Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Zielonej Górze grasuje… wilkołak? To od odgryzł rękę kobiecie? Nadchodzi „Sfora” – najnowszy kryminał Przemysława Piotrowskiego

Redakcja
Okładkę powieści Przemysława Piotrowskiego „Sfora” zaprojektował Dark Crayon
Okładkę powieści Przemysława Piotrowskiego „Sfora” zaprojektował Dark Crayon
Już w środę, 12 sierpnia 2020 r., trafi do sprzedaży najnowsza powieść zielonogórzanina Przemysława Piotrowskiego. Do rodzinnej Zielonej Góry znów przyjedzie, zwabiony makabryczną zbrodnią, komisarz Brudny.

„Sfora” (Wydawnictwo Czarna Owca) – kolejna po „Piętnie” powieść kryminalna Przemysława Piotrowskiego – której bohaterem jest komisarz stołecznej policji Igor Brudny to lektura, na którą czekają miłośnicy literatury sensacyjnej. Dość powiedzieć, że „Sfora” plasowała się w pierwszej trójce wyczekiwanych premier Empiku.

O czym jest „Sfora” Przemysława Piotrowskiego?

Z zarysu akcji: zimą w lesie pod Zieloną Górą ktoś natrafia na makabryczne znalezisko – ludzką rękę. Wstępne oględziny wskazują, że została ona… odgryziona przez człowieka. W Zielonej Górze narasta panika. W mediach pojawiają się pogłoski o grasującym w okolicach wilkołaku. Tymczasem śledczy trafiają na zmasakrowane zwłoki zaginionej niedawno zakonnicy. Kobieta została zamordowana, a jej ciało rozszarpały wilki…

Inspektor Romuald Czarnecki powołuje specjalną grupę dochodzeniowo-śledczą, w skład której wchodzą również Igor Brudny i Julia Zawadzka ze stołecznej policji. Talent i trudna przeszłość komisarza Brudnego po raz kolejny mogą okazać się nieocenione. Mimo zdecydowanych działań śledztwo komplikuje się coraz bardziej. Brudny musi ustalić, czy sprawca ma jakiś związek z sierocińcem sióstr hieronimek, w którym sam się wychowywał. Łowy dopiero się zaczynają…

Fragment powieści „Sfora” udostępniony przez autora powieści

"Jechał tu z twardym postanowieniem, że nie będzie wracał do przeszłości, ale gdy tylko stanął na skraju schodów wiodących do podziemi klasztoru, poczuł ucisk w żołądku. Oczami wyobraźni ujrzał wściekłe oblicze siostry Gwidony, która trzymając go za ucho, prowadziła w mrok piwnic.
– Tępy gówniarzu – syczała. – Komunię wyplułeś? Pana Jezusa? Nie wstyd ci?
– To nie ja! To nie ja! – bronił się mały Krzyś.
– Ty czy nie ty, pokuta się należy. A na pewno nie zaszkodzi takiemu małemu grzesznikowi jak ty.
– Ale to Pierun i Kwiczoł wypluli, a na mnie zrzucili winę. Przysięgam na Boga!
– I jeszcze wyzywasz imię Pana nadaremno! Już ja ci pokażę ty mały, nędzny, diabelski pomiocie!
Wzdrygnął się na wspomnienie wykrzywionej w gniewie twarzy Gwidony. Od kiedy pamiętał, wydawała mu się stara, brzydka i pomarszczona. Miała blisko osadzone małe oczy, haczykowaty nos i wielkie usta, przez co gdy rozwierała je w krzyku, przypominała miotającą zaklęcia wiedźmę. Zawsze z dyscypliną w ręku, której nie wahała się użyć wobec nawet kilkuletnich dzieci.
Brudny zszedł piętro niżej i włączył światło. Jarzeniówka syknęła i kilkukrotnie zamigotała na żółtawo, po czym niespodziewanie zgasła. Nigdy nie był przesądny, ale teraz złapał się na tym, że właśnie o czymś takim pomyślał. Nie najlepszy znak nie był jednak w stanie odwieść go od podjętej decyzji, dlatego wyciągnął z kieszeni płaszcza podręczną latarkę i włączywszy ją, ruszył do najniższych kondygnacji.

Zauważył, że zrobiło się chłodniej i bardziej wilgotno. Gdzieś z rury kapała woda, a ceglane ściany pokrywał grzyb. Trzy piętra pod ziemią zapanowała już niemal całkowita cisza, a odgłosy biegających i dokazujących na górze wychowanków placówki, zastąpiło truchtanie wszędobylskich szczurzych łapek. Brudny namierzył na ścianie kolejny włącznik, ale ten nie działał. Nie zastanawiając się dłużej, poświecił w szeroki korytarz wzdłuż którego znajdowały się niewielkie pomieszczenia. To głównie w nich Gwidona umieszczała niesfornych – w swoim mniemaniu oczywiście – wychowanków na czas pokuty. Zwykle ze świeczką, Pismem Świętym, kocem i wiaderkiem na odchody, czasem bez jedzenia, gdy uznała, że przewinienie wymaga przymusowej głodówki.
Brudny otworzył jedne z drzwi. Zawiasy zaskrzypiały i jego oczom ukazała się malutka piwniczka. Wydała mu się jeszcze mniejsza niż kiedyś. Miała nie więcej niż sześć metrów kwadratowych i w dzisiejszych czasach nie spełniałaby nawet warunków izolatki dla więźniów. Komisarz omiótł wnętrze światłem latarki. Pomieszczenie było całkiem puste, z wyjątkiem wiszącego na ścianie niewielkiego drewnianego krzyżyka. Brudny zbliżył się i przesunął po nim palcami. Wtedy zmurszałe drewno u góry krucyfiksu ukruszyło się i krzyżyk obsunął się tak niefortunnie, że ostatecznie, utrzymawszy się na dolnym gwoździu, wylądował w pozycji do góry nogami.

Kolejny zły omen?
Brudny mruknął pod nosem i skarcił się za tak zabobonne podejście. Nie wierzył w znaki, czarne koty, pechowe trzynastki i odwrócone krucyfiksy. Uważał to za stek bzdur, zresztą podobnie traktował wszystko, co przez lata próbowano mu wpajać w tej przeklętej placówce. Nienawidził hipokrytów, a właśnie w ludziach związanych z Kościołem, widział największy odsetek tych, którzy mówili jedno, a robili drugie. Gwidona należała do najbardziej ekstremalnych przykładów, podobnie jak dziesiątki księży pedofilów, których przed laty gościła w sierocińcu i którym bez najmniejszych oporów oddawała w ręce bezbronnych wychowanków.
Tępy gówniarzu…
Brudny poczuł, jak lodowaty dreszcz spłynął mu po kręgosłupie. Mógłby przysiąc, że ją usłyszał. Jakby właśnie nachyliła się nad jego uchem.
Gwidona. Stara, pomarszczona, gniewna.
Przez krótką chwilę zawahał się, ale szybko skarcił się w myślach. Obrócił się. Za plecami nie było nikogo. Nikt się nie czaił. Cisza i mrok."

Przemysław Piotrowski o powieści "Radykalni. Rebelia"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto