Trzymamy kciuki za Bartosza Zmarzlika, ale nie wywieramy presji. Falubaz Zielona Góra po katastrofie we Wrocławiu musi ratować sezon

Ależ frajdę sprawił w sobotę kibicom żużla Bartosz Zmarzlik! W Grand Prix w Vojens karty miał rozdawać Leon Madsen, a tu proszę... Duński asior od początku miał olbrzymie problemy i nawet nie wjechał do półfinałów. Ale problemy Madsena nie są naszymi problemami. Bo tymczasem Zmarzlik nie schodził poniżej 2-punktowej zdobyczy na bieg, a w końcówce tak podkręcił sprzęcicho, że rywale mieli kłopot z załapaniem się na szprycę. Efekt? Bezdyskusyjne zwycięstwo w turnieju GP (trzecie w tym sezonie) i zbudowana nielicha przewaga nad rywalami w wyścigu o tytuł mistrza świata. W tej gonitwie żużlowiec Stali Gorzów oczywiście mknie na czele stawki, na drugie miejsce wysforował się Emil Sajfutdinow (9 punktów straty), a na trzecie spadł Madsen (11 punktów straty). „Proszę, nie wywierajcie presji” - zaapelował na gorąco Zmarzlik w rozmowie ze „Sportowymi Faktami”. Presji nikt nie chce wywierać, ale apetyt na mistrzowski tort jest olbrzymi. W niedzielę rozmawiałem o tym z kibicem Falubazu Zielona Góra. Rzucił otwartym tekstem, że trzyma kciuki za Zmarzlika, bo przecież nie może być inaczej. I o to chodzi! I na tym to polega! CZYTAJ DALEJ ---------->