Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Warto Gorzów, drugi raz takiego fuksa jak w starciu z Polonią Nysa możesz już nie mieć...

Alan Rogalski
Alan Rogalski
AstroEnergy Warta Gorzów
AstroEnergy Warta Gorzów Alan Rogalski/archiwum
To był przedziwny mecz. AstroEnergy Warta stworzyła sobie dwie sytuacje strzeleckie (!) i obie wykorzystała, z czego jedną w szóstej minucie doliczonego czasu gry, wykorzystując rzut karny. To dało jej w spotkaniu z Polonią Nysa tylko i aż remis.

Paweł Krauz, Karol Gardzielewicz, Paweł Jachno i Piotr Majerczyk – tych podstawowych zawodników trener Mateusz Konefał postanowił posadzić na ławce rezerwowych, ale ich zmiennicy, to jest Maciej Grudziński, Jakub Duda, Oliwier Lazar i Brajan Burzyński, podobnie zresztą jak ich koledzy z pierwszego składu przez pierwsze czterdzieści pięć minut sprawiali wrażenie, że nie zależy im na obecności w wyjściowej jedenastce w kolejnych mecze.

Sobotnie spotkanie na stadionie OSiR-u przy ul. Olimpijskiej w pierwszej połówce toczone było w ospałym tempie, a nieliczni kibice mogli żałować, że w to pochmurne popołudnie nie wzięli ze sobą poduszek, bo nie sposób było uciąć sobie drzemkę. Na murawie, po prostu, wiało nudą. Brakowało nie tylko akcji podbramkowych czy sytuacji strzeleckich, ale również kilku dokładnych podań z rzędu. I to zarówno z jednej strony, jak i drugiej. Proszę sobie wyobrazić, że dotknięcia piłki przez Dariusza Szczerbala w pierwszej połowie chyba można było policzyć na palcach jednej ręki. I to oczywiście nie po uderzeniach Warty, a po jej dośrodkowaniach czy przebraniach akcji Polonii przez bramkarza. Ktoś by mógł napisać, że od patrzenia na tę grę aż bolały oczy czy też można było zmęczyć się od samego patrzenia na działania ofensywne naszych graczy… W każdym razie w tym marazmie bardziej wyrazisty był beniaminek i to on powinien prowadzić 2:0. W 10 min stuprocentową okazję zmarnował Kamil Popowicz, strzelając w dogodnej sytuacji z sześciu metrów nad bramką. A pół godziny później Michał Zimon najpierw trafił w słupek, a następnie z półwoleja z okolicy szesnastki tuż nad poprzeczką. Oskar Natorski w bramce bordowo-granatowych jeszcze kilka razy interweniował, ale nie były to interwencje godne odnotowania. Co ciekawe, sam Konefał zechciał pół żartem, pół serio ożywić ten senny pojedynek, bo w kolejnej potyczce przy Olimpijskiej dostał żółtą kartkę podważanie decyzji sędziowskich.

Tuż po przerwie szkoleniowiec warciarzy dokonał czterech korekt. Krystian Rybicki za Burzyńskiego, Krauz za Ufira, Gardzielewicz za Lazara, a Jachno za Dudę. Można było więc zakładać, że sztab trenerski Warty miał po prostu tak pomysłu na ten mecz, by zacząć teoretycznie słabszym składem, a skończyć go teoretycznie mocniejszym, wypuszczając na podmęczonych nyszan. Niemniej w 50 min mogło być już 3:0, licząc sytuacje sprzed przerwy. Popowicz stanął oko w oko z Natorskim. Bramkarz Warty zrobił "pajacyka", a napastnik Polonii uderzył tak, że futbolówka o dwa-trzy metry minęła prawy słupek bramki. Sześć minut później następny raz wiele nie brakowało, by piłka ugrzęzła w siatce gospodarzy. Ta o centymetry przeleciała tym razem obok lewego słupka, po strzale z prawej strony pola karnego.

Niemniej taktyka Konefała przyniosła w końcu skutek. Proszę sobie uwierzyć, że w 73 min jego podopieczni, a konkretnie wprowadzony Gardzielewicz oddali pierwszy strzał na bramkę Szczerbala i ten… od razu zakończył się golem. Ofensywny pomocnik Warty uderzył z dystansu, po ziemi, ale na tyle silnie, że bramkarz Polonii nie miał większych szans. I tak o to po bezbarwnej delikatnie mówiąc grze nasi objęli prowadzenie.

Ale sprawiedliwości, można powiedzieć, stało się zadość. Bielawski faulował w polu karnym zawodnika gości i w 81 min Alan Majerski rzut karny zamienił na bramkę. Za to Konefał ławkę rezerwowych na krzesełko na trybunach, bo tam go odesłał arbiter Paweł Maćkowiak ze Szczecina, po tym jak opiekun gorzowian dostał drugą żółtą kartkę za krytykę decyzji sędziego.

A to nie był koniec emocji. W 89 min główka z pięciu metrów Krystiana Pabiniaka i było 2:1 dla przyjezdnych! Jeszcze w doliczonym czasie, po błędzie Szczerbala, obrońca gości wybił futbolówkę z linii bramkowej i wydawało się, że miejscowych już na więcej nie będzie stać. Aż tu piłka zagrana na szesnastkę na tzw. aferę i zawodnik Polonii bezmyślnie taranuje przy wyskoku Gardzielewicza i mamy rzut karny! Jego skutecznym egzekutorem jest Krauz i w 96 minucie Warta mogła cieszyć się z bardzo szczęśliwego remisu, na którego z przebiegu gry w żadnym stopniu nie zasłużyła.

Usprawiedliwieniem jest na pewno środowa długa podróż z Wodzisławia, ale tak proste wytłumaczenie powinno być tym jedynym? Na to już musi odpowiedzieć sobie sztab. Z drugiej strony, za jakiś czas nikt o stylu nie będzie pamiętał, a punkt, choć nie trzy, wleciały na konto.

Po czterech kolejkach Warta ma pięć punktów, bo wygrała jeden mecz, jeden przegrała i dwa spotkania zremisowała. W tabeli jest w środku stawki.

AstroEnergy Warta Gorzów – Polonia Nysa 2:2 (0:0)

  • Bramki: Gardzielewicz (73), Krauz (90+6 - karny) - Majerski (81 - karny), Pabiniak (89).
  • Warta: Natorski – Grudziński , Gajda, Siwiński, Bielawski – Ufir (od 46 Krauz), Lazar (od 46 Gardzielewicz), Duda (od 46 Jachno), Marchel, Burzyński (od 46 min Rybicki) – Czerwiński.
  • Żółte kartki: Czerwiński, Konefał, Duda, Majerczyk, Bielawski.
  • Czerwona kartka: Konefał
Podprowadzające Stali Gorzów

Tak podprowadzające Stali Gorzów zachęcają do kibicowania żó...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto