Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Samochód potrącił troje nastolatków. Pogotowie przyjechało po... 18 minutach. Potrzebna karetka

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
Do wypadku w Kostrzynie przyjechała karetka z Witnicy, bo kostrzyńska karetka wiozła innego pacjenta do Gorzowa.
Do wypadku w Kostrzynie przyjechała karetka z Witnicy, bo kostrzyńska karetka wiozła innego pacjenta do Gorzowa. Jakub Pikulik
Służby wojewody będą przekonywać ministerstwo zdrowia, by w Kostrzynie nad Odrą stacjonowała druga karetka pogotowia. Po niedzielnym potrąceniu trzech nastolatków na ul. Sikorskiego w poniedziałek doszło do kolejnego potrącenia.

- Będziemy przekonywali ministerstwo zdrowia, by Kostrzyn miał drugą karetkę. Będziemy to argumentowali czasem dojazdu i planami remontowymi w mieście - mówił nam w poniedziałkowe przedpołudnie (24 stycznia) Karol Zieleński, dyrektor biura wojewody.

Wydział bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego w urzędzie wojewódzkim analizuje sytuację, do jakiej doszło do w niedzielny wieczór w Kostrzynie. Około 19.00 na ul. Sikorskiego, która jest częścią drogi krajowej nr 31 i prowadzi do mostu przez Warte, kierowany przez 61-latka jeep wprost zmiótł z przejścia dla pieszych troje nastolatków. Siła uderzenia spowodowała, że 16-letnia dziewczyna, 16-letni chłopiec oraz 14-latka, którzy wraz z jednym kolegą byli na przejściu, zostali odrzuceni na kilka metrów od przejścia.

Jak już opisywaliśmy TUTAJ, świadkowie wypadku zwracali uwagę, że w Kostrzynie po raz kolejny nie było załogi pogotowia ratunkowego. Na miejsce wypadku musiały przyjechać trzy wozy strażaków.
- To skandal, żeby w takim mieście jak Kostrzyn była tylko jedna karetka. Ile jeszcze dramatów musi się wydarzyć, żeby ktoś poszedł po rozum do głowy? - mówiła jedna z kobiet, które obserwowały akcję strażaków.

Do momentu przyjazdu karetki strażacy ułożyli ofiary wypadków na deskach ortopedycznych, nakryli kocami. Przez kilkadziesiąt minut leżały w takim stanie na asfalcie, przy siąpiącym deszczu. Według obserwacji naszego reportera pierwsza karetka przyjechała po około 20 minutach od zdarzenia.

- Sprawdziliśmy, że karetka przyjechała 18 minut od zgłoszenia. Do Kostrzyna musiała przyjechać karetka z Witnicy, bo jedyna kostrzyńska karetka wiozła w tym czasie pacjenta z udarem do Gorzowa - mówił nam w poniedziałek dyrektor biura wojewody.

Problem z karetką jest od lat

O tym, że w Kostrzynie brakuje dodatkowej karetki, pisaliśmy wielokrotnie. Problem jest bowiem wieloletni.

W listopadzie 2011 przy ul. Orła Białego doszło do brutalnego napadu na punkt lotto. Karetki nie było przez kilkadziesiąt minut, bo załoga była na innej akcji. Kobiety nie udało się uratować. W marcu 2014 r. doszło do podobnej sytuacji. Gdy przy jednej z kostrzyńskich firm zasłabł kierowca ciężarówki, karetka była na akcji i trzeba było wzywać karetkę z Dębna, która przyjechała po 36 minutach. Rok później, gdy 12-latek oblał się wrzątkiem i miał dotkliwe rany, rodzinie chłopca poradzono, żeby schłodziła ranę i własnym transportem przyjechała do szpitala. Wtedy też nie było karetki. Dramatyczne chwile przeżywała też rodzina 19-letniej dziewczyny we wrześniu 2016. Po tym, gdy 19-latka zasłabła, karetki nie było nie tylko w Kostrzynie, ale także w Witnicy, z której karetka zazwyczaj przyjeżdża w takiej sytuacji. Wtedy do przyjazdu karetki z Dębna dziewczynę reanimował sąsiad.
Podobne przykłady można mnożyć, są niemal co kilka miesięcy.

Wojewoda - za, ministerstwo - przeciw

Zabiegi o drugą karetkę w Kostrzynie prowadzone są od lat. Zabiega i miasto, i szpital, i służby wojewody.
- Jesteśmy w stanie zorganizować karetkę i zapewnić jej obsługiwanie, ale ona musi zostać wpisana do systemu, o czym decyduje ministerstwo zdrowia - mówi Marta Pióro, rzeczniczka grupy Nowy Szpital, do którego należy szpital w Kostrzynie.

- W tym roku ma być przeprowadzona reorganizacja jednostek pogotowia ratunkowego. Chcemy, aby przy tej okazji zapadła decyzja o drugiej karetce dla Kostrzyna - mówi K. Zieleński, dyrektor biura wojewody. W zeszłym roku służby wojewody chciały drugiej karetki dla Kostrzyna, lecz w ministerstwie zdrowia uznano, że jest ona niepotrzebna. - Będziemy przekonywać, że jednak jest zasadna - mówi Zieleński.

Po niedzielnym wieczornym wypadku policja zatrzymała już prawo jazdy 61-letniemu kierowcy i prowadzi postępowanie karne. O tym, czy zostanie ono zwrócone kierowcy, zdecyduje sąd.
- Sprawcą wypadku był mieszkaniec Kostrzyna. Dla niego nie mogło być zaskoczeniem, że w tym miejscu ul. Sikorskiego jest przejście dla pieszych - mówi podisnp. Marek Waraksa, naczelnik wydziału drogówki. Dodaje, że 61-latek był trzeźwy.

Obrażenia nie są lekkie

Z trójki potrąconych nastolatków (przez przejście szła czwórka, ale jeden chłopak zdążył przejść przed samochodem) najbardziej ucierpiały dziewczęta. Obrażenia są poważne. Jedna z dziewczyn na złamaną kość podudzia, a druga - kość krzyżową.
Władze Kostrzyna chcą, by przejście, na którym doszło do wypadku, było doświetlone. Za ulicę Sikorskiego odpowiada Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, więc władze miasta same nie mogą doświetlić przejścia. Jak mówił nam wczoraj burmistrz Andrzej Kunt, miasto zamierza poprosić GDDKiA o doświetlenie, a jeśli generalna dyrekcja nie będzie mogła tego zrobić, wówczas w grę wejdzie podpisanie porozumienia, by Kostrzyn mógł zrobić to sam.

Kostrzyńska ul. Sikorskiego w ostatnich godzinach była bardzo pechowym miejscem. W poniedziałek około 7.00, a więc pół doby po potrąceniu nastolatków, doszło na niej do potrącenia około 50-letniej kobiety.

Czytaj również:
Koronawirus. Trzykrotny wzrost zakażeń w Gorzowie!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto