Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tramwaje są duże i ciężkie. Ale kierowcy w Gorzowie wciąż ich nie zauważają

Magdalena Marszałek
Magdalena Marszałek
Kierowcy wciąż wjeżdżają pod tramwaje w Gorzowie.
Kierowcy wciąż wjeżdżają pod tramwaje w Gorzowie. Fot. Czytelnik Piotr
Kolizje samochodów z tramwajami należą do najbardziej niebezpiecznych. To dlatego, że tramwaj wypełniony pasażerami waży około czterdziestu ton, więc w starciu z takim kolosem osobowe auto nie ma żadnych szans. Gorzowscy kierowcy niby to wiedzą, a mimo to regularnie pod tramwaje wjeżdżają.

Rośnie liczba zdarzeń

Tramwaje w Gorzowie są na torach od ponad stu lat, ale wciąż zdarzają się kierowcy, którzy wydają się zaskoczeni ich obecnością w mieście. I choć do wypadków czy kolizji samochodów z tramwajami dochodziło już wcześniej, to jednak w ostatnim czasie stały się one prawdziwą plagą. W tym roku doszło już do dwudziestu dziewięciu takich zdarzeń.

Przez pewien czas była już taka stagnacja, bo zatrzymało się to na takim poziomie, na jakim było, ale na początku grudnia znów zaobserwowaliśmy zwiększoną liczbę tych kolizji. Obecnie mamy już blisko trzydzieści takich zdarzeń z udziałem tramwajów, z czego cztery są zawinione przez motorniczych, a dwadzieścia pięć spowodowały pojazdy obce, którymi najczęściej są samochody osobowe - mówi Marcin Pejski, rzecznik prasowy Miejskiego Zakładu Komunikacji w Gorzowie.

Niedawno kolizji było tak dużo, że unieruchomionych zostało osiem z czternastu nowych, niskopodłogowych tramwajów. A każdy taki uszkodzony i wyłączony z użytkowania pojazd to duży problem dla Miejskiego Zakładu Komunikacji w Gorzowie.

Ten problem jest mniejszy w przypadku tak zwanych helmutów, bo tam najczęściej zniszczeniu ulegają zderzaki i jesteśmy w stanie szybko to naprawić. Ale sprawa komplikuje się w przypadku nowych tramwajów, które są wykonane z modułów. Jeżeli taki moduł ulega uszkodzeniu, to musimy czekać na wykonanie nowego, więc czas naprawy takiego tramwaju wydłuża się nawet do dziesięciu tygodni - tłumaczy Marcin Pejski.

Opłakana w skutkach była październikowa kolizja tramwaju z autobusem należącym do innego przewoźnika, do której doszło przy ulicy Warszawskiej. Uszkodzenia tramwaju są na tyle poważne, że być może jego naprawa nie będzie możliwa na miejscu i wagon będzie musiał zostać przetransportowany do producenta w Bydgoszczy.

Winna nieuwaga i gapiostwo?

Dlaczego kierowcy na dobrze widocznych i właściwie oznakowanych przejazdach tracą głowę i pakują się pod prawidłowo jadący tramwaj? Przyczyna najczęściej jest prozaiczna. To rozkojarzenie lub zwykłe gapiostwo.

Najczęściej kierujący samochodami osobowymi tłumaczą, że po prostu nie zauważyli tramwaju. Być może myślą, że on nie jest dla nich zagrożeniem. Ale ta chwilowa nieuwaga może dużo kosztować, bo samochód w zderzeniu z tramwajem jest na przegranej pozycji. Tramwaj ma drogę hamowania wynoszącą nawet sześćdziesiąt metrów i nawet jeśli motorniczy zauważy niebezpieczeństwo, to często nie jest w stanie zatrzymać pojazdu - mówi Marcin Pejski.

Czy jest więc sposób na takich niefrasobliwych kierowcy wykonujących niespodziewane i niebezpieczne manewry?

Ważne, aby kierowcy pokonując torowisko tramwajowe zachowywali się dokładnie tak, jak na przejeździe kolejowym, czyli zawsze najpierw zatrzymali auto i upewnili, że mogą bezpiecznie przejechać - radzi.

Do wypadków z udziałem tramwajów najczęściej dochodzi przy ulicy Warszawskiej, Walczaka oraz na skrzyżowaniu ulic Kazimierza Wielkiego z Kukuczki.

Zobacz również:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Parada Motocyklistów w Łodzi

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto