Auto ma już swoje lata
Pakowne auto to jedyny samochód, którym na co dzień poruszają się pracownicy gorzowskiej organizacji ratującej zwierzęta w potrzebie. Stanowi nieocenione wsparcie, bo pomaga w interwencjach, przewozi chore czworonogi na zabiegi ratujące zdrowie i życie oraz dostarcza karmę dla karmicieli zwierząt. Ale poczciwy wóz ma już swoje lata i tysiące kilometrów na liczniku. Coraz częściej zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Niedawno znów trafił do warsztatu.
Niestety nic nie jest wieczne. Wiek i przeszło trzysta tysięcy kilometrów na liczniku robią swoje. Nasze auto ma coraz więcej awarii, a my ze strachem patrzymy na kolejną usterkę. Tym razem ledwo dojechaliśmy z chorymi kotami do lecznicy. Coś się popsuło i nie można było zmieniać biegów. Auto obecnie jest w warsztacie i czekamy z niepokojem na diagnozę. Na dodatek letnie okazały się zupełnie łyse, więc trzeba kupić nowe - tak jeszcze kilka dni temu pisali wolontariusze na profilu gorzowskiego OTOZ Animals w mediach społecznościowych.
Lista usterek jest długa
Okazało się, że niezbędny w walce o lepsze jutro dla bezdomnych zwierząt samochód wymaga pilnej naprawy. Lista ubytków była długa, a znalazła się na niej między innymi wymiana skrzyni biegów czy kloców hamulcowych.
Samochód służy nam od dawna i dotychczas wymagał mniejszych nakładów finansowych. Ale te usterki ciągle czekały i się zbierały, aż w końcu się skumulowały i dostaliśmy taką informację, że auto wymaga pilnej naprawy, żeby w ogóle jeździć. A to jest przecież bardzo ważne narzędzie naszej pracy, bez którego nie możemy zrobić praktycznie nic. Dysponujemy tylko tym jednym autem, które jest odpowiednio wyposażone i dostosowane do przewozu zwierząt z interwencji - mówi Alicja Stanilewicz z OTOZ Animals w Gorzowie.
Grosz do grosza i jest naprawa
Koszt prac wyceniono na ponad 3 tysiące złotych. Jednak „Animalsi” nie mieli pieniędzy na naprawdę samochodu. Dlatego założyli specjalną zbiórkę w internecie i zwrócili się do mieszkańców o finansowe wsparcie. Odzew przerósł ich najśmielsze oczekiwania.
Byliśmy bardzo zaskoczeni, bo zbiórka poszła bardzo szybko. Całą potrzebną kwotę udało się uzbierać w zaledwie kilka dni. Jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim tym, którzy postanowili nam pomóc i wpłacali zarówno mniejsze jak i większe kwoty. Teraz znów możemy działać w pełni na rzecz potrzebujących zwierzaków - dodaje Alicja Stanilewicz.
Kropla w morzu potrzeb
Pieniądze niezbędne na naprawę interwencyjnego samochodu udało się już uzbierać, ale zbiórka wciąż jest otwarta, bo potrzeby finansowe są wciąż duże.
Zaczął się już okres kocenia wolno żyjących i niesterylizowanych kotów. W ostatnich dniach pod naszą opiekę trafiły już dwie takie kocie rodziny, a utrzymanie kotki z małymi kociętami to jest dosłownie cała lawina wydatków - mówi wolontariuszka.
Nauczeni doświadczeniami wolontariusze przewidują, że niebawem czworonożnych podopiecznych może być jeszcze więcej. Zbliża się bowiem sezon wakacyjny, czyli czas, kiedy domowe pupile zaczynają komplikować urlopowe plany i trafiają na ulicę lub zostają porzucone w środku lasu. Jak pokazują statystyki w miesiącach letnich liczba porzuconych zwierząt wzrasta o około 30 procent.
Zobacz również:
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?