Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z Gorzowa na Jasną Górą pielgrzymują już od 40 lat!

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
Ks. Krzysztof Kolanowski, na co dzień wikariusz w parafii św. Maksymiliana Kolbe, jest kierownikiem Gorzowskiej pielgrzymki na Jasną Górę od 2020 roku.
Ks. Krzysztof Kolanowski, na co dzień wikariusz w parafii św. Maksymiliana Kolbe, jest kierownikiem Gorzowskiej pielgrzymki na Jasną Górę od 2020 roku. Jarosław Miłkowski
- Na pielgrzymce nie ma profesorów, doktorów, pana czy pani. Są bracia i siostry - mówi ks. Krzysztof Kolanowski, kierownik Gorzowskiej pielgrzymki na Jasną Górę, która wyrusza w niedzielę 31 lipca. W tym roku obchodzi ona jubileusz.

Ile kilometrów dziennie może przejść człowiek?
- To już zależy od możliwości i kondycji [śmiech]. My na pielgrzymkach przechodzimy od dwudziestu kilku do trzydziestu kilku kilometrów dziennie.

A dlaczego akurat tyle? Przecież 20 km to się raptem w około cztery godziny idzie...
- Zgadza się. Tylko, że do przemarszu trzeba jeszcze doliczyć postoje, mszę świętą, modlitwę, niekiedy rozmowę z mieszkańcami. To wszystko zatem trochę trwa. Dzień pielgrzymkowy i tak jednak kończy się szybciej niż przed laty, gdy pielgrzymów szło dużo więcej niż teraz.

Jak zatem wygląda dzień na pielgrzymce?
- Przeważnie około 5.00 jest pobudka. Czasem jest ona nieco później, bo o 6.00. Czasem wcześniej, bo już o 4.30. Wszystko zależy od dnia i od tego, gdzie danego dnia zmierzamy. Oprócz naszej pielgrzymki idą także inne, więc wszystko musi być zaplanowane. Każda pielgrzymka jest w danej miejscowości co roku o tej samej porze.
Po pobudce jest pakowanie bagaży, wspólne śniadanie, około 6.00 - 7.00 msza święta, pożegnanie z mieszkańcami i ruszamy w drogę.

I jak ta droga wygląda?
- Rozpoczynamy ją od modlitwy „Godzinkami”. Później jest też chwila na rozmowy, konferencję, różaniec, Koronkę do Bożego Miłosierdzia. To wszystko jest w drodze, natomiast w czasie postoju niektórzy odmawiają też modlitwę brewiarzową. Do celu danego dnia przychodzimy najczęściej między 16.00 a 18.00. Po przyjściu jest obiadokolacja, przerwa, a dzień kończymy Apelem Jasnogórskim z mieszkańcami miejscowości, w której jesteśmy.

Tą pobudką o 5.00 to mnie ksiądz nie zachęcił. To przecież środek nocy... [śmiech]
- Ale z rana się lepiej idzie...

Właściwie to dlaczego ludzie chodzą na pielgrzymki?
- Chociażby dlatego, że panuje na nich dobra atmosfera i jest poczucie wspólnoty. Na nich nie ma „tytułów” - nie ma „profesorów”, „doktorów”, „księży”, czy „pana” oraz „pani” - tylko wszyscy są dla siebie siostrami i braćmi. Ludzie otwierają się ze swoimi problemami, intencjami. Jeden za drugiego się modli. W codziennym życiu ludzie tej tęsknoty pragną, chcą ją mieć, ale nie zawsze się ona trafi.

W tym roku mamy jubileusz 40-lecia Gorzowskiej pielgrzymki na Jasną Górę. Biorąc pod uwagę, że ludzie pielgrzymują od wieków, to jednak krótki okres...
- Pielgrzymka ma 40 lat, bo sama nasza diecezja ma dopiero pięć dziesięcioleci. Wcześniej, do 1972 roku, gdy na Ziemi Lubuskiej była administracja apostolska, ludzie chodzili w „centralnych” pielgrzymkach - albo w krakowskiej, albo, najczęściej, w warszawskiej.
Zorganizowania pielgrzymki z Gorzowa 40 lat temu podjął się śp. ks. Witold Andrzejewski. On był wielokrotnym uczestnikiem pieszych pielgrzymek z Warszawy (około 250 km, dziewięć dni). Z grupą kapłanów zdecydował się przetrzeć nowe szlaki i utworzyć pielgrzymkę gorzowską. To nie było łatwe. I to nie tylko dlatego, że na początku lat 80. były czasy głębokiej komuny. W pierwszych pielgrzymkach diecezjalnych szło bowiem około 3 tys. osób. Byli to ludzie z całej diecezji. Trasa, którą wytyczył ksiądz Andrzejewski - z Gorzowa to około 400 km, 13 dni marszu - jest najkrótszą. Co roku trasa naszej pielgrzymki może różnić się kilkoma kilometrami. Na trasie jest bowiem wiele miejscowości, które chcą nas przyjąć. Jest więc tak, że jednego roku nocujemy w jednej miejscowości, a następnego - w sąsiedniej.

Jak można było zapanować nad 3 tysiącami pielgrzymów?
- W czasach, gdy tyle osób chodziło z Gorzowa na Jasną Górę, zapewniony był tzw. urząd ochrony pielgrzymki. To byli mężczyźni, którzy - tak jak teraz porządkowi - pilnowali trasy w ciągu dnia. Z kolei w nocy pilnowali, by nie było ataków na pielgrzymów. Wtedy ludzie spali najczęściej w stodołach.

A dziś gdzie śpią pielgrzymki?
- Dziś pielgrzymi śpią w szkołach, gościńcach, remizach strażackich. Mają śpiwory, karimaty.

Jest jakiś „portret osobowy pielgrzyma”? W pielgrzymce chodzą zazwyczaj osoby młode, doświadczeni pielgrzymi?
- Nie ma reguły. Najmłodsza osoba w pielgrzymce od czasów, gdy nią kieruję, miała trzy miesiące i jechała w wózku z mamą. A najstarsza była pani, która miała 84 lata. Pielgrzym się nie zmienił. Zmieniły się za to warunki pielgrzymowania. Jest choćby dostęp do sanitariatów. Wcześniej był szlauch, jezioro lub ktoś nabrał wody ze studni. Dziś na pewno jest trochę wygodniej. Łatwiej jest załatwić samochód do przewozu rzeczy czy wodę mineralną dla pielgrzyma.

Dlaczego gorzowska pielgrzymka w kierunku Częstochowy wychodzi co roku zawsze 31 lipca?
- Pielgrzymek w całej Polsce jest kilkadziesiąt. Gdybyśmy wszyscy z całej Polski mieli wejść na Jasną Górę w tym samym czasie, byłby ścisk, tłok, a tak jest czas na modlitwę indywidualną. Data 12 sierpnia, gdy wchodzimy na Jasną Górę, jest datą ustaloną jeszcze przez ks. Andrzejewskiego. Każda diecezja ma swoją stałą datę.
Na Jasną Górę wchodzimy co roku około 11.00, w południe przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej mamy mszę, o 17.00 jest Droga Krzyżowa na wałach jasnogórskich, o 21.00 - Apel Jasnogórski, po nim czuwanie modlitewne, a o 23.30 msza kończąca pielgrzymkę.
W tym roku zapisanych na pielgrzymkę jest około 280 osób (takie dane były we wtorek, gdy przeprowadzaliśmy rozmowę - dop. red.). Tyle osób wyruszy z Gorzowa. Pielgrzymka idzie też z Zielonej Góry, więc łącznie z diecezji będzie szło około 500 pątników.

Jak fizycznie przetrwać pielgrzymkę?
- Na pewno przed wyruszeniem na nią trzeba trochę spacerować i wędrować. Trzeba też zabrać dobre wygodne buty. Zauważam, że co roku pielgrzymka jest inna. Inna jest pogoda, inną temperaturę ma asfalt, po którym się idzie.

Ciekawi mnie, czy z każdym dniem pielgrzymki atmosfera przygasa, bo ludzie są coraz bardziej zmęczeni. A może atmosfera jest coraz lepsza, bo ludzie się bardziej poznają?
- Ze zmęczeniem nie jest tak źle. Organizm się do niego przyzwyczaja. Ludzie, którzy przyjeżdżają na ostatnie dni pielgrzymki i idą tylko kilka dni, są często bardziej zmęczeni od tych, którzy idą cały czas.

Ksiądz już który raz idzie w pielgrzymce?
- Osiemnasty. Po raz pierwszy było to rok przed moim wstąpieniem do seminarium. Słyszałem, że panuje na pielgrzymce dobra atmosfera, więc odważyłem się ją przejść.

W niedzielę 31 lipca pielgrzymka wyruszy z Gorzowa po raz kolejny. O której?
- Wystartuje ona po mszy, którą o 7.00 odprawi w katedrze ksiądz biskup Tadeusz Lityński. Około 9.00 zaplanowane jest wyjście w stronę Czechowa, bo pierwszego dnia idziemy do Skwierzyny.

Gdyby ktoś po tej naszej rozmowie chciał dołączyć do pielgrzymki - czy to od początku, czy w trakcie - co musi zrobić?
- Zapisać się online: pielgrzymkagorzowska.diecezjazg.pl i dotrzeć do pielgrzymki. Tegoroczne koszty udziału to 330 zł, ale gdyby ktoś miał problem z finansami, to ten problem pokonamy.

Tradycją jest dojeżdżanie wiernych na ostatni dzień pielgrzymki...

- W tym roku organizują je parafia katedralna i parafia Pierwszych Męczenników Polskich. I to z nimi można zabrać się na ostatni etap.

Czytaj również:
25 lat temu był u nas Jan Paweł II. Jak to się stało, że przybył do Gorzowa?

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto