Szok! W Gorzowie co dwunasty pasażer autobusu lub tramwaju jeździ na gapę!

Ta dane mogą szokować! W gorzowskich autobusach i tramwajach „na gapę” jeździ bowiem 8,1 proc. pasażerów. Tak wynika z raportu po badaniach, które były prowadzone w kwietniu i w maju tego roku. Jak czytamy w tym dokumencie, odsetek „gapowiczów” może być jeszcze wyższy, bo pod wpływem wiedzy o badaniach część z nich decyduje się na zakup biletu.
To, że w Gorzowie jest problem z „gapowiczami”, doskonale widać, gdy przyjrzymy się danym z wiosennych badań w autobusach i tramwajach.

Poprzednie takie badania wykonano w Gorzowie w 2014. Wtedy wpływy ze sprzedaży biletów wynosiły 18,419 mln zł. Z kolei w całym zeszłym roku sprzedano biletów na kwotę 10,723 mln zł. W ciągu siedmiu lat spadek jest więc na poziomie prawie 42 proc.
Aż takiego spadku nie ma jednak, gdy przyjrzymy się danym dotyczącym pasażerów. W ciągu miesiąca autobusami i tramwajami jeździ dziś średnio 1,585 mln osób. Tymczasem w 2014, gdy robiono poprzednie badania w pojazdach MZK, jeździło nimi średnio 1,904 mln osób. Spadek wynosi więc „tylko” 16,8 proc. Różnica jest widoczna gołym okiem.

Owszem, na mniejsze wpływy z biletów z pewnością ma wpływ wprowadzenie biletu miesięcznego za 29 zł (m.in. dla seniorów i uczniów), a także 10-procentowy rabat dla tych, którzy kupują bilety okresowe przez aplikację mobilną w smartfonach. Z biletów przez aplikację korzysta jednak najwyżej co trzeci pasażer, seniorzy mają ulgę tylko do 70. roku życia (bo później jeżdżą za darmo), a dzieci i młodzież bardzo często nie muszą dojeżdżać do szkoły (bo w wielu przypadkach mają ją na osiedlu).

Jak wynika z raportu, odsetek „gapowiczów” w Gorzowie jest dwukrotnie większy niż w innych miastach Polski! Szokować może jeszcze coś innego:
„W trakcie prowadzonych badań pasażerowie powszechnie zwracali ankieterom uwagę na znikomą częstość i niską efektywność (mała liczebność grup kontrolerskich i niewielka stanowczość) prowadzonej kontroli” - czytamy w raporcie z badań.
Ze sporządzonych wiosną ankiet wynika, że „gapowicze” zdają sobie sprawę, iż o ile w dni powszednie jest większa szansa na kontrolę, o tyle w weekend - niewielka. W soboty bez biletu jeździ aż 10,5 proc. pasażerów! W dni powszednie - 7,7 proc.
Skoro wpływy z biletów wynoszą 10,7 mln zł, a odsetek „gapowiczów” to 8,1 proc., wychodzi, że osoby jeżdżące bez biletu okradają miasto na 800-900 tys. zł rocznie. To kwota nawet dwuipółkrotnie wyższa od tej, którą miasto wydaje na kontrolerów. Zatrudnienie przez miasto dwóch pracowników na stanowisku kontrolerów oraz umowa z firmą zewnętrzna kosztuje 374 tys. zł. Przez cały zeszły rok wykonali oni 35 131 kontroli. Umowa na kontrole kończy się w połowie kwietnia 2023. Urzędnicy szykują się już do przetargu na kolejną.

- Jesteśmy bogatsi o szereg doświadczeń na bazie współpracy z firmą, która aktualnie realizuje umowę na kontrolę biletową. Zakładamy, że wspomniane doświadczenia pozwolą efektywniej wykorzystać kolejnego wykonawcę usług. Miasto posiada obecnie wyniki badań marketingowych, które wskazują na liczbę gapowiczów na poszczególnych liniach. Pozwolą one na kierunkowe działania w zakresie kontroli biletowej - informuje Dariusz Wieczorek z wydziału promocji i informacji.
Zmiany w kontrolach będą więc dopiero wiosną.

Czytaj wieczorem:
Za chwilę na Europejskie ma wjechać autobus, ale zatoki dla niego... do dziś nie ma