To miała być jedna z bardziej wstrząsających zbrodni, do której miało dojść któregoś z nieokreślonych dni 2002 r. Nad jeziorem Osiek koło Strzelec Krajeńskich miał zostać zabity nieznany mężczyzna, którego ciało miało zostać poćwiartowane na kawałki, a później zjedzone.
Dlaczego piszemy o tym w trybie przypuszczającym? Bo tę historię świat poznał z opowieści nieżyjącego już mężczyzny. I to też z drugiej ręki. Zbigniew B., który miał być uczestnikiem zbrodni, opowiadał o niej wielu osobom, ale niemal nikt mu nie chciał uwierzyć. Zrobił to jednak jednak jego znajomy, który powiadomił organa ścigania.
Nie wiadomo, kim była ofiara, bo nikt nawet nie zgłosił jej zaginięcia. Ba! Nie znaleziono nawet resztek jego ciała, które miało zostać wyrzucone do jeziora.
Sprawa trafiła jednak przed wymiar sprawiedliwości. Na ławie oskarżonych zasiadło czterech mężczyzn: Robert M., który miał być głównym inicjatorem zbrodni oraz Rafał O., Janusz Sz. i zielonogórzanin Sylwester B. Wczoraj w Sądzie Okręgowym w Szczecinie (całe zdarzenie zakończone zjedzeniem ludzkiego ciała miało swój początek jeszcze w Łasku, które dziś jest w Zachodniopomorskiem) zapadł wyrok. Sąd uznał, że do morderstwa i kanibalizmu rzeczywiście doszło.
- Głównemu oskarżonemu wymierzono karę 25 lat pozbawienia wolności, natomiast mojego klienta sąd od winy uniewinnił - poinformował po wyjściu z sali Jerzy Synowiec, gorzowski mecenas, który był obrońcą Rafała O.
Jak poinformowało radio Szczecin, adwokat, która broniła głównego oskarżonego Roberta M., zapowiedziała złożenie apelacji. Wyrok nie jest bowiem prawomocny.
Czytaj również:
Zabili mężczyznę. Usmażyli. Zjedli kawałel. Resztę ciała wrzucili do jeziora?
WIDEO: Zapadł wyrok za kanibalizm
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?