyjaciół. Nie chcę, żeby moimi dziećmi pomiatano kiedyś, bo nie są Belgami. Wpadam na tydzień, żeby nacieszyć się rodziną, ale nie mam wpływu na ich wychowanie. Jestem daleko, nie wiem, jakie mają kłopoty i radości, nie bywam na meczach i imprezach rodzinnych, bo akurat w tym czasie jestem w pracy. Jestem ojcem od święta, boję się, że stracę kontakt z dziećmi, ale muszę zarobić na mieszkanie. Tutaj nie mam żadnych szans.
P. – Kupiłem dom w Londynie, tam układam swoje życie, na początku było mi bardzo ciężko, tęskniłem. Teraz jest już lepiej. Tutaj pracowałem na czarno przez kilka lat, nie byłem ubezpieczony, a pracowałem na dachach, do tego szef oszukiwał, nie wypłacał nigdy w terminie wypłaty. Dawał po troszkę i to jeszcze trzeba było się prosić. Do dzisiaj jest mi winien kupę pieniędzy, ale i tak nie mam szansy na ich odzyskanie. Tam po trzech latach pracy wziąłem samochód prosto z salonu, mam kredyt na dom, ale i tak czuję się bezpieczny, awansuję, zwiedziliśmy kawał świata przez te siedem lat. Pracując w Gorzowie, nigdy bym się w tak krótkim czasie nie dorobił tego, co mam. Pewnie, że bym wrócił, ale nie mam do czego.
M. – Pracuję we Francji, wpadam do domu raz w roku, chciałbym tu zostać, ale nawet jak dostanę pracę to i tak nie stać mnie będzie na swoje mieszkanie, nie będę całe życie siedział u rodziców, chcę założyć rodzinę. Mam odłożone pieniądze, ale to za mało, żeby cokolwiek planować. Tęsknię, to pewnie wrócę, tylko nie wiem kiedy. Jestem bardzo samotny, rozmawiam z kumplami, ale oni też pracują za granicą, może uda nam się kiedyś przyjechać razem.
P – Chcę wrócić, tęsknię za kolegami, za powietrzem, tutaj jest inny klimat, lepiej się czuję. Nawet kaczki w parku są ładniejsze niż tam. Zawsze pytam, co słychać na naszej ulicy, co u moich kolegów. Nie jestem sam, moi bracia tu mieszkają z rodzinami, mam kolegów różnych narodowości, mam fajną pracę, jeżdżę po Europie, dużo zwiedzam, ale i tak chcę wracać, pewnie znowu zjadę na kilka miesięcy i wrócę do Londynu, bo tutaj nie utrzymam się za te grosze, młody jestem a nie zarobię na mieszkanie.
P – W ciągu roku jestem z 10 razy w Polsce. Tęsknie za córką, nie widzę, jak się rozwija. Córka urodziła się w Londynie, ale żona bardzo źle się tam czuła, chorowała, to wróciła z dzieckiem, a ja zarabiam na dom. Jestem rozdarty, nie wiem, co mam robić. Mam świetną pracę, ale chyba rzucę to wszystko i wrócę, tylko zastanawiam się, co ja będę robił. Założyłbym firmę, ale bez przerwy rząd coś kombinuje z podatkami, nie wiem, czy się utrzymam na rynku, skoro padają stare, znane firmy. Mama jeździ do Niemiec, tyra jako opiekunka, też już ma dość, ale nie ma wyjścia, do emerytury jeszcze jej trochę brakuje.
J – Mam bardzo chora mamę, chciałbym być tutaj z nią, pytałem o pracę. Umowy śmieciowe bez gwarancji zatrudnienia, a ja mam na utrzymaniu żonę i dzieci. Nie dam rady tutaj. Przyjeżdżam, kiedy tylko mogę chociaż na parę dni, ale każdy wyjazd to dla mnie trauma, że coś się stanie z mamą, a mnie przy niej nie będzie.
G – Żona z dziećmi tutaj, ja w Hanowerze. Wsiadam w samochód i jadę setki kilometrów. Staram się być raz w m-cu. Tracę kontakt z dziećmi. Żona chroni mnie i nie mówi o kłopotach, ale ja i tak czuje, że coś jest nie tak. Nie mam czasu pograć z nimi w piłkę. Wpadam trzeba coś naprawić, do tego działka, rodzicom pomóc. Dla ludzi w moim wieku nie ma pracy, do emerytury daleko, o ile jakaś będzie, może ta niemiecka za parę lat, to siedzę tam. To nie życie na dwa domy, ale nie mam wyboru. Syna zabiorę jak skończy szkołę.
S – Miałem firmę, niestety kryzys, budownictwo padło, tylko długi mi zostały. Zabrałem rodzinę i wyjechaliśmy do Szwecji, bo tu mieszka mój brat. Uczę się języka, na razie pracuję u brata, ale jeszcze trochę i założę firmę. Mam prawie 50 lat i zaczynam wszystko od nowa.
P – Żałuję, że wróciłem, ten rok jest dla mnie stracony. Zajmuję się logistyką w prywatnej firmie, część wypłaty dostaję w terminie, o resztę muszę walczyć. Jestem dyspozycyjny dzień i noc. Mam już nagraną robotę i bilety. Za tydzień jadę i nigdy tutaj nie wrócę.
Ł – Rodzice i rodzeństwo wyjechali na emigrację, już tam zostaną. Jestem sam, nie mam z kim pogadać. Wyjechałbym, ale tu mam synka. Kocham go i nie chcę go opuszczać. Dobrze, że mam pracę, ale też się boję, żeby mnie nie zwolnili. Pracuje po 12 godz. Dlatego mam niezła wypłatę, ale nie mam swojego życia.
H. – Moje dzieci mieszkają daleko. Od paru lat nie udało nam się spędzić razem świąt. Tęsknię za nimi, wolałabym mieć ich tutaj na miejscu. Nie widzę, jak rozwijają się moje wnuki, nie mam jak ich przytulić, przez skypa się nie da. Nie mam dla kogo ugotować obiadu, poczytać bajeczki.
D. – Mój syn z rodziną mieszka w Londynie. Tutaj ma swój dom, a musi pracować 1.000 km dalej. Chcieliśmy dla dzieci lepiej, a wyszło gorzej.
J. – Moje dzieci mieszkają w różnych krajach. Urodziła mi się wnuczka, a ja nie mogę być przy niej codziennie, nie mogę pomóc córce, kiedy mnie najbardziej potrzebuje. Owszem, jadę raz do roku, bo na częstsze wyjazdy mnie nie stać, a nie chcę dzieci obciążać kosztami. Niedługo sami starzy zostaną.
Takich mini wywiadów, mam jeszcze kilkanaście, zebranych w ciągu jednego dnia.Niebawem wybory, czy coś się zmieni, czy jest szansa na powrót tych ludzi? Czy mają szanse na godne życie w swoim kraju? A Ci co tutaj jeszcze zostali? Kto wyciągnie nasz kraj z zapaści? 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Plusy i minusy emigracji - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto