Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

- To nie jest liga podwórkowa. Niektórzy muszą zrozumieć, że nikt się przed nami nie położy - mówił trener Stilonu Gorzów Kamil Michniewicz

Redakcja
Trener Stilonu Kamil Michniewicz nie mógł być zadowolony po ostatnim meczu kontrolnym.
Trener Stilonu Kamil Michniewicz nie mógł być zadowolony po ostatnim meczu kontrolnym. archiwum prywatne
Trener gorzowian Kamil Michniewicz dawno nie był tak zdenerwowany, jak po przegranym 0:5 sparingu z Lechią Zielona Góra. Szkoleniowiec Stilonu był zły na swoich zawodników, którzy popełniali juniorskie błędy. Już w sobotę 18 lipca czwartoligowiec zmierzy się z Pogonią Skwierzyna w 1/8 finału lubuskiego Pucharu Polski. Rywalem zielonogórzan będzie ZAP Syrena Zbąszynek.

Trenerze, z czego wynikała tak duża dysproporcja w grze waszego zespołu w pierwszej i drugiej połowie?
- Przede wszystkim ze zmian. W pierwszej połowie tempo meczu było naprawdę fajne, mimo tego, że popełniliśmy karygodne, wręcz juniorskie błędy. Po przerwie nasza gra nie wyglądała dobrze i nie mamy się co oszukiwać. Nie dojechaliśmy na to spotkanie. Może na boisku pojawiło się zbyt dużo młodych twarzy. Musimy jeszcze sięgnąć po doświadczenie. Szkoda, że w tym meczu nie zagrali Piotrek Majerczyk i Krzysiek Kaczmarczyk. Jest to dla nas lekcja na całą rundę, bo jeżeli chcemy walczyć o awans, to musimy mieć szeroką ławkę ludzi o zbliżonym poziomie. Na dzisiaj tak jeszcze nie jest.

Błędy mogły wynikać z braku zrozumienia się zawodników?
- Nie chciałbym tego niczym usprawiedliwiać. Na początku meczu mieliśmy dwie fajne sytuacje i powinniśmy prowadzić. Straciliśmy gola po naszym rozpoczęciu gry, gdzie podaliśmy rywalom piłkę pod nogi. To są błędy juniorskie. Szczególnie w wyprowadzeniu piłki. Nie możemy mówić, że nie jesteśmy zgrani i się ze sobą nie rozumiemy, bo ci zawodnicy pracują ze sobą już trochę czasu. Musimy wymagać od siebie zdecydowanie więcej.

W okresie przygotowawczym wasze wyniki nie napawają optymizmem. Jak trener oceni samą grę zespołu w dotychczasowych sparingach?
- Niedługo zaczynamy grę o stawkę. Zależy nam, aby gra wyglądała o niebo lepiej, niż w Zielonej Górze. Na tym możemy zakończyć. Przygotowania rządzą się swoimi prawami. Wykonaliśmy dużo pracy. Podczas gier kontrolnych mieliśmy sporo zawirowań personalnych. Nic nas nie tłumaczy. Na ten moment wyglądamy słabo.

Co można poprawić w ciągu kilku dni?
- Przede wszystkim mentalność. Naszym problemem jest decyzyjność. Podejmujemy decyzje, które są karygodne. W pierwszej połowie wyszliśmy silniejszą jedenastką, gdzie nie decydowały umiejętności indywidualne, tylko głowa. Nie traciliśmy bramki w wyniku „rozklepania” przez rywali, tylko przez błędne decyzje. Powiedzieliśmy sobie kilka męskich słów w szatni. Lechia pokazała nam doświadczenie i skutecznie nas wypunktowała.

Mentalność będzie potrzebna szczególnie na boiskach czwartej ligi, gdzie w każdym meczu będziecie uważani za faworyta.
- Zgadza się. Głowa musi być na zupełnie innym poziomie. Dobrze, że ten zimny prysznic przydarzył się już teraz, bo nie możemy sobie pozwolić na więcej błędów. Co niektórzy zrozumieją, że żarty się skończyły. To nie jest liga podwórkowa. Nikt się przed nami nie położy i tutaj trzeba się mocno napracować, żeby regularnie punktować. O to wcale nie będzie łatwo.

Wasza kadra może zostać jeszcze wzmocniona?
- Tak. Szukamy doświadczonych zawodników do formacji ofensywnej. Mam nadzieję, że uda się jeszcze kogoś pozyskać, bo ewidentnie brakuje nam siły rażenia z przodu.

WIDEO: Ireneusz Maciej Zmora i Stilon Gorzów

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto