Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sztuka wyniesiona na ulicę. To oni tworzą barwną historię gorzowskich murali

Magdalena Marszałek
Magdalena Marszałek
Jeszcze kilka lat temu sztuka uliczna uznawana była za akt wandalizmu, ale dziś wzbudza zachwyt.
Jeszcze kilka lat temu sztuka uliczna uznawana była za akt wandalizmu, ale dziś wzbudza zachwyt. ARToteka
Przez lata sztuka uliczna uznawana była jedynie za akt wandalizmu. Dziś wzbudza zachwyt i staje się coraz bardziej zauważalnym i ważnym elementem otaczającej nas przestrzeni. Tak jest w Gorzowie, gdzie wielkoformatowe malowidła tworzone na murach domów i kamienic zwracają uwagę na konkretne miejsce i jego historię, stając się tym samym nietypowym przewodnikiem po mieście. A spora w tym zasługa grupy kilku lokalnych zapaleńców.

Ubarwić miejską przestrzeń

Artoteka to miejsce i ludzie. To zbiór indywidualności, które tworzą zgrany zespół i wzajemnie się uzupełniają. Tak mówią o sobie członkowie gorzowskiej grupy artystów, którzy na swoim koncie mają sporo dobrze znanych mieszkańcom prac.

Te początki nie były łatwe, bo często byliśmy odbierani przez mieszkańców w specyficzny sposób. Rzeczywiście wciąż gdzieś jest taka świadomość w społeczeństwie, że tego typu prace to są tylko jakieś chuligańskie bohomazy bez wyrazu. I warto to odróżnić, bo mural i typowy street art, czy inaczej mówiąc graffiti, to w zasadzie przeciwstawne pojęcia. Street art odnosi się zazwyczaj do niezależnej i spontanicznej działalności w przestrzeni publicznej. Mural niesie natomiast konkretne przesłanie i nakłania do podejmowania dialogu - tłumaczy Rafał Żuk z Artoteki.

Ale od czasu, kiedy mieszkańcy ze sporą rezerwą podchodzili do artystycznej wizji gorzowskich twórców, sporo się zmieniło. Dziś z entuzjazmem reagują na pomysły uczynienia miejskiej przestrzeni ciekawszą, ładniejszą i bardziej oryginalną.

Gorzów często postrzegany jest jako takie szaro-bure miasto, w którym niewiele się dzieje. A my chcemy to zmienić. Dlatego bardzo nas cieszy, że nie tylko sami ludzie, ale też miasto otwiera się na tego typu realizacje i coraz częściej zastępuje banery czy billboardy reklamowe czymś, co jest ręcznie malowane, a przy okazji daje się wyrazić tym, którzy to kochają i mogą w taki właśnie sposób kolorować i ubarwiać publiczną przestrzeń - mówi Krzysztof Ostrowski.

Historia uwieczniona na ścianach

W ubiegłym roku przy ulicy Jerzego pojawił się mural, który przenosi do miasta sprzed stu lat. Dzieło powstało w oparciu o rysunki gorzowskiego malarza i grafika Romana Picińskiego. Twórcy z Artoteki wiernie odzwierciedlili na nim popiersie Hermanna Pauckscha, który w 1843 roku założył Zakład Budowy Maszyn i Odlewni na Zawarciu, a także ufundował fontannę, która stanęła na placu przy katedrze. Kiedy tylko zeszli z rusztowania, to niemal od razu rozpoczęli pracę nad kolejnym muralem. Ozdobili kamienicę przy ulicy Przemysłowej, na której namalowali przedwojenną spółdzielczą kamienicę pracowniczą. Ta została wybudowana jako jedna z wielu w ramach programu budowy domów wielorodzinnych dla pracowników Jutefabrik, czyli późniejszej Silwany.

- Bardzo nas ucieszyło to zlecenie, bo pozwoliło pokazać się mieszkańcom z tej dobrej strony, co było taką wartością dodaną, ale przede wszystkim ważna była tematyka, która porusza wiele pokoleń w mieście i zachęca do refleksji. Ludzie przechodzą obok, zatrzymują się, oglądają i rozmawiają. Te prace nawiązują do czegoś konkretnego, o czymś konkretnym mówią, o czymś też przypominają, a tym samym skłaniają do dyskusji - mówi Rafał Żuk.

Swoistą trylogię stworzył natomiast kolejny malunek, który powstał przy ulicy Kolejowej. Tam Artoteka na ścianę przeniosła rysunek budynków Mechanicznej Fabryki Sieci z końca XIX wieku oraz pochodzący z 1913 roku budynek zakładów Gustawa Schroedera.

Wykreślanka, która zabiera do przeszłości

Sporo historycznych odniesień znaleźć można także w ostatniej z prac, którą Artoteka stworzyła na ścianie jednego z bloków na gorzowskim osiedlu Piaski. To mural, który na pierwszy rzut oka wygląda jak zbiór przypadkowych liter, ale wystarczy tylko dokładnie im się przyjrzeć, a wtedy okazuje się, że tworzą konkretne wyrazy.

- Pomyślałem, że warto stworzyć taki mural, jakiego do tej pory jeszcze nie było. I to się udało, bo choć on nie jest mocno kolorowy czy graficzny, to jednak przyciąga uwagę i skłania do refleksji. Taki też był nasz cel, aby zachęcać do wspominania oraz łączyć pokolenia. Rodzice albo dziadkowie, którzy przyjdą tu ze swoimi dziećmi czy wnukami, mogą odgadywać ukryte słowa i opowiadać im o tych miejscach, które sami dobrze pamiętają, a których już nie ma - tłumaczy Krzysztof Ostrowski.

Wyrazy trzeba samodzielnie znaleźć, a to wcale nie jest takie proste, bo twórcy muralu ukryli ich całkiem sporo. Z ponad trzystu namalowanych liter ułożyć można nawet pięćdziesiąt słów. Są tu między innymi nazwy dawnych zakładów pracy, sklepów, obiektów i atrakcji, które niegdyś były dobrze znane i popularne, ale dziś nie ma ich już na mapie Gorzowa.

Więcej o tym przeczytasz tutaj: Mural, który zabiera do przeszłości. Takie nietypowe malowidło powstało w Gorzowie

Sztuka pod gołym niebem

Prawdziwą galerię ulicznej twórczości można swobodnie i bez żadnych opłat oglądać pod jednym z gorzowskich mostów. To Filary Sztuki, gdzie na ogromnych betonowych słupach znajduje się niezwykła ekspozycja portretów i podobizn osób znanych z historii, literatury, muzyki, sportu, filmu i bajek.

Postaci, które tam powstają są istotne dla nas, albo takie, które pełnią jakąś ważną rolę w rożnych dziedzinach życia. Niekiedy to jest taki hołd, dla tych, których chcielibyśmy w pewien sposób upamiętnić. Tak było w przypadku Krzysztofa Krawczyka, bo jego wizerunek też uwieczniliśmy na jednym z filarów - mówi Krzysztof Ostrowski. - Sami byliśmy zdziwieni, kiedy kilka dni ponownie się tam pojawiliśmy i zobaczyliśmy pod tym portretem kwiaty i znicze. Nie było to naszym celem, ale ludzie zrobili z tego miejsca pomnik - dodaje Rafał Żuk.

W połowie lutego na jednej z kolumn znalazła się także podobizna zmarłego pod koniec stycznia Henryka Jerzego Chmielewskiego, czyli kryjącego się pod pseudonimem Papcio Chmiel, autora kultowego komiksu "Tytus, Romek i A'Tomek".

Przeczytaj również: Krzysztof Krawczyk ma swój mural w Gorzowie! Można go zobaczyć na jednym z Filarów Sztuki

Jest też mural... ekologiczny

Najmłodsze "dziecko" Artoteki to malowidło, które powstało na ścianie kamienicy przy ulicy Przemysłowej. Nowy mural to jeden ze zwycięskich projektów zgłoszonych do budżetu obywatelskiego. Co ciekawe, mieszkańcy mogli nie tylko zdecydować, że mural powstanie, ale też jak dokładnie będzie wyglądał. Wystarczyło tylko wziąć udział w specjalnie zorganizowanym konkursie i przygotować projekt, który spełnia jeden warunek - nawiązuje do tematyki proekologicznej. Jakie są efekty? To okaże się już w sobotę (30 października), bo właśnie wtedy odbędzie się oficjalne odsłonięcie muralu połączone z warsztatami artystycznymi i ekologicznymi.

Obecnie w Gorzowie znajduje się już dziewięć wielkoformatowych murali i kilkadziesiąt mniejszych prac stworzonych przez Artotekę.

Zobacz też:

WIDEO: Tak w 2013 roku powstawał jeden z gorzowskich murali

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sztuka wyniesiona na ulicę. To oni tworzą barwną historię gorzowskich murali - Gazeta Lubuska

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto