Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uniewinnienie za furgonetkę. Jakie argumenty miał sędzia?

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
Furgonetka antyaborcyjna stoi przed szpitalem od 12 lutego 2020. Już 3 marca 2020 sprawą zajął się sąd. Wyrok uniewinniający zapadł 12 stycznia 2021.
Furgonetka antyaborcyjna stoi przed szpitalem od 12 lutego 2020. Już 3 marca 2020 sprawą zajął się sąd. Wyrok uniewinniający zapadł 12 stycznia 2021. Jarosław Miłkowski
Sędzia Roman Makowski uniewinnił właściciela furgonetki antyaborcyjnej sprzed szpitala w Gorzowie. Jak uzasadnił swoją decyzję? Oto nasza relacja z sądu!

- Cieszę się, że wyrok sądu potwierdził konstytucyjne prawo do wyrażania swoich poglądów i myśli. Ta kampania, która jest prowadzona przed szpitalem, jest po to, by budzić ludzkie sumienia. Wizerunki, owszem, są drastyczne, ale one są po to, by te ludzkie sumienia poruszyć - mówił nam we wtorek 12 stycznia Kazimierz Sokołowski, znany gorzowski przedsiębiorca, a zarazem obrońca życia. Sąd Okręgowy w Gorzowie uniewinnił go w sprawie dotyczącej furgonetki antyaborcyjnej, którą dokładnie 11 miesięcy wcześniej postawił na parkingu przed szpitalem wojewódzkim.

O furgonetce pisaliśmy kilkakrotnie. Przypomnijmy zatem w skrócie: Sokołowski, który prowadzi myjnię Szaniec, jest wolontariuszem fundacji Pro - Prawo do życia. Zapytała ona gorzowską lecznicę o przeprowadzanie legalnych aborcji. Szpital odpowiedział, że w latach 2015-2019 przeprowadzono cztery takie zabiegi (dwa z nich zostały przeprowadzone na nienarodzonych dzieciach z zespołem Downa). 12 lutego 2020 Sokołowski postawił więc furgonetkę, na której są banery ze zdjęciem abortowanego w 22. tygodniu płodu i napisem: „W gorzowskim szpitalu wojewódzkim zabijają dzieci nienarodzone”. Samochód stoi do dzisiaj.

Na policję poszło niewielu

Furgonetka przed szpitalem wśród części osób wywołała oburzenie. Już pierwszego dnia pojawiły się nieprzychylne komentarze. W internecie przeciw banerom wypowiedziały się setki ludzi. Przez kilka dni nikt jednak nie zgłosił tego na policję. Zrobił to dopiero doktor Piotr Gajewski, znany chirurg dziecięcy.
- Ustawienie czegoś takiego przed szpitalem uważam za coś ordynarnego, prymitywnego, chamskiego i obskuranckiego. Domagam się, żeby władze spowodowały natychmiastowe usunięcie tego i wyciągnięcie konsekwencji karnych - mówił lekarz w lutym zeszłego roku. Później, niezależnie od niego, sprawę policji zgłosił jeszcze mężczyzna, który przychodził w odwiedziny do szpitala do matki a także przedstawiciel partii lewicowej.

Wyrok po 20 dniach

Sprawa furgonetki dosyć szybko znalazła się w sądzie. Już 3 marca 2020 gorzowski sąd rejonowy wydał tzw. wyrok nakazowy. Skazał obrońcę życia na 1 tys. zł grzywny.
Sokołowski nie zgodził się z wyrokiem (przy wydawaniu wyroku nakazowego nie wzywa się obwinionego) i odwołał się od niego. 18 sierpnia ruszył więc proces, w którym przedsiębiorca mógł bronić swoich racji.
- Kazimierz Sokołowski wywołał zgorszenie i zakłócił porządek publiczny - mówiła w jego trakcie policjantka, która była oskarżycielem publicznym.
Obrońca życia przekonywał jednak, że skoro ludzi nie gorszy zabijanie nienarodzonych dzieci, to tym bardziej nie może gorszyć widok zabitego dziecka.

Kara była wyższa

22 października zeszłego roku w sądzie rejonowym zapadł wyrok. Sędzia Anna Szulc uznała, że postawienie furgonetki z banerami antyaborcyjnymi „wypełnia znamiona wykroczenia i jest nieobyczajne”, a Sokołowski... dostał jeszcze wyższą karę niż ta, od której się odwoływał. To nie było już 1 tys. zł, a 1,5 tys. zł. Już wtedy było więc wiadomo, że będzie apelacja.
Co warte odnotowania, wyrok w pierwszej instancji zapadał w Gorzowie w momencie, gdy w Warszawie Trybunał Konstytucyjny uznał, że przesłanka eugeniczna, czyli wada płodu, jest w ustawie o aborcji niekonstytucyjna. Jeszcze tego samego dnia zaczęły się w Polsce pierwsze protesty uliczne, które trwały kilka tygodni.

Sokołowski: Staję w obronię dzieci
Przed odbywającą się 12 stycznia rozprawą apelacyjną Sokołowski sprawiał wrażenie spiętego. Na tyle, że kilka zdań, które wygłosił na sali rozpraw, miał spisane na kartce.
- Wyrokiem sądu pierwszej instancji czuję się bardzo pokrzywdzony. Jak można moją społeczną akcję informacyjno-edukacyjną porównywać do nieobyczajnego wybryku?! To, co zrobiłem i wciąż robię jako wolontariusz fundacji Pro - Prawo do życia, to kampania społeczna mająca na celu ratowanie dzieci nienarodzonych - odczytywał. - Proszę mnie nie karać za służbę w obronie najsłabszych i bezbronnych, którzy sami bronić się nie mogą - dodawał, prosząc o uniewinnienie.

Nieobyczajność z 1934 roku!

O uniewinnienie wnosił także mecenas Tomasz Burakowski, obrońca Sokołowskiego. Wytykał przy tym błędy, jakie jego zdaniem, popełnił sąd rejonowy.
- Odnośnie nieobyczajności sąd pierwszej instancji powołał się na wyrok Sądu Najwyższego z... 1934 r. Trudno zgodzić się, że to, co kiedyś było uznawane za nieobyczajne, dziś jest aktualne. Kampania, którą prowadzi obwiniony, ma na celu osiągnięcie określonego skutku. Nie można stwierdzić, że skoro część osób się z nią nie zgadza, to jest to czyn nieobyczajny. Wręcz przeciwnie! Ta kampania jest prowadzona po to, by wywarła jakiś skutek. Oczywistym jest więc, że znajdzie się grupa osób, którą obraz abortowanego płodu będzie obrażał lub gorszył - przekonywał. Adwokat punktował też zeznania jednego ze świadków: - To działacz polityczny, która prowadzi działalność odwrotną od obwinionego. Wskazywał, że zdjęcia płodu są dla niego gorszące, natomiast później organizował pikietę pod miejscem pracy obwinionego - mówił mecenas.

28 października zeszłego roku uczestnicy tzw. Strajku Kobiet zebrali się przed myjnią Szaniec, którą prowadzi obrońca życia. Przyszli tam, bo gdy półtora roku temu organizowany był w Gorzowie pierwszy Marsz Równości, Sokołowski zorganizował kontrmanifestację. 24 sierpnia 2019 tą samą trasą co marsz jeździły furgonetki, a z zamontowanych tam megafonów rozbrzmiewało m.in. hasło: „Homoseksualni ekstremiści na Zachodzie nawołują do legalizacji pedofilii”, a na bokach aut były m.in. napisy: „Homoseksualiści wielokrotnie częściej molestują dzieci”.

Skazany za coś innego

Na wyroku sądu rejonowego suchej nitki nie zostawił też uniewinniający Sokołowskiego sędzia Roman Makowski. - Sąd pierwszej instancji nie zachował się lojalnie wobec obwinionego i jego obrońcy, bo nie uprzedził o możliwości zmiany opisu czynu i kwalifikacji prawnej czynu. Oskarżonemu przypisano też inny czyn, niż był zarzucony - mówił 12 stycznia sędzia. Chodzi o to, że Sokołowski miał zarzut wywołania zgorszenia, a został skazany za nieobyczajny wybryk.

- Nie możemy powiedzieć, że zachowanie było nieobyczajne. Zachowania nieobyczajne mają podłoże fizjologiczne, seksualne, a zachowanie obwinionego takich znamion nie miało. Świadkowie mówili, że słyszeli rodziców, których dzieci na widok banerów pytały: „Co to jest?”, a rodzice nie wiedzieli, co odpowiedzieć. Trzeba edukować społeczeństwo, żeby wiedziało, jak reagować na takie wizerunki - uzasadniał wyrok uniewinniający sędzia. - Można przekroczyć granice powszechnie akceptowanych norm. Obserwujemy, jak nasza kultura się zmienia. Widzimy, jak następuje powszechna wulgaryzacja języka, brutalizacja zachowań... Ta nasza granica akceptowalności się przesuwa. Żeby przekaz był skuteczny, musi być mocny. Taka jest prawidłowość, bo to jest skuteczne. W ocenie sądu reguły przesuwają się na akceptację mocnych środków wyrazu - mówił sędzia Makowski.

Każdy ma prawo do wolności słowa

- Ta sprawa nie dotyczy poglądów na temat aborcji, bo każdy może mieć na nią swój pogląd. Ona dotyczy wolności słowa i tego, na ile możemy mocnym przekazem zabierać głos w sprawie. Bo to, że ona jest ważna, nie budzi wątpliwości. Widzieliśmy to po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Trzeba umożliwić stronom wypowiadanie się na ten temat. Z tego prawa korzysta obwiniony. Ono jest gwarantowane w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, w Karcie Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Wolność wypowiedzi jest fundamentem społeczeństwa demokratycznego - uzasadniał również swój wyrok sędzia.

Przeciwnik ma takie same prawa

Jak, zdaniem Sokołowskiego, z którego po uniewinnieniu z każdą minutą schodziło we napięcie, takie uzasadnienie wyroku mogą przyjąć zwolennicy aborcji?
- Normalnych ludzi taki wyrok powinien zadowolić. Ci, którzy są przeciwko życiu i oskarżają nas, że gorszymy, domagają się przecież przestrzegania prawa konstytucyjnego. Oni też chcą korzystać z prawa do zgromadzeń i do wyrażania poglądów - mówił naszemu dziennikarzowi po wyjściu z sali rozpraw.

A co z furgonetką przed szpitalem? Będzie stała teraz w nieskończoność?
- Nie wiem, czy będzie stała długo. Na razie stoi i jest świadectwem budzenia sumień - mówi Sokołowski. Regularnie, w każdą ostatnią niedzielę miesiąca, pod katedrą (wcześniej przed gorzowskim biurem PiS) organizuje różaniec przebłagalny za grzech aborcji. Robi to od końca kwietnia 2018 r. To już prawie trzy lata...

Czytaj również:
Pożar katedry obciąża straż pożarną? Surmacz pisze do prokuratury

WIDEO: Furgonetka antyaborcyjna w Gorzowie. Sąd uniewinnił jej właściciela

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto