"To już nie jest śmieszne". Pociąg z Kostrzyna do Gorzowa spóźnił się... "tylko" 105 minut!

Środa 6 września to trzeci dzień nowego roku szkolnego. To też trzeci dzień, w którym uczniowie nie mają jak na czas dojechać na lekcje, a starsi do pracy.
- To już są robione żarty z ludzi. Nikomu jednak nie jest do śmiechu. Gorzów to miasto wojewódzkie, a tu takie cyrki. Miałam dziś pojechać z Gorzowa do Kostrzyna o 9.33, ale pociąg do tej pory nie przyjechał – mówiła nam w środę po 11.00 Czytelniczka Agnieszka. Jak sprawdziliśmy, połączenie, którym chciała pojechać, zostało odwołane i wprowadzona została zastępcza komunikacja autobusowa.

Opóźnienia pociągów są coraz większe. Jeszcze w poniedziałek 4 września wynosiły one m.in. 33 minuty czy 63 minuty. W środę zaczęły sięgać nawet dwóch godzin!
Pierwszy pociąg z Kostrzyna przez Gorzów do Krzyża jest w rozkładzie jazdy o 5.47. W środę wyjechał on o… 7.32, a więc ze 105-minutowym opóźnieniem. Jeśli któryś z uczniów chciał nim dojechać do szkoły w Gorzowie, to na gorzowskim dworcu mógł z niego wysiąść o 8.12. Wcześniej dojechać do Gorzowa pociągiem od strony Krzyża się nie dało!

Opóźnienia pociągów rosną. Ten skład, który wyjechał z Kostrzyna 105 minut po czasie, w przeciwnym kierunku „złapał” kolejne minuty poślizgu. Do Kostrzyna przyjechał bowiem ze… 116-minutowym opóźnieniem.

We wtorek, gdy odbieraliśmy sygnały od spóźniających się do szkół uczniów i ich rodziców, zadaliśmy w Polregio pytania dotyczące spóźnień lub odwoływania pociągów. Pytaliśmy o połączenia na trasach: Kostrzyn – Gorzów – Krzyż oraz Gorzów – Międzyrzecz – Zbąszynek.
- 4 oraz 5 września zostało odwołanych sześć spośród 28 pociągów w tych kierunkach. Powodem takiego stanu rzeczy jest sytuacja taborowa, z jaką mierzy się zakład – opowiedział nam w środę 6 września Paweł Nijaki, rzecznik prasowy lubuskiego oddziału Polregio.

- W przeważającej większości powodem braku dostępności pojazdów do obsługi tras Kostrzyn – Krzyż i Gorzów – Zbąszynek są naprawy gwarancyjne oraz naprawy wyższego poziomu utrzymania. Powodem braku możliwości właściwej eksploatacji pojazdów są też pojawiające się kilka razy w tygodniu zdarzenia losowe, na przykład kolizje ze zwierzyną leśną lub kolizje na przejazdach kolejowych. To sytuacje niemożliwe do przewidzenia przez przewoźnika – mówił nam rzecznik Nijaki.

Gdy przed wakacjami na kolei była zapaść (nie tylko nie jeździła część szynobusów, ale nie było nawet komunikacji zastępczej), kolej ogłosiła po niej plan naprawczy. Napisane w nim było, że do końca lipca miało zostać przywróconych do eksploatacji dziesięć szynobusów, dodatkowo miało być wypożyczonych pięć kolejnych pojazdów spalinowych, a na tory miały wyjechać nawet skład wagonowy. Jak zatem kolej ocenia wdrożenie planu naprawczego?

- On cały czas jest systematycznie wdrażany przez pracowników zakładu, jednakże jest to plan długofalowy, na którego efekty musimy jeszcze poczekać. Sytuacja na linii 203, która systematycznie jest stabilizowana przez zakład, w tym miesiącu ulegnie poprawie – zapowiada rzecznik Nijaki. W jaki sposób ma się ona poprawić? Na tory mają wrócić kolejne szynobusy po przeglądach.

Czytaj również:
Łatwiej trafić szóstkę w totka niż skorzystać z pociągu w Gorzowie? Kolejne kłopoty na kolei