Pożar katedry w Gorzowie. Sześć lat temu ta tragedia wstrząsnęła ludźmi. Wtedy też 1. lipca to była sobota…

Ten dzień na trwale zapisał się w historii Gorzowa. Był 1 lipca 2017. Gorzowianie bawili się na dniach miasta, a w katedrze trwała właśnie wieczorna msza święta.
O godz. 18.28 dyżurny straży pożarnej odebrał pierwsze zgłoszenie o dymie wydobywającym się z katedralnej wieży. W mgnieniu oka na miejsce zaczęły przyjeżdżać kolejne zastępy strażaków. Pod katedrą zaczęły gromadzić się tłumy zszokowanych mieszkańców. Dni Gorzowa zostały przerwane. Ważniejsze było ratowanie najcenniejszego gorzowskiego zabytku – XIII-wiecznego kościoła.
W akcji gaśniczo-ratunkowej brało udział około czterystu strażaków. Z ogniem walczyli przez kilkanaście godzin. Świątynię udało się uratować. Zniszczeniu uległo jednak wnętrze katedralnej wieży.

Przyczyną pożaru było zwarcie w instalacji elektrycznej. Kiedy do niego mogło dojść? Już kilka dni przed 1 lipca, bo wtedy zaczęły się problemy z rzutnikiem, który wyświetla teksty kościelnych pieśni. Jak mówiono na sali rozpraw podczas procesu w sprawie pożaru, możliwe że ogień tlił się już o czwartku 29 czerwca. Zapamiętana przez mieszkańców godzina 18.28 to „tylko” moment, gdy zgłoszono pożar. Dokładnego czasu wybuchu pożaru nie udało się ustalić.

Remont katedry zaczął się już kilka miesięcy po pożarze – w październiku 2017. I choć wierni wrócili do świątyni 1 lutego 2021, to do dziś remont jeszcze się nie zakończył. Wewnątrz wieży, która została oczyszczona, a drewniane elementy ścian wymienione, trzeba jeszcze zrobić m.in. platformę widokową. Na montaż czeka także mechanizm zegara oraz jego wskazówki.

W sobotę mija sześć lat od pożaru. Po raz pierwszy od tamtego wydarzenia 1 lipca to też, tak jak wtedy, sobota…

Czytaj również:
Katedra w Gorzowie pełna jest zagłębień. To ślady po ogniu, kulach czy pokucie?